Pisał w internecie o ataku na biura PiS, usłyszał zarzuty
Zarzut publicznego nawoływania do zniszczenia mienia poprzez spalenie biur
wyborczych i poselskich PiS usłyszał w poniedziałek 30-letni Michał K. z Krzeszowic (Małopolskie). Mężczyzna przyznał się do zarzutu, wyjaśnił, że był to "głupi żart" i przeprosił.
25.10.2010 15:18
Jak poinformowała w poniedziałek PAP krakowska prokuratura, 30-letni technik informatyk Michał K. usłyszał zarzut, że "2. października na jednym z portali internetowych publicznie nawoływał do występku zniszczenia mienia poprzez spalenie biur wyborczych i poselskich na szkodę PiS".
Mężczyzna w poniedziałek został doprowadzony do prokuratury i przesłuchany. "Podczas przesłuchania podejrzany przyznał się do winy i wyjaśnił, że to był z jego strony +głupi żart+" - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
"Podejrzany wyjaśnił, że to był żart i że nie przypuszczał, iż tego rodzaju żart może wywołać taki skutek. Zapewnił, że wcześniej nie pisał takich komentarzy, a to, co napisał, jest wynikiem jego głupoty i chciałby za to przeprosić" - powiedziała Marcinkowska.
Mężczyźnie grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do lat dwóch. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny.
Informację w tej sprawie przekazał policji dyrektor biura poselskiego Andrzeja Adamczyka w Krzeszowicach. "Potwierdzam fakt, że złożyliśmy takie zawiadomienie" - powiedział PAP w poniedziałek Wojciech Pałka, dyrektor biura poselskiego posła PiS Andrzeja Adamczyka. Jak poinformował, w piątek "uzyskał informacje, że na lokalnym forum ukazał się wpis, który mógł wyczerpywać znamiona gróźb karalnych". "Po uzgodnieniach z posłem Adamczykiem zdecydowaliśmy, że zgłosimy to policji. Tak się stało w sobotę" - powiedział Pałka.
Jak wyjaśnił, wpis na forum zawierał m.in. wezwania, by "spalić biura wyborcze i poselskie PiS", "prześladować PiS-iorów wszędzie, teraz i zawsze".
"Nasze działanie uważamy za uzasadnione, chociaż nie informowaliśmy o tym opinii publicznej. Po zabójstwie w łódzkim biurze PiS odwiedził nas przedstawiciel policji i poinstruował, by zwracać uwagę na wszystkie sytuacje, które w naszej ocenie mogłyby wpłynąć na bezpieczeństwo obecnych w biurze osób i pracowników" - powiedział PAP Pałka.
"Uznaliśmy, że może to być tego typu sytuacja. W budynku, w którym mieści się nasze biuro, znajduje się jeszcze m.in. szkoła językowa i gabinet lekarski. Nie mogliśmy pozwolić na zagrożenie" - wyjaśnił dyrektor. Jak dodał, budynek jest objęty monitoringiem, ponadto w pobliżu mają się pojawiać wzmożone patrole.
W ubiegłym tygodniu Ryszard C. wszedł do łódzkiej siedziby PiS i zaatakował znajdujące się tam osoby: zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego i ciężko ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Ranny trafił do jednego z łódzkich szpitali, przeszedł operację, jego stan określany jest jako stabilny. 62-letniemu mężczyźnie postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa.
Małopolska policja bada sprawę gróźb, zawartych w mailu nadesłanym na pocztę internetową posłanki PiS Beaty Szydło. Mail został nadany w dniu zabójstwa w biurze poselskim PiS w Łodzi i mówił o zabijaniu.