Niezatapialny Sam. Legendarny kot, który przeżył zatopienie Bismarcka. I dwóch innych okrętów
Wyjątkowy szczęściarz, czy może zwiastun śmierci na morzu? Kot, który "służył" zarówno w Kriegsmarine, jak i Royal Navy, miał przetrwać zatopienie aż trzech okrętów. Czwartego nie miał okazji – przesądni marynarze wysadzili go na ląd, by nie kusić losu. Nie pomogło.
09.01.2022 | aktual.: 24.02.2022 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zatopienie pancernika Bismarck stało się dla Brytyjczyków kwestią honoru. 24 maja 1941 podczas bitwy w Cieśnienie Duńskiej niemiecki okręt zatopił symbol brytyjskiej potęgi morskiej – ciężki krążownik Hood. Nic dziwnego, że Admiralicja do polowania na Bismarcka rzuciła wszystkie siły, jakie mogły wziąć w nim udział.
Uszkodzony, tropiony przez okręty i atakowany z powietrza niemiecki pancernik otrzymał w końcu decydujące trafienie torpedą, które pozbawiło go sterowności. Los pancernika był już przesądzony.
Ostatnią bitwę Bismarcka trudno nazwać bitwą – była to raczej przeprowadzona na morzu egzekucja. Do uszkodzonego i pozbawionego kontroli nad sterem niemieckiego pancernika otworzyły ogień dwa brytyjskie ciężkie krążowniki i dwa pancerniki, trafiając Bismarcka – według najbardziej ostrożnych szacunków, co najmniej kilkadziesiąt razy. Szacunki mniej ostrożne, bazujące na analizie uszkodzeń odnalezionego po latach wraku, wskazują, że trafień pociskami wielkich kalibrów było znacznie więcej.
Nie jest jasne, czy Bismarck zatonął od ognia angielskich okrętów, czy w wyniku samozatopienia, ani czy przed pójściem na dno na pewno usiłował się poddać. Relacje świadków wydarzeń wskazują, że mogło tak być, co czyniłoby kontynuowanie ostrzału przez okręty Royal Navy nierozliczoną, brytyjską zbrodnią wojenną. Wiadomo za to, że spośród liczącej 2200 osób załogi uratowało się zaledwie 115 marynarzy. I jeden kot.
Z Bismarcka na Cossacka
Zwierzak został wyłowiony przez niszczyciel Cossack – flagową jednostkę komandora Philipa Viana, dowodzącego 4. Flotyllą Niszczycieli, w której skład wchodził m.in. polski Piorun. Komandor Vian wsławił się kilka dni wcześniej brawurowym atakiem swojej flotylli na wykrytego przez polskiego Pioruna Bismarcka.
Choć niszczyciele nie wyrządziły niemieckiemu kolosowi żadnej szkody, podtrzymały kontakt z uciekającym pancernikiem, ułatwiając późniejszy atak brytyjskich ciężkich okrętów.
Nowy członek załogi Cossacka otrzymał imię Oscar (niekiedy – ze względu na niemiecki rodowód kota – zapisywane jako Oskar). Pochodziło ono od litery O, oznaczającej w międzynarodowym kodzie sygnałowym człowieka za burtą (ang. man overboard). Oscar dzielił wraz z okrętem i jego załogą wojenne dole i niedole. Ochraniał na Morzu Śródziemnym konwoje, odpierał ataki włoskiego lotnictwa, dostarczał zaopatrzenie na Maltę i atakował włoskie pozycje na Sardynii.
Trwało to do 23 października 1941 roku. Wówczas to Cossack, płynący w eskorcie konwoju z Gibraltaru do Wielkiej Brytanii, został trafiony torpedą przez niemiecki okręt podwodny U-563. Z odłamanym dziobem i częścią kadłuba, niszczyciel zatonął. Ze 208-osobowej załogi uratowało się tylko 49 marynarzy. I jeden kot.
Z Cossacka na Ark Royal
Tym razem Oscar – z przystankiem w bazie Gibraltar - trafił na pokład brytyjskiego lotniskowca Ark Royal. Tam, ze względu na swoją przeszłość, otrzymał nowe imię – stał się Niezatapialnym Samem (ang. Unsinkable Sam).
Ark Royal pełnił wówczas specyficzną rolę – służył jako baza przerzutowa dla samolotów, które miały zostać dostarczone na bezcenną dla Brytyjczyków Maltę – wyspę, z której mogły być atakowane niemieckie i włoskie konwoje z zaopatrzeniem dla wojsk, walczących w Afryce.
13 listopada 1941 roku Ark Royal, po dostarczeniu na Maltę kolejnej partii samolotów, wracał wraz z okrętami osłony do bazy w Gibraltarze. Niestety, swoim peryskopem wypatrzył go dowódca niemieckiego okrętu U-81, podwodny as (i późniejszy sztabowiec NATO), Friedrich Guggenberger. Niemiec z dużej odległości wystrzelił tylko jedną torpedę.
Lotniskowiec tonął długo, a ofiarnie prowadzona akcja ratunkowa początkowo dawała nadzieje na uratowanie okrętu. Ostatecznie pogłębiający się przechył przypieczętował jego los. Ark Royal zatonął 14 listopada 1941 roku. Z 1488 członków załogu uratowało się 1487 osób. I jeden kot.
Z Ark Royal do Gibraltaru
Wysadzony w Gibraltarze Niezatapialny Sam nie miał już okazji wojować na morzu – żadna załoga nie chciała mieć na pokładzie "maskotki", zwiastującej zatopienie okrętu. Może słusznie, bo niszczyciele Legion i Lightning, na których pokładach Sam gościł bardzo krótko, jako wyłowiony z wody rozbitek, zostały zatopione przez Niemców odpowiednio w 1942 i 1943 roku.
Sam kot doczekał się własnego obrazu w National Maritime Museum i pochodzącej z 1955 roku wzmianki w aktach Royal Navy o śmierci w Domu Marynarza w Belfaście.
Zobacz także
Choć historię Niezatapialnego Sama możnaby zakończyć w tym miejscu, istotne wydaje się pytanie: czy aby na pewno kot przeżył to wszystko, co jest mu przypisywane? Po latach nie sposób zweryfikować wielu punktów tej opowieści, jak choćby tego, czy Sam faktycznie został wyłowiony na północnym Atlantyku. Również niektóre fotografie, opisywane jako zdjęcia Niezatapialnego Sama, z całą pewnością przedstawiają zupełnie inne koty.
Można przypuszczać, że optymistyczna w gruncie rzeczy opowieść o kocie, który przetrwa wszystko, była przed laty po prostu potrzebna. Pełniła ważną rolę jako promyk nadziei dla ludzi, których służba na morzu przypadła na dramatyczne lata II wojny światowej. Sądząc po tym, że mimo upływu dziesięcioleci pamięć o Niezatapialnym Samie nie ginie, kot sprawdził się w tej roli doskonale.