Niezwykła broń. Yokosuka MXY7 Ohka - rakietowy samolot kamikadze
Koniec II wojny światowej był dla Japonii czasem rozpaczliwej obrony. Sposobem na powstrzymanie floty Stanów Zjednoczonych miały być samobójcze jednostki kamikadze. Poza doraźnie dostosowanym na ich potrzeby sprzętem, dla kamikadze powstała specjalna broń: rakietowe samoloty-pociski.
06.12.2021 | aktual.: 24.02.2022 15:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za twórcę samobójczych formacji kamikadze uznawany jest japoński wiceadmirał Takijiro Ohnishi. Z jego inicjatywy rozpoczęto nie tylko tworzenie oddziałów pilotów samobójców, ale także zainicjowano prace nad bronią dla nich. Przyjęty w sierpniu 1944 roku program rozwoju lotnictwa japońskiej marynarki wojennej zakładał wykorzystanie trzech kategorii samolotów, określanych jako Kokoku Heiki - Broń Cesarza.
Pierwszą kategorią były istniejące już modele maszyn, pod które przed atakiem kamikadze planowano podczepić bomby lotnicze. Trzecią kategorię miały stanowić specjalne samoloty uderzeniowe o uproszczonej budowie, pozwalającej na masową produkcję. Kategorię drugą miały tworzyć samoloty rakietowe i odrzutowe.
Latająca bomba
Do tej właśnie, drugiej, kategorii należał samolot-pocisk Yokosuka MXY7 Ohka (Kwiat Wiśni). Opracowana w 1944 roku maszyna nie mogła działać samodzielnie – od początku projektowano ją do roli pocisku, startującego w powietrzu spod kadłuba większego samolotu-nosiciela (do tego zadania wyznaczono bombowce Mitsubishi G4M). Całość przypominała nieco odwrotność stosowanego przez Niemców zestawu Mistel.
Samoloty 0hka miały małe skrzydła, podwójne powierzchnie sterowe. Przód kadłuba zajmował ładunek wybuchowy o masie tony, a z tyłu oraz na końcach skrzydeł umieszczono zespół głównych i pomocniczych silników rakietowych.
Lot w jedną stronę
Taktyka użycia zakładała, że samolot-pocisk wyczepi się spod kadłuba nosiciela na około 35 km przed celem, na wysokości około 8 km. Pilot wprowadzał następnie pocisk w płytkie nurkowanie, pozwalające na nabranie prędkości. Przed rozpoczęciem ataku pilot uruchamiał napęd rakietowy (silniki pracowały 8-10 sekund) i zmieniał kąt nurkowania na bardziej stromy, aby z dużą prędkością, sięgającą nawet 950 km/h, uderzyć w amerykański okręt.
W sumie wyprodukowano ponad 850 samolotów tego typu, ale tylko niewielka część została wykorzystana w walce. Ich bojowy debiut opóźniło dodatkowo zatopienie wielkiego lotniskowca Shinano, który transportował 50 maszyn Ohka, z zamiarem wykorzystania ich podczas ostatniej wielkiej bitwy japońskiej floty – bitwy w zatoce Leyte. Podobny los spotkał w grudniu 1944 r. lotniskowiec Unryū, przewożący podczas swojego jedynego rejsu bojowego 30 latających bomb.
Nieskuteczna broń
Samoloty Ohka nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Przypisywane jest im zatopienie co najmniej jednego amerykańskiego niszczyciela i uszkodzenie kilku mniejszych okrętów oraz – być może – niegroźne trafienie w wieżę artyleryjską jednego z pancerników.
Amerykanie, po początkowym zaskoczeniu, szybko nauczyli się zwalczać nowe zagrożenie, niszcząc zarówno samoloty Ohka w locie, jak i podczepione pod kadłubem nosiciela. Niepowodzenia nie skłoniły jednak Japończyków do porzucenia idei samobójczych ataków – po zaprzestaniu rozwoju samolotów Ohka, japońscy konstruktorzy próbowali zbudować ich doskonalszego następcę – latającą bombę Kugisho Ohka Model 22. Ze względu na koniec wojny nie została ona jednak użyta bojowo.