Nigdy ich nie zbieraj. Wystarczy jeden, by doszło do tragedii

Muchomor sromotnikowy, zdjęcie ilustracyjne
Muchomor sromotnikowy, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © wikipedia
Mateusz Tomczak

12.10.2024 12:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Muchomor zielonawy, który jest znany również jako muchomor sromotnikowy, odpowiada za 90 proc. śmiertelnych zatruć grzybami na świecie. Mykolog dr hab. Marta Wrzosek podkreśliła w rozmowie z PAP, że niekiedy wystarczy zjeść jeden kapelusz, by umrzeć na skutek zatrucia.

Grzyb zawiera szereg toksycznych związków, w tym fallotoksyny (takie jak falloidyna i fallolizyna) oraz amatoksyny, do których należy m.in. amanityna.

Trujący grzyb: muchomor zielonawy

"Te pierwsze niszczą komórki krwi człowieka, ale są w większości substancjami nietrwałymi, które ulegają rozkładowi przy podgrzewaniu" – wyjaśniła dr hab. Marta Wrzosek.

Szczególnie niebezpieczne są jednak toksyny z drugiej grupy, gdyż nie ulegają rozkładowi nawet podczas długotrwałego gotowania. Żeby zniszczyć amatoksyny, potrzebna jest temperatura co najmniej 260 stopni Celsjusza, co oznacza, że grzyb musiałby się spalić, aby te substancje zostały zneutralizowane.

Ponadto dr hab. Marta Wrzosek ostrzegła, że w Europie najgroźniejszym trującym grzybem jest właśnie muchomor zielonawy. Wskazała, że wystarczy spożyć jeden kapelusz tego grzyba, by doszło do śmiertelnego zatrucia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Amanityna, substancja zawarta w muchomorze zielonawym, jest niezwykle groźna dla ludzkiego organizmu, powodując śmierć komórek wątroby. Ekspertka porównała jej działanie do włożenia kija w szprychy roweru, co zatrzymuje jego ruch, tak samo działając na komórki wątrobowe. Amanityna zatrzymuje proces tworzenia RNA, prowadząc do apoptozy komórek wątroby, które zaczynają się rozpływać.

Ratunek w przeszczepie wątroby

Jedyną nadzieją dla osób zatrutych muchomorem sromotnikowym bywa przeszczep wątroby, choć nie zawsze można uratować ich życie. Objawy zatrucia pojawiają się bowiem często dopiero po sześciu, a nawet 16 godzinach od spożycia, kiedy toksyny już przeniknęły do krwi. Dlatego czas jest tu kluczowym czynnikiem.

Kiedy pojawią się zawroty i bóle głowy, kolki, wymioty, biegunka, przyspieszenie tętna oraz trudności w oddychaniu, bardzo ważne jest szybkie przetransportowanie zatrutych osób do szpitala z podejrzeniem zatrucia muchomorem zielonawym, co może przyspieszyć procedury medyczne, w tym poszukiwanie dawcy wątroby. Czas od spożycia grzybów jest decydujący dla rokowania pacjentów.

Ekspertka zwróciła uwagę, że zatrucia muchomorem zielonawym często dotyczą całych rodzin, ponieważ kilka grzybów trafia do wspólnego garnka z innymi, jadalnymi grzybami. Tacy pacjenci muszą trafić na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie aparatura podtrzymuje ich funkcje życiowe do czasu znalezienia dawcy. Niestety, w mniejszych szpitalach takich miejsc jest zwykle bardzo mało, co wymaga transportowania pacjentów do większych placówek, co może wydłużyć czas oczekiwania. Lekarze muszą szybko decydować, kogo ratować, a kogo odesłać, co niestety, może oznaczać wyrok śmierci ze względu na upływający czas.

Edukacja grzybiarzy

Z drugiej strony, specjalistka zauważyła pozytywną tendencję – w bieżącym roku, poza jednym przypadkiem, nie zanotowano jeszcze zatruć muchomorem zielonawym. Podkreśliła, że liczba takich incydentów maleje z roku na rok, co jest efektem edukacji i wzrostu świadomości wśród grzybiarzy. Jednak należy zachować czujność, ponieważ sezon grzybowy nadal trwa.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (0)