"Potwór" z Niemiec już na miejscu. Jest gotowy do walki
Do Ukrainy trafił właśnie czwarty system IRIS-T SLM z Niemiec. Sprzęt posłuży armii obrońców do wzmocnienia obrony powietrznej. To kolejne narzędzie przekazane przez Berlin, którego rolą jest tworzenie tarczy przed wrogimi pociskami, samolotami i śmigłowcami.
Zachodni sąsiad Polski jeszcze w połowie maja ogłaszał, że po długich poszukiwaniach znalazł dodatkowy system obrony powietrznej IRIS-T, który wkrótce miał zostać wysłany do Ukrainy. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami maszyna trafiła właśnie na front – podaje niemiecki Spiegel, który powołuje się na własne źródła.
Berlin zapowiedział, że do Kijowa trafi łącznie dziewięć systemów IRIS-T SLM (średniego zasięgu) i 11 egzemplarzy IRIS-T SLS (krótkiego zasięgu). Obecnie w arsenale Ukraińców znajduje się mniej niż połowa deklarowanych broni. Kijów ma bowiem cztery kompleksy IRIS-T SLM oraz jeden IRIS-T SLS – łącznie pięć z 20 obiecanych maszyn.
Niezbędny sprzęt dla Ukraińców
Spiegel zauważa, że pojawienie się w Ukrainie kolejnego z zapowiadanych systemów IRIS to "krótkie westchnienie ulgi". Wynika to bowiem z faktu, iż w ostatnim czasie Kijów bardzo nalegał na zwiększenie intensywności wsparcia Ukrainy – władze apelowały m.in. o przekazanie na front Patriotów, na co zresztą zareagowali Niemcy, deklarując rozpoczęcie poszukiwań kompleksów na całym świecie. Plan ostatecznie jednak upadł z uwagi na obawy sojuszników przed zdestabilizowaniem własnej obrony przeciwlotniczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
IRIS-T pozwoli jednak zwiększyć bezpieczeństwo nad Ukrainą, gdyż jest to sprzęt, który jeszcze niedawno zasłynął jako broń w 100 procentach skuteczna. System miał zestrzelić 100 celów na 100 wystrzeleń pocisków.
Wariant IRIS-T pozwalający atakować cele na średnim zasięgu (oznaczony jako SLM) produkowany przez niemieckie przedsiębiorstwo Diehl Defence jest rozwinięciem pocisków IRIS-T z lat 90. ubiegłego wieku i dziś stanowi jeden z najlepszych systemów do zwalczania celów w powietrzu. Jego pociski, które docierają na odległość ok. 40 km i poruszają się na pułapie do 20 km, pracują w trybie tzw. odpal i zapomnij.
Za nakierowanie pocisku tego systemu na cel odpowiada głowica naprowadzająca czwartej generacji, która działa w podczerwieni i "widzi" termiczny obraz celu. To cenne usprawnienie, bowiem sprawia ono, że zmierzające w stronę celu pociski nie są wrażliwe na środki samoobrony (m.in. flary). Dodatkowo wspomniane pociski charakteryzują się dobrą manewrowością i dużą prędkością maksymalną. Rozpędzają się do prędkości 3 Ma (ok. 3600 km/h) i mogą przetrwać przeciążenia przekraczające 60 G.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski