Polska farma trolli: Propaganda za państwowe pieniądze
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Największa znana polska farma trolli bierze państwowe dotacje. Pracowała m.in. dla TVP - pisze "Newsweek", podsumowując przeprowadzone półroczne śledztwo. Dziennikarce udało się wniknąć w strukturę takiej organizacji. Jak ustaliła, tropy prowadzą m.in. do Bartłomieja Misiewicza.
Firma Cat@Net, bo o niej tu mowa, to z pozoru typowa agencja e-marketingowa. Do momentu wydania artykułu "Newsweeka" reklamuje się hasłem "Nie wprowadzamy w błąd opinii publicznej. Pokazujemy prawdziwe informacje". Obecnie jednak reklamowe slogany zniknęły, zastąpione zapowiedzią oświadczenia.
Ale przedsiębiorstwo nie prowadzi klasycznego internetowego PR-u, lecz skoordynowany trolling. Pracownicy zakładają setki kont w mediach społecznościowych, takich jak Twitter, gdzie skutecznie oczerniają podmioty lub osoby wzięte akurat na świecznik. Wychwalają z kolei tego, kto aktualnie jest ich klientem i na kogo wskazał im akurat ktoś z grupy menedżerskiej w firmie.
Jak czytamy, 14 osób prowadzi w Cat@Net 170 polskojęzycznych troll-kont w mediach społecznościowych. Nie uznają świętości i nie mają motywu przewodniego. Wspierają tego, kto zapłaci. "Newsweek" ustalił, że firma ma zarówno konta prawicowe, jak i lewicowe. Broniła TVP i prezesa Jacka Kurskiego, atakując Jurka Owsiaka czy zmarłego prezydenta Pawła Adamowicza. Z drugiej strony ostro krytykowała zakup F-35 przez MON i promowała jednego z polityków SLD.
Propaganda XXI wieku
Andrzej Szejna, wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wspiera się blisko 4,5 tys. tweetów z 60 fałszywych kont. - Nie inwestowałem żadnych pieniędzy w sieć - odpowiada dziennikarzom "Newsweeka" na żądanie komentarza w tej sprawie.
Równolegle pewien profil na Twitterze idzie w ogień za każdą decyzją włodarzy TVP. Działania nasilają się, gdy prezes Kurski chce zaakcentować swoją retorykę. Jesienią 2018 roku telewizja walczy z firmą analityczną Nielsen, która przedstawia nieprzychylne statystyki oglądalności. "Monopolista badań oglądalności nie kryje, że nie lubi @TVP. To jest ta obiektywna ocena mediów?!” - brzmi jedna z wygenerowanych wówczas opinii.
Zobacz także
Fala hejtu wylewa się również po tragicznej śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. To doskonała okazja, aby uderzyć w Jurka Owsiaka. "Pretensje można mieć tylko i wyłącznie do Owsiaka. Nie zabezpieczył prezydenta miasta i prowadził dalej imprezę" - jeden z trolli jasno wskazuje rzekomo winnego.
Farma trolli, PFRON i Misiewicz
Jak relacjonuje "Newsweek", farma trolli została zdemaskowana w związku z aresztowaniem Bartłomieja Misiewicza. To wtedy tygodnik zdecydował się rozpocząć śledztwo. Miał o niej zeznać tajemniczy rozmówca ze świata polityki po tym, jak w styczniu 2019 roku CBA przeszukało pewien biurowiec na obrzeżach Wrocławia, będący jedną z siedzib Cat@Net. - Ta firma to typowa farma trolli Zatrudniają osoby niepełnosprawne i dostają za to rekompensatę z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych. Z fałszywych kont prowadzą dyskusje na Facebooku i Twitterze - powiedział wówczas.
Według relacji firmie Cat@Net zależało na minimalizacji cen usług, więc chętnie zatrudniała osoby niepełnosprawne, biorąc przy tym dotacje z PFRON. "Od listopada 2015 r. do sierpnia tego roku Cat@Net otrzymała z PFRON około 1,5 mln zł" - twierdzi "Newsweek". Współpracując z taką firmą, na ulgi liczyć mogli także klienci.
Zobacz także
Nie pierwszy raz
To nie pierwszy przypadek, kiedy Polskę rozgrzewa temat farmy trolli. W maju Wirtualna Polska pisała o 2,5 mln polubień, jakie partie polityczne wykupiły w związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego. W sierpniu z kolei wybuchła afera wokół ministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, w ramach której fabrykowano internetowe kłótnie między sędziami nieprzychylnymi reformom.