Polskie prawo a filmy w internecie

Zgodnie z polskim prawem na rozpowszechnianie utworu filmowego w internecie w ramach tzw. streamingu konieczna jest zgoda podmiotu, któremu przysługują autorskie prawa majątkowe do utworu

Polskie prawo a filmy w internecie

Zgodnie z polskim prawem na rozpowszechnianie utworu filmowego w internecie w ramach tzw. streamingu konieczna jest zgoda podmiotu, któremu przysługują autorskie prawa majątkowe do utworu - przypomina adwokat Wojciech Kulis.

Wojciech Kulis, który jest pełnomocnikiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, przypomina, że użytkownicy serwisów internetowych typu wideo na żądanie, VOD (ang. video on demand), w zależności od tego, jakie możliwości technologiczne zapewniają im usługodawcy serwisów, mogą pobierać audycje telewizyjne (np. filmy pełnometrażowe, teledyski) lub radiowe na różne sposoby.

Mogą je pobrać np. w postaci pliku i zapisać go w pamięci "urządzenia końcowego" użytkownika, czyli np. komputera osobistego, telefonu komórkowego. W takim przypadku plik zostaje zapisany - utrwalony - w zasobach pamięci urządzenia końcowego i może być odtwarzany w dowolnie wybranym przez użytkownika momencie, bez konieczności łączenia się z internetem i wchodzenia na stronę internetową serwisu - opisuje prawnik.

Obraz
© (fot. Jupiterimages)

Drugi sposób to pobieranie audycji w postaci danych "strumieniowo" i czasowe ich odtwarzanie, równocześnie z nawiązaniem połączenia z serwerem usługodawcy internetowego serwisu (ang. streaming). "W takim przypadku audycja nie zostaje utrwalona w zasobach pamięci urządzenia końcowego użytkownika. Użytkownik może odtwarzać daną audycję wyłącznie w przypadku połączenia z internetem i wejścia na stronę serwisu. Wówczas audycja jest w trybie bieżącym oglądana lub słuchana na ekranie komputera lub telefonu komórkowego" - wyjaśnił adwokat.

Kulis zaznaczył, że w Polsce w przypadku rozpowszechniania utworu filmowego w internecie w ramach streamingu konieczna jest zgoda podmiotu, któremu przysługują autorskie prawa majątkowe do tego utworu. "Zazwyczaj takim podmiotem będzie producent audiowizualny. Nie zawsze jednakże administrator strony internetowej jest podmiotem zobowiązanym do uzyskania stosownych licencji. Odpowiedzialność administratora w tym zakresie uzależniona jest od charakteru prowadzonej przez niego strony" - zaznaczył prawnik.

Jak tłumaczy Kulis, w większości sytuacji, gdy administrator strony prowadzi serwis filmowy i sam dostarcza w ramach swojej działalności treści audiowizualne na swą stronę, zobowiązany jest on uzyskać licencję od producenta.

"W niektórych jednak przypadkach, gdy administrator strony jedynie udostępnia przestrzeń dyskową dla celów przechowania plików, do uzyskania licencji zobowiązany jest użytkownik, dokonujący tzw. uploadu pliku na stronę. Odpowiedzialność administratora w takich przypadkach rodzi się dopiero z chwilą uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub urzędowego zawiadomienia. To obowiązuje z zastrzeżeniem, że zasoby danego serwisu nie podlegają stałej i uprzedniej moderacji przez usługodawcę" - tłumaczył adwokat.

Kulis skomentował cytowane na polskich portalach internetowych informacje o planowanych zmianach dotyczących kwestii streamingu w Stanach Zjednoczonych.

Amerykański Senat będzie głosował nad projektem ustawy w sprawie nielegalnego streamingu filmów. Podobnie jak ściąganie filmów i seriali przez sieci P2P, streaming ma - według nowych przepisów - stać się przestępstwem.

Jeśli nowe prawo wejdzie w USA w życie, będzie karało administratorów stron umożliwiających streaming danych. Jeżeli więcej niż dziesięć podmiotów będzie umożliwiać streamowanie filmów dłużej niż przez okres 18. dni, grozi im kara do 5 lat więzienia. Pod projektem podpisali się przedstawiciele gabinetu prezydenta Baracka Obamy oraz kilkunastu związanych z filmem organizacji, m.in. Amerykańskiej Gildii Reżyserów.

W ocenie Wojciecha Kulisa, projektowana ustawa ma na celu "zapełnienie luki prawnej, polegającej na dotychczasowym braku karalności w amerykańskim prawie federalnym publicznego odtwarzania utworu za pomocą środków elektronicznych". "Do czasu tej nowelizacji osoby, które nie zwielokrotniały ani nie dystrybuowały w internecie filmów, a publicznie je odtwarzały za pomocą technik strumieniowych, nie są karane w USA. Przykładowo, jeżeli właściciel restauracji w swoim lokalu odtwarza w technice strumieniowej filmy znalezione w internecie, ale nie zamieszczone tam przez niego, nie ponosi za to odpowiedzialności karnej" - zwrócił uwagę adwokat.

Zaznaczył że "na gruncie prawa polskiego takie działania już od dawna są przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat dwóch, a w przypadku, gdy takie rozpowszechnianie jest dokonywane w celu uzyskania korzyści majątkowej lub stanowi stałe źródło dochodu, kara może być nawet większa".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)