Polski Krab po nietypowej modyfikacji. Pierwszy raz widziany w Ukrainie
Ukraińcy postanowili podjąć działania mające na celu zwiększenie ochrony polskich armatohaubic Krab przed rosyjskimi dronami kamikadze. Postawili na proste, ale wbrew pozorom mogące przynieść wymierne korzyści rozwiązanie.
Armatohaubice Krab stały się jednym z priorytetowych celów Rosjan. Najeźdźcy polują na ten polski sprzęt, ponieważ przy jego pomocy Ukraińcy wielokrotnie zadawali im duże straty. To broń, która często określana jest mianem polskiego hitu zbrojeniowego. Chwalą ją żołnierze i eksperci, a ambasador Ukrainy w Polsce stwierdził nawet, że "armatohaubice Krab zmieniły sytuację na froncie".
Krab z dodatkową ochroną
Rosyjskie ataki na Kraby często są skuteczne. W lipcu br. Jarosław Wolski, analityk ds. obronności, stwierdził, że można mówić już o ok. 30 proc. straconych Krabów z puli, jaka została dostarczone Ukrainie. Bardzo często Rosjanie atakują wykorzystując drony kamikadze Lancet 3.
To jednostki wyposażone w głowicę bojową o wadze 3 kg, które osiągają prędkość do 300 km/h. Celne trafienie (zwłaszcza w amunicję) może całkowicie wyeliminować Kraba z udziału w wojnie. Dodatkowo są to drony, które mają zasięg dochodzący do 70 km i mogą krążyć w powietrzu przez nawet 40-60 min.
Obydwie strony trwającej wojny już od dłuższego czasu montują klatki na wybranych wozach. Po raz pierwszy rozwiązanie to pojawiło się w kontekście Krabów. Ukraiński weteran a obecnie wolontariusz rozpoczął nawet zbiórkę finansową aby zdobyć środki na przyśpieszenie prac.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pojawiały się już nagrania i doniesienia z frontu potwierdzające, że takie proste rozwiązanie często jest skuteczne. Stalowa klatka jest montowana z myślą o tym, aby detonacja spowodowana przez drona nastąpiła wcześniej niż w momencie zderzenia z pojazdem. Może to znacząco zminimalizować uszkodzenia.
Dlaczego Kraby są tak nienawidzone przez Rosjan
Kraby pozwalały eliminować nie tylko pojedyncze rosyjskie jednostki, ale niekiedy np. całe moździerzowe osady. To samobieżne armatohaubice wykorzystujące amunicję kal. 155 mm. Standardowe pociski pozwalają na rażenie celów na dystansie do ok. 40 km.
Ukraińcy żołnierze chwalą nie tylko możliwy dystans prowadzenia ognia, ale przede wszystkim wysoką celność. Równie pochlebnie wypowiadają się na temat mobilności polskich jednostek. Chociaż ważą one prawie 50 ton są w stanie osiągać prędkość do 60 km/h przy zasięgu do 400 km. Istotny jest tu także krótki czas przejścia haubicy z pozycji marszowej w bojową (wynosi ok. 30 sekund).
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski