"Polskiego TGV" raczej się nie doczekamy. 250 km/h nam wystarczy
Polskie pociągi sunące 300 km/h? To - przynajmniej w najbliższej przyszłości - pozostanie kwestią marzeń. Ale eksperci przekonują, że i bez takich prędkości rodzime pociągi mogą skrócić czas podróży.
14.11.2018 | aktual.: 14.11.2018 13:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Tak długo, jak długo Rzeszów i Szczecin nie będą miały takiego potencjału demograficznego jak Paryż i Lyon, powinniśmy zapomnieć o kolei dużych prędkości w rozumieniu francuskiego TGV - mówił podczas debaty zorganizowanej przez warszawski Klub Jagielloński Mikołaj Wild, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wypowiedź zacytował portal rynek-lotniczy.pl.
Na polskiej kolei możliwe jest znaczne skrócenie czasów przejazdu bez zastosowania technologii pozwalających na jazdę więcej niż 250 km/godz - dodaje jednak Wild.
Jego zdaniem ważniejsza niż prędkość pojazdów jest ich liczba, a także to, jak się poruszają. Co z tego, że będą jeździć szybko między odcinkami, skoro i tak stracą czas stojąc na stacjach pośrednich. Albo gdzieś w polu, przepuszczając inne składy.
Prędkość też ma jednak znaczenie, o czym wiedzą osoby, które domagają się zmian przepisów. Obecnie pociąg z jednym maszynistą nie przekracza prędkości 130 km/h, nawet, jeśli pozwala na to infrastruktura. Żeby osiągnąć większą prędkość, niezbędny przy jednoosobowym składzie jest system ETCS. Sęk w tym, że obecnie system w miarę sprawnie działa jedynie na Centralnej Magistrali Kolejowej. Ministerstwo Infrastruktury chciałoby, aby wprowadzić możliwość jazdy z prędkością 160 km/h przy obecności tylko jednego maszynisty w kabinie, w momencie gdy nie działa system ETCS/ERTMS.
Polskie pociągi może nie będą sunąć przeszło 500 km/h jak TGV, ale za to są coraz bardziej wygodne. Intercity wyda olbrzymie pieniądze, by wagony były bardziej komfortowe.