Policja przypomina i ostrzega: nie blokujemy komputerów przez internet
Oszuści podszywają się pod polską policję i starają się wyłudzić pieniądze. Komunikat brzmi groźnie, ale prawdziwa policja przypomina: nie blokujemy komputera.
04.01.2019 | aktual.: 04.01.2019 14:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Przeglądając strony internetowe można napotkać na komunikat o rzekomej blokadzie komputera przez policję i konieczności zapłacenia grzywny. Informacja ta - opatrzona graficznymi elementami skopiowanymi ze strony internetowej polskiej policji - pojawia się wewnątrz przeglądarki i zazwyczaj wyświetla się w trybie pełnoekranowym" - informuje policja na swojej stronie internetowej.
Komunikat z jednej strony brzmi groźnie, z drugiej - absurdalnie. Oszuści straszący blokadą tłumaczą, że blokada spowodowana jest rozpowszechnianiem zakazanych treści, np. materiałów pornograficznych albo nawet pedofilskich. Niekoniecznie zajmować musiał się tym właściciel komputera - oszuści udający policję wyjaśniają, że komputer mógł zostać przejęty przez hakerów. Tyle że to wcale nie jest usprawiedliwienie, bo zawirusowanie komputera oznacza złamanie ustawy "o niedbałym wykorzystaniu komputera". Karą jest grzywna.
Komunikat od razu pozwala spłacić grzywnę w wysokości 300 zł. Aby tego dokonać, należy kupić zdrapkę PaySafeCard (do dostania niemal w każdym kiosku) i przepisać kod PIN. Trzeba się spieszyć, bo na wpłatę jest tylko 48 godzin. W innym przypadku grozi nam "sprawa karna".
Cały przekręt jest dosyć absurdalny. Przestępcy powołują się na nieistniejącą ustawę, która sama w sobie brzmi niewiarygodnie. Oprócz tego jest kiepski technicznie. Blokada to nie ransomware, wirus szyfrujący dane, a jedynie zwykła sztuczka przestępców. Fałszywy komunikat wyświetlany jest na pełnym ekranie, na dodatek blokowane są przyciski myszy, co ma przestraszyć ofiarę. Wystarczy jednak wcisnąć "Esc" lub kombinację "Alt+F4" czy "Ctrl+W", by blokadę ominąć. Następnie należy zamknąć fałszywą stronę i po problemie.
Najwyraźniej oszustwo jest skuteczne, skoro ciągle powraca. W sieci występuje od co najmniej 2013 roku, kiedy to złamaniem prawa straszyła internautów nie tylko policja, ale i sam ówczesny prezydent Bronisław Komorowski.
Jak to możliwe, że ktoś spełnia żądania przestępców? Właśnie na takiej zasadzie działają "przekręty nigeryjskie". Skrajnie niedorzeczna historia czy koślawy język używane są celowo. Chodzi o to, żeby od razu zidentyfikować wyjątkowo łatwowierne osoby.