Nowy projekt Kałasznikowa. Wygląda jak robot z "Gwiezdnych wojen"
Wygląda niemal jak maszyna z "Gwiezdnych Wojen", jest bardzo ciężki, a poza tym niewiele o nim wiadomo. Nowy robot od Kałasznikowa póki co jest skrywany tajemnicą.
21.08.2018 | aktual.: 22.08.2018 11:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Robot nazywa się… "Igorek" i został zaprezentowany na moskiewskich targach Armia-2018. Niech was sympatyczna i urocza nazwa nie zwiedzie. "Igorek" waży 4,5 tony. To jedyne konkretne informacje, bo na razie projekt owiany jest aurą tajemniczości. Jak czytamy na portalu rp.pl, w pełni gotowy robot ma być pokazany podczas forum Armia za dwa lata.
"Igorek" na pewno spodoba się fanom "Gwiezdnych wojen". Robot od firmy Kałasznikow wygląda jak charakterystyczne maszyny bojowe z kultowej sagi. Oczywiście w nieco zmniejszonej wersji.
Skojarzenie z filmem "RoboCop" też jest poprawne:
Przeraża jednak fakt, że mówimy o firmie, która zajmuje się nie kinowymi gadżetami, tylko wytwarzaniem uzbrojenia na masową skalę. Nie ma mowy o żartach. Możemy pocieszać się tym, że póki co Kałasznikow nie zdradza, po co i dla kogo "Igorek" powstaje - o ile kogokolwiek dodatkowa porcja tajemnic może uspokoić.
Kałasznikow - nie tylko AK-47
Koncern Kałasznikow kojarzy się większości osób z najsłynniejszym karabinem maszynowym świata AK-47, którego w różnych wersjach wyprodukowano (jak do tej pory) grubo ponad 100 milionów egzemplarzy. Firma wytwarza jednak wiele innych rodzajów uzbrojenia - jednym z projektów jest np. autonomiczny czołg, który ma samodzielnie niszczyć cele na polu walki.
Kałasznikow buduje też motocykle, którymi dysponować będą rosyjskie siły bezpieczeństwa, jeżdżąc nimi obok opancerzonych pojazdów. Garść danych technicznych nie pozostawia wątpliwości, że to wielka i ciężka maszyna. Ponad 500 kg masy własnej, silnik o mocy 150 KM i 180 Nm ma pozwalać na przyspieszenie do pierwszej setki w 3,5 s i osiągać prędkość maksymalną 250 km/h. Co ciekawe, motocykl ma trafić także do otwartej sprzedaży. Raczej nie ma co liczyć na to, że podobnie będzie z "Igorkiem".