Opinacze. Kultowe buty wojskowe
"Brązowe buty dla całej grupy” – tak o trzewikach ze zintegrowanymi opinaczami, które były podstawowym obuwiem żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, śpiewał Kazik Staszewski w „Piosence trepa”. Tytułu utworu nie należy interpretować zbyt dosłownie. Broń Boże! Młodsi czytelnicy mogliby pomyśleć, że była to pieśń o butach. „Trep” w ówczesnym żargonie wojskowym to szczególnie przykry typ podoficera zawodowego, charakteryzujący się niewielką bystrością umysłu, za to gorliwie wykonujący swoje obowiązki, szczególnie w stosunku do młodego wojska z poboru.
Tu znowu wyjaśnienie dla młodych, w momencie powstawania piosenki Staszewskiego obowiązywał powszechny obowiązek służby wojskowej i zdecydowanie inaczej niż dziś spora część młodych ludzi twierdziła, że: „lepiej mieć stosunek z jeżem, niż dwa lata być żołnierzem”.
Sama piosenka miała podobny wydźwięk, a cytowane na początku mojego opracowania określenie odnosiło się do obowiązkowej mundurowej unifikacji młodych ludzi. Po tym przydługim, acz koniecznym, wstępie przejdźmy do rzeczy.
Owijacze i pierwsze buty z opinaczami
Aż do końca drugiej wojny światowej najpopularniejszym obuwiem żołnierzy piechoty w większości armii świata były trzewiki za kostkę i materiałowe owijacze (przypominające bandaż) sięgające prawie do kolana. Zabezpieczały one przed dostawaniem się zanieczyszczeń, głównie piasku, do wnętrza wojskowego buta. Zakładanie owijaczy nie było jednak tak proste, jak to się może wydawać. Wprost przeciwnie, była to skomplikowana operacja, której trzeba się było uczyć, poszczególne zwoje należało nawijać raz ciaśniej, raz luźniej, a całość nie mogła zbyt ściśle opinać łydki, bo mogło to powodować zaburzenia krążenia, a w konsekwencji nadmierne zmęczenie mięśni. To wszystko sprawiało, że owijacze były kłopotliwe i raczej niezbyt lubiane przez użytkowników. Próbowano sobie z tym radzić na różne sposoby, w niektórych armiach stosowano w piechocie buty z cholewami, co było szczególnie powszechne w armii niemieckiej w trakcie obu wojen światowych, używano też specjalnych nakładek na buty lub opinaczy, którymi spinano nogawki spodni powyżej trzewika. Ostatnie rozwiązanie stosowano w austriackim mundurze M.1908 i polskim wz.36, w 1940 roku wprowadzili je także Niemcy. Opinacze wykonywano z sukna mundurowego lub brezentu. Spinano je za pomocą guzików lub skórzanych pasków z klamerkami. Stosowanie osobnych opinaczy nie było zapewne idealnym rozwiązaniem, świadczy o tym na przykład to, że w armii austro-węgierskiej w warunkach wojennych szybko powróciły owijacze. Przełom nastąpił dopiero w roku 1943. Wraz z reformą mundurową armii Stanów Zjednoczonych wprowadzono trzewiki zintegrowane ze skórzanym opinaczem, obejmującym łydkę żołnierza. Buty zwane two-buckle combat boots M1943 były protoplastą wszystkich tego typu wzorów rozpowszechnionych później w armiach znajdujących się po obu stronach żelaznej kurtyny. Podobny wzór wprowadziła Francja w roku 1965, takich butów używała armia NRD i Czechosłowacji.
Zintegrowane opinacze w LWP
Zaraz po zakończeniu wojny żołnierze LWP powszechnie używali owijaczy. Pod koniec lat 40. i w latach 50. często do munduru polowego stosowano trzewiki z brezentowymi zapinanymi na guziki opinaczami, w latach pięćdziesiątych wprowadzono także opinacze skórzane zapinane za pomocą dwóch klamer i pasków. Nie wiadomo, kiedy dokładnie pojawiły się pierwsze trzewiki ze zintegrowanym opinaczem. Najprawdopodobniej było to na początku lat 60. i nieprzypadkowo zbiegło się z wprowadzeniem nowych mundurów polowych z nadrukiem kamuflażowym wz.58. Najstarsze buty, z jakimi się zetknąłem, pochodziły z roku 1965, jednak wcześniej na pewno już istniały. Zanim osiągnęły swoją rozpoznawalną ostateczną formę, przechodziły okres formacyjny. Znane są buty szyte z naturalnej niebarwionej skóry z charakterystycznym zewnętrznym wzmocnieniem – dodatkowym płatem skóry na czubie – i z podeszwami z nietypowym protektorem. Trzewiki te wśród znawców przedmiotu różnie są określane. Niektórzy twierdzą, że protektor podeszwy miał przypominać wzory stosowane przez żołnierzy NATO, a obuwie było przeznaczone dla jednostek specjalnych lub dalekiego rozpoznania. Moim zdaniem to była wczesna, być może prototypowa lub testowa odmiana, zastąpiona później przez wersję standardową. Ten wczesny typ w wersji desantowej uważny obserwator dostrzeże w filmie „Czerwone berety” z nieodżałowanym Marianem Kociniakiem w roli głównej, nakręconym w roku 1962, co może wskazywać, że klasyczną i najbardziej znaną formę buty uzyskały między 1962 a 1965 rokiem.
Nietypowe rozwiązania
Myślę, że w roku 1965 docelowa forma butów ze zintegrowanym opinaczem już istniała, jednak nie znaczy to, że nie testowano alternatywnych rozwiązań. Na rynku sporadycznie pojawiają się nietypowe buty, które, zamiast trzech dziurek na sznurowadła, posiadają stosowane zazwyczaj w butach górskich haczyki. W mojej kolekcji posiadam takie właśnie buty z roku 1965. Szyte są w zdecydowanie inny sposób niż klasyczne, nie ma wzmacniających nitów, wszystkie elementy metalowe łącznie z klamrami są bielone, a nie jak w butach z tamtego okresu, zabezpieczone przed korozją przez malowanie na czarno. Tak jak we wczesnej wersji opinacz podszyty jest brązową tkaniną, a paski dodatkową warstwą skóry, tutaj także wnętrze buta jest wyłożone tą tkaniną. Buty wyprodukowano w Lublinie, zachowały się pieczęcie kontrolne Departamentu Mundurowo-Taborowego 74. Rejonowego Przedsiębiorstwa Wojskowego w Łodzi (często spotykane na mundurach polowych w kamuflażu wz.58). Buty mają podeszwę pierwszej odmiany z wystającym ponad boczną krawędź protektorem.
Lata 60.
Druga połowa lat 60. to moim zdaniem najciekawszy okres w historii polskich trzewików ze zintegrowanymi opinaczami. Wówczas powstała ich klasyczna forma, jednak wytwarzane buty różniły się nieco od tych z 7 i 8 dekady XX wieku. Pierwsza rzecz to podeszwa, w 1965 roku istniał już podstawowy typ rzeźby protektora, jednak aż do 1967 roku włącznie miał on nieco inną formę, ponieważ wystawał poza zewnętrzną krawędź zelówki. W butach z roku 1968, podobnie jak tych produkowanych później, już nie wystaje. W opisywanym okresie części metalowe butów, takie jak okucia dziurek i charakterystyczne prostokątne klamry, były lakierowane na czarno a nie oksydowane. Sam opinacz we wszystkich znanych mi egzemplarzach z tamtego okresu był podszyty brązową tkaniną, a paski spinające od wewnątrz podszyte dla wzmocnienia drugą warstwą skóry. Wersja oficerska, przeznaczona dla kadry zawodowej i różniąca się od żołnierskiej podszyciem opinacza delikatniejszą skórą, najprawdopodobniej jeszcze wówczas nie istniała, a przynajmniej ja nigdy takich butów nie spotkałem.
W roku 1968 wprowadzono nowy wzór kamuflażu typu „moro” (wz.68). Po raz pierwszy mundury polowe lotnictwa i marynarki wojennej zyskały czarny odcień (wojska lądowe zachowały zielony). Wówczas pojawiły się także trzewiki ze zintegrowanymi opinaczami w kolorze czarnym przeznaczone dla marynarki, lotnictwa i Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. Co ciekawe na szerszą skalę mundury typu „moro” wprowadzono do wojska w początkach lat 70., a czarne buty wydawano obsłudze naziemnej lotnisk jeszcze do starych sortów mundurowych w kamo wz.58 już w roku 1969. W latach 60. nie stosowano jeszcze charakterystycznych plastikowych wkładek przeciwpotnych. Wszystkie buty, które widziałem, w tym także opisane wyżej niestandardowe z 1965 roku, były wewnątrz sygnowane logo producenta z Lublina. Moim zdaniem buty z tego okresu były wykonane najstaranniej.
Lata 70. i 80.
W latach 70. i 80. konstrukcja trzewików ze zintegrowanymi opinaczami, osiągnąwszy wcześniej swój stan docelowy, praktycznie się nie zmieniała. W butach dla szeregowych zrezygnowano z podszywania opinacza tkaniną i podwójnych pasków zapięcia, od wewnątrz była naturalna mizdra skórzana. Pojawiła się ażurowa wkładka przeciwpotna. Jak wcześniej wspomniałem podszyte białą skórą były tylko opinacze w wersji „oficerskiej”, czyli przeznaczonej dla kadry zawodowej. Przez cały okres produkcji, począwszy od lat 70., buty wytwarzano z podeszwami olejoodpornymi z przeznaczeniem dla jednostek mających w trakcie służby kontakt ze smarami i materiałami pędnymi oraz pozbawionymi tej odporności ze zwykłej gumy dla ogółu. Informacje o rodzaju podeszwy umieszczano na niej obok roku produkcji i rozmiaru buta, w latach 60. jeszcze tego nie praktykowano.
Wersje specjalne
W ciągu prawie 30 lat używania trzewików z opinaczami w LWP powstało kilka wersji specjalnych. Pierwszą z nich są buty przeznaczone dla jednostek powietrzno-desantowych. Ten wariant powstał bardzo wcześnie, najprawdopodobniej jeszcze pod sam koniec lat 50. lub na początku 60., kiedy wytwarzano buty ze skóry w kolorze naturalnym z odmienną podeszwą i zewnętrznym wzmocnieniem czuba. Największą i natychmiast rzucającą się w oczy różnicą w przypadku tej odmiany są inne klamry spinające opinacz, zamiast blaszanych prostokątnych wybrano zwykłe, stosowane na przykład w skórzanych trokach. Takie rozwiązanie miało zapobiegać czepianiu się o klamry linek spadochronowych w trakcie skoku, co mogło stanowić dla skoczka śmiertelne zagrożenie. Oprócz tego buty desantowe były wyżej sznurowane (zazwyczaj 9 dziurek) i nieco inaczej szyte, miały bowiem lepiej stabilizować stopę w trakcie przyziemienia. Widać to szczególnie na zasznurowanych butach, w których krawędzie z dziurkami na sznurowadła nie stykają się, inaczej niż to ma miejsce w zwykłej wersji. Na różnych internetowych forach o profilu kolekcjonersko-militarnym można przeczytać o tym, że buty te miały miękkie wkładki i były lepiej wykonane. Po dokonaniu oględzin kilkunastu egzemplarzy nie mogę tego potwierdzić. Żadnej miękkiej wkładki nie stwierdziłem, podeszwa też nie jest miększa a standard wykonania był taki sam jak w przypadku zwykłych butów.
Buty desantowe występowały w wersji dla szeregowych i „luksusowej” dla kadry z podszytym opinaczem. Istniał także wariant w kolorze czarnym przeznaczony najprawdopodobniej dla jednostek specjalnych Milicji Obywatelskiej, gdzie w programie szkolenia były skoki spadochronowe.
Kolejną odmianą niestandardową były buty do nart, przystosowane do zakładania wiązań starego typu. Trzewiki te miały zupełnie inną podeszwę i odmienny kształt czuba przywodzący na myśl dosyć już archaiczne buty do biegówek. Sznurowane były nie za pomocą dziurek a drucianych przelotek. Występowały tylko w kolorze brązowym.
Ostatnim niestandardowym wariantem, co ciekawe używanym do dzisiaj, są buty przeznaczone do celów defiladowych dla wojskowych jednostek reprezentacyjnych. Zewnętrznie są identyczne jak standardowe, inna jest tylko podeszwa –zazwyczaj skórzana pozbawiona protektora i przystosowana do okucia stalowymi ćwiekami i podkówkami obcasów. Chodzi o to, że wojsko defilując, ma donośnie tupać w trakcie marszu, co przy gumowej podeszwie jest trudno osiągalne.
Dawniej buty wytwarzano w kolorze brązowym i czarnym. Dziś są oznaczone jako MON wz.925 i produkowane jedynie w kolorze czarnym. Wybór opinaczy do takich celów jest w pełni zrozumiały, są po prostu dużo ładniejsze od butów, które je zastąpiły w latach 90. ubiegłego wieku.
W subkulturach
Trzewiki z opinaczami to chyba jedyny element munduru LWP, który postawił swój ślad w popkulturze. Świadczy o tym nie tylko przywołana na początku tekstu piosenka Kazika Staszewskiego, ale także ikoniczna dla mnie okładka płyty punk-rockowego zespołu KSU „Pod prąd” z roku 1988, na której widać właśnie ten typ obuwia [prezentowana na 1. stronie artykułu – przyp. redakcji]. Co ciekawe na późniejszych reedycjach albumu zastąpiony już klasycznymi „glanami”. To interesująca prawidłowość ukazująca szersze zjawisko. W latach 80. i 90. największym prawdopodobnie po wojsku i naturalnie rolnikach użytkownikiem tych butów były subkultury młodzieżowe, dla których stały się ważnym elementem wizerunku. Wojskowe trzewiki były dostępne (mimo prawnego zakazu ich używania jako oficjalnego elementu munduru wojskowego) w przeciwieństwie do nieosiągalnych sznurowanych „glanów”, czy „ojek”. Zaczęło się to zmieniać dopiero blisko połowy lat 90., co nie ominęło także kolejnych edycji wspomnianej płyty.
W ostatniej dekadzie ubiegłego stulecia trzewiki z opinaczami zostały zastąpione przez czarne sznurowane „skoczki” vel „Józefy”. Niewątpliwie wygodniejsze, ale też pozbawione specyficznego uroku tych pierwszych. Tak skończyła się w WP epoka brązowych butów. Ciekawe, że poczciwe „opinacze” na rynek cywilny ciągle są produkowane i przeżywają drugą młodość w coraz popularniejszych grupach rekonstruujących jednostki dawnego LWP.
_Dziękuję Panu Antoniemu Zębalskiemu za istotne informacje, które wykorzystałem w trakcie tworzenia powyższego tekstu. _
Piotr Orman
Przewodnik jurajski, współautor książki „Wielka Wojna na Jurze”. Miłośnik broni białej i klasycznych aut terenowych.