Oszustwo na rosyjskiego astronautę. Można stracić ponad 100 tys. zł
65-letnia kobieta została oszukana w bardzo kreatywny sposób. Ofiara uwierzyła, że rozmawia z rosyjskim astronautą przebywającym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej okrążającej naszą planetę.
11.10.2022 | aktual.: 11.10.2022 18:36
Brzmi to niewiarygodnie, lecz co gdyby skontaktował się z tobą astronauta przebywający na ziemskiej orbicie? Większość ludzi uznałoby to za próbę oszustwa i zakończyło korespondencję. Niestety naciągaczom zawsze uda się znaleźć trochę bardziej naiwną osobę, a wtedy dojdzie do próby wyłudzenia pieniędzy.
Kobieta z Japonii chciała pomóc astronaucie w powrocie z kosmosu
Jak donosi Interesting Engineering, naciągacz wyjaśnił, że znajduje się na ISS (International Space Station). Kontakt za pośrednictwem serwisu Instagram był idealną platformą do oszustwa, bo manipulant zaczął wrzucać zdjęcia o kosmicznej tematyce, co miało uwiarygodnić jego historię o byciu rosyjskim astronautą.
Po tym, jak więź z Japonką została zacieśniona, oszust przerzucił się na rozmowę przez darmowy komunikator o nazwie Line. Tam naciągacz wyznał Japonce swoją miłość i chęć rozpoczęcia z nią życia na nowo. Niestety przeszkodą w zrealizowaniu miłosnej historii była konieczność powrotu na powierzchnię Ziemi.
W związku z tym, że loty w kosmos są drogim przedsięwzięciem, łatwo sobie wyobrazić, iż kwestia powrotów może być równie kosztowna. Co w takiej sytuacji ma zrobić astronauta o skromnych zarobkach? Do tego cała sprawa się komplikuje ze względu na konieczność lądowania w Japonii.
Sytuacja wymagała zdecydowanych działań ze strony 65-letniej kobiety, która musiała ufundować powrót ukochanego z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a przynajmniej taka była rzeczywistość kreowana przez oszusta.
Podstęp się opłacił, ponieważ w ciągu miesiąca łącznie kobieta przelała kwotę 4,4 mln jenów, co daje ponad 140 tys. zł. Podejrzenia Japonki wzbudził dopiero niezaspokojony apetyt astronauty na przelewy. Nieustannie prosił o więcej, dlatego też kobieta zdecydowała się zgłosić sprawę na policję, co przełożyło się na rozpoczęcie poszukiwań manipulanta.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Wirtualnej Polski