Polacy nie radzą sobie z e‑hulajnogami. Łamią przepisy na potęgę
Hulajnogi elektryczne podbiły kraj. Ale wystarczyło kilka cieplejszych dni, żeby sodówka uderzyła Polakom do głowy. Rozpoczął się niepisany wyścig na to, kto złamie więcej punktów regulaminu.
10.05.2019 | aktual.: 13.05.2019 10:38
Szał trwa w najlepsze, a użytkownicy tych elektrycznych pojazdów za nic mają sobie regulamin. Pewnie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, ile podpunktów są w stanie złamać w ciągu jednego przejazdu.
Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej regulaminom wypożyczalni elektrycznych hulajnóg. Wiedzieliście, że niektóre z nich wymagają noszenia kasków podczas jazdy? Bo o tym, że nie można jeździć we dwie osoby, chyba nie musimy wspominać? To duże naruszenie bezpieczeństwa zarówno dla korzystających z hulajnogi, jak i dla otoczenia.
Hulajnogi elektryczne. Regulamin Lime i Hive
Lime zabrania jazdy bez kasku, z drugą osobą "na pokładzie", a nawet z... plecakiem. W całkiem klarownie napisanym regulaminie jasno stoi, że:
- podczas przejazdu mamy obowiązek noszenia kasku z oznakowaniem CE (Punkt 2.3)
- nie możemy przewozić plecaka, torby czy teczki (Punkt 1.8.2)
- nie możemy przewozić innej osoby (Punkt 1.8.5)
Regulamin wynajmu hulajnóg marki Hive również zawiera podobne szczegóły. Warto zwrócić uwagę, że firma - podobnie jak Lime - wymaga kasku niezależnie od tego, czy wymaga tego także polskie prawo. Również jasno podkreśla, że "użytkownik wyraźnie zobowiązuje się i potwierdza, że nie będzie: (...) przewozić na Pojeździe innej osoby, dziecka ani zwierzęcia".
Interesujący jest też podpunkt dotyczący wieku. Lime stawia sprawę jasno: "Musisz mieć ukończone 18 lat". Tak samo Hive oraz CityBee. To kolejny przepis, który jest nagminnie łamany.
Hive: Kask trzeba mieć, ale kary za brak nie będzie
Firma nie jest tak restrykcyjna jak Lime, bo pozwala jeździć na przykład z plecakiem. Jednak kask też jest obowiązkowy. Ale regulamin swoje, a rzeczywistość swoje.
- Nie przewidujemy żadnych kar za jazdę bez kasku lub w dwie osoby. Jeśli chodzi o jazdę z plecakiem, to jest ona jak najbardziej dozwolona. Zwracamy wyłącznie uwagę na rozważną jazdę użytkowników i dostosowanie ciężaru bagażu do wagi oraz możliwości hulajnogi - tłumaczy Łukasz Gontarek z Hive.
I dodaje, że najważniejsza dla Hive jest edukacja i promocja bezpiecznej jazdy. W jaki sposób? Gontarek tłumaczy, że uruchomione zostały "nasze kanały social media oraz biuro prasowe, gdzie odpowiadamy na wszystkie pojawiające się pytania, także te dotyczące bezpiecznej jazdy". W praktyce nie ma jednak jakiejkolwiek weryfikacji, czy faktycznie użytkownicy nie jeżdżą bez kasku lub we dwie osoby na jednej hulajnodze.
Weryfikacja niemożliwa
Hive nie jest w stanie zweryfikować, jak z hulajnóg korzystają użytkownicy. Ci, którzy jeżdżą we dwójkę, muszą się jednak liczyć z konsekwencjami w razie wypadku. Ubezpieczona jest bowiem tylko ta osoba, która posiada aplikację i wynajęła konkretną, biorącą udział w zdarzeniu hulajnogę. Tu jednak też mała uwaga.
- Ewentualne odszkodowanie może być zależne od okoliczności wypadku - mówi Łukasz Gontarek. A więc można się domyślić, że przy wypadku podczas jazdy we dwie osoby - a więc niezgodnie z regulaminem - o odszkodowaniu można tylko pomarzyć.
Podobnie jest u największego obecnie gracza na rynku, Lime. - Nie mamy możliwości weryfikacji tego, w jaki sposób nasi użytkownicy korzystają z elektrycznych hulajnóg - mówi Michał Grzegorczyk z Hill+Knowlton, odpowiedzialny za PR Lime w Polsce.
W Warszawie funkcjonują jeszcze dwie firmy wynajmujące hulajnogi elektryczne. W regulaminie Birda - który, swoją drogą, wygląda jak przetłumaczony w Google Translate - nie ma ani słowa o kaskach czy bezpieczeństwie podczas jazdy. Z kolei CityBee zaleca: "Załóż kask dla własnego bezpieczeństwa", ale nie wyjaśnia, czy jest to obowiązkowe.
Wygląda więc na to, że użytkownicy aplikacji z wynajmem hulajnóg elektrycznych niby powinni przestrzegać regulaminu, ale równie dobrze mogą podchodzić do niego z pełną beztroską. Dokładnie tak, jak do parkowania hulajnóg w całym mieście. Tu co prawda brakuje sprecyzowanych informacji, ale rzucany gdzie popadnie stwarza problem, który potem czyści miasto. Setki tych urządzeń zostają "aresztowane" przez Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Poniżej "plony" urzędników tylko z ostatniego tygodnia.