Popularna aplikacja społecznościowa nagrywa rozmowy użytkowników
Clubhouse jest najnowszą "gorącą" aplikacją społecznościową. Jej użytkownicy powinni jednak wiedzieć o zagrożeniach dla ich prywatności.
Aplikacja Clubhouse, choć nadal mało popularna w Polsce, na zachodzie bije rekordy popularności. W skrócie jest to czat głosowy, w którym spotkania odbywają się w pokojach poświęconych konkretnym tematom. Do popularności aplikacji dokłada się udział celebrytów takich jak np. Elon Musk.
Nie jest tajemnicą, że aplikacje społecznościowe chcą jak najwięcej wiedzieć o swoich użytkownikach. Z Clubhouse nie jest inaczej. Aby dołączyć do aplikacji, trzeba być zaproszonym przez innego użytkownika (kiedyś w ten sposób działało w Polsce grono.net), oraz przekazać aplikacji dostęp do listy kontaktów.
Chociaż spotkania i czaty odbywają się w Clubhouse na żywo, to aplikacja nagrywa to, co mówią użytkownicy. W regulaminie jest zaznaczone, że dzieje się to w celu przeciwdziałania incydentom niezgodnym z regulaminem. Jeśli ktoś z uczestników zgłosi incydent, to nagranie jest zapisywane i przechowywane przez nieokreślony okres.
Clubhouse zastrzega w regulaminie, że może dzielić się danymi o użytkownikach z innymi firmami. Jest to standard w obecnych czasach i firmy często wykorzystują to do oferowania spersonalizowanych reklam. Problem polega na tym, że Clubhouse ma informacje o osobach, które nie są użytkownikami aplikacji. Jeśli jeden użytkownik udostępni swoją listę kontaktów w celu zaproszenia innych osób, to dane nieświadomych osób, dostają się do baz właściciela Clubhouse.
Podobnie jak Facebook, Clubhouse śledzi poczynania użytkowników w internecie poprzez pliki cookies i zewnętrzne usługi śledzące. Wszystkie te informacje są w regulaminie aplikacji, który każdy użytkownik musi zaakceptować, ale wiadomo, że faktycznie regulaminy czyta może garstka osób.