Polska Marynarka Wojenna wymaga modernizacji. Problemy z okrętami podwodnymi
Polska Marynarka Wojenna zmaga się ze sporymi problemami. Flota potrzebuje pilnego ulepszenia. Okręty podwodne, którymi dysponujemy, nie są już pierwszej młodości, w konsekwencji czego wymagają kosztownych remontów. - To skansen przez duże S - mówią eksperci.
29.01.2020 13:02
Specjaliści są zgodni - flota polskiej Marynarki Wojennej wymaga gruntownej modernizacji. Średnia wieku posiadanych przez nasz kraj wszystkich jednostek bojowych wynosi ponad trzydzieści lat. Do najstarszych z nich należą okręty podwodne. Z uwagi na swoje lata, wymagają ciągłych remontów, których koszta są bardzo wysokie - informuje w swoim materiale TVN24.
27 stycznia 2020 roku okręt podwodny ORP Bielik typu Kobben obchodził swoje pięćdziesiąte trzecie urodziny. Chociaż odśpiewania przysłowiowego "sto lat" nikt nie odmówił, to każdy zdaje sobie sprawę, że nie ma zbyt wielu powodów do świętowania. Tym bardziej, że wspomniany Bielik nie jest najstarszym spośród wszystkich trzech posiadanych przez nasz kraj okrętów podwodnych.
Wspólnie ze starszym o rok okrętem podwodnym ORP Sęp, Bielik jeszcze w tym roku powinien przejść na wojskową emeryturę. Decyzja ta nie powinna dziwić, w końcu zarówno jeden, jak i drugi zostały wybudowane ponad pół wieku temu. Polska dysponuje co prawda jeszcze jednym, większym i młodszym okrętem ORP Orzeł, jednak na próżno szukać armii na świecie, która używa tak starej jednostki tej klasy.
"Skansen przez duże S"
Według ekspertów, biorąc pod uwagę fakt, że od kilku lat nie ma najmniejszych widoków na zakup nowych okrętów podwodnych, polska Marynarka Wojenna powinna skupić się na jak najszybszej modernizacji już posiadanych.
- Skansen przez duże S. W całym NATO nie ma drugiej tak starej floty operacyjnej. Te jednostki powinny stanowić eksponaty Muzeum Marynarki Wojennej - mówi Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej". - Nikt w NATO ani chyba w Polsce nie traktuje tego jako jakiś oręż, który można wykorzystać w sytuacji zagrożenia - dodaje.
Fatalna sytuacja w polskiej Marynarce Wojennej spowodowała rozważanie modernizacji okrętu ORP Orzeł, której koszt oscylowałby w granicach 500 milionów złotych. - Kupując stary okręt zapłacimy miliard. W związku z powyższym, modernizując Orła, oszczędzamy pół miliarda i co najważniejsze, pozbywamy się problemu z modernizacją tej jednostki - twierdzi były oficer marynarki wojennej komandor Maksymilian Dura.
- Takie rozwiązanie, mimo że kosztowne, zapewniłoby nam ciągłość szkolenia. Dałoby nam okręt, który byłby w stanie wypełnić swoje zadania - komentuje Mirosław Mordel.
"To nieopłacalne"
Całkowicie nowa jednostka kosztuje co najmniej dwa miliardy złotych. W dodatku cały proces zakupu jest niezwykle długi - trwa minimum sześć lat. Jeżeli ORP Orzeł nie przejdzie modernizacji, za dwa lata będzie musiał zostać wycofany ze służby, w efekcie czego zostaniemy bez żadnego okrętu podwodnego.
- Biorąc pod uwagę nasze narodowe uwarunkowania i specyfikę Bałtyku, okręty podwodne powinniśmy posiadać. Kobbeny za chwilę wyjdą z eksploatacji w ogóle, a naprawa Orła jest nieopłacalna - twierdzi Michał Piekarski z Polskiego Towarzystwa Bezpieczeństwa Narodowego.
ORP Orzeł przypłynął do stoczni już sześć lat temu i miał tam spędzić maksymalnie dziewięć miesięcy. W międzyczasie okazało się, że naprawa okrętu będzie bardziej skomplikowana, niż wcześniej się wydawało.