Rajd na Scapa Flow. U‑47 - okręt, który upokorzył Wielką Brytanię

Ta akcja nie miała prawa się udać. Niemiecki okręt podwodny wtargnął do pilnie strzeżonej bazy brytyjskiej floty. Tam, niezauważony, zatopił jeden z zakotwiczonych pancerników. Po wszystkim, ciągle niewykryty,odnalazł bezpieczny przesmyk i powrócił do własnej bazy. Brzmi jak scenariusz nieprawdopodobnego filmu wojennego? Być może, ale ta historia wydarzyła się naprawdę.

Rajd na Scapa Flow. U-47 - okręt, który upokorzył Wielką Brytanię
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commos, Wassen, Lic. CC BY 3.0
Łukasz Michalik

13.03.2020 | aktual.: 15.03.2020 15:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nocą, 14 października 1939 roku, dowodzony przez Günthera Priena, niemiecki okręt podwodny U-47 wpłynął do brytyjskiej bazy Scapa Flow. Było to niezwykłe miejsce. Położone na Orkadach kotwicowisko floty stanowiło dla Brytyjczyków dogodną i – jak się wydawało – bezpieczną przystań dla okrętów, działających na Morzu Północnym.

Scapa Flow wydawało się wodną fortecą. Dostęp do kotwicowiska był możliwy między wysepkami przez wąskie przesmyki, które Brytyjczycy przegrodzili specjalnymi zaporami. W wielu miejscach zatopili różne okręty, aby ich kadłuby osiadając na dnie zablokowały tory wodne.

Mimo tego Prien znalazł przejście. Zrobił to niezauważenie – pokonując poszczególne przeszkody nie wszczął alarmu. Miał swobodę działania, więc mógł w spokoju manewrować i celować.

Jego celem stał się zakotwiczony w Scapa Flow wielki okręt – pancernik Royal Oak. Z pierwszych trzech torped tylko jedna trafiła w dziób okrętu, ale załoga uznała to za wypadek i nie miała świadomości, że jest atakowana. Prien odwrócił więc swój okręt i wystrzelił z wyrzutni rufowej. Niecelnie.

Ponieważ nadal nikt nie podnosił alarmu, niemiecki dowódca ponownie odwrócił okręt, spokojnie przeładował wyrzutnie i starannie wycelował. Tym razem wszystkie trzy torpedy były celne – trafiony Royal Oak zaczął szybko nabierać wody. Mimo prowadzonej z poświęceniem akcji ratunkowej, wraz z pancernikiem zatonęło ponad 800 brytyjskich marynarzy.

Obraz
© Domena publiczna

HMS "Royal Oak"

Okręt Priena nadal pozostawał niewykryty i niemiecki podwodniak mógł w glorii i chwale powrócić do macierzystej bazy. Sukces był tym większy, że przed rozpoczęciem misji traktowano ją niemal jak samobójczą – z okrętu usunięto m.in. maszynę szyfrującą Enigma, aby nie dostała się w ręce wroga.

Wyrównanie rachunków

Rajd Günthera Priena miał ogromne znaczenie propagandowe. Chodziło nie tylko o upokorzenie i ośmieszenie Brytyjczyków, którzy nie potrafili zapewnić bezpieczeństwa własnym okrętom w miejscu - teoretycznie - najbezpieczniejszym na świecie, czyli kotwicowisku floty.

Zatopienie Royal Oak miało również znaczenie symboliczne. To właśnie w Scapa Flow po pierwszej wojnie światowej zwycięska Wielka Brytania zgromadziła flotę przegranych, kaiserowskich Niemiec. I właśnie tam Niemcy – łamiąc wcześniejsze ustalenia – aby nie opuścić do przejęcia okrętów samodzielnie zatopili je. Na dnie osiadło 10 pancerników, 10 krążowników i 32 niszczyciele.

Obraz
© Domena publiczna

Niemiecka flota w Scapa Flow przed samozatopieniem

Atak Priena był więc symbolicznym wyrównaniem rachunków za poprzednią wojnę. Samo zatopienie Royal Oak nie uszczupliło w istotny sposób potencjału Royal Navy - pancernik był stary i bez głębokiej modernizacji nie przedstawiał wielkiej wartości bojowej. Znacznie donioślejszy był jednak propagandowy wydźwięk całej akcji i fakt, że brytyjska flota została boleśnie zaatakowana w miejscu, które mogło się wydawać całkowicie bezpieczne.

Rajd U-47 miał też znaczenie praktyczne, zmuszając Wielką Brytanię do przesunięcia swoich okrętów bardziej na południe. Dawało to Niemcom – do czasu wzmocnienia ochrony bazy - większą swobodę działania na Morzu Północnym.

Kim był Alfred Wehring?

Jak to możliwe, że niemiecki U-Boot wpłynął do pilnie strzeżonej bazy, zatopił pancernik, a później zdołał bez problemów powrócić do własnej bazy? Wyjaśnienie przedstawił w 1942 roku dziennikarz Kurt Riess.

Kluczem do zagadki okazał się Alfred Wehring, oficer niemieckiej marynarki wojennej. W 1927 roku przybył do Wielkiej Brytanii z fałszywą tożsamością i jako Szwajcar, Albert Oertel, zamieszkał w miejscowości Kirkwall w pobliżu Scapa Flow.

Szybko zyskał renomę jako lokalny zegarmistrz, a do jego warsztatu przychodzili również marynarze z bazujących w pobliżu okrętów, przynosząc zegarki i różne instrumenty pokładowe do naprawy. Dzięki temu uśpiony przez kilkanaście lat szpieg miał okazję zebrać bardzo szczegółowe informacje na temat zarówno samej bazy, stacjonujących w niej okrętów, jak i zwyczajów, panujących w brytyjskiej marynarce wojennej.

Obraz
© Wikimedia Commons, Siałababamak, Lic. CC BY-SA 3.0

Mapa Scapa Flow

Dostarczone przez Wehringa informacje pozwoliły Niemcom na zaplanowanie całej operacji, a kluczowej nocy szpieg w umówionym miejscu dostał się na pokład U-47 i pomógł Güntherowi Prienowi nawigować w ciasnych przejściach do bazy.

Brzmi przekonująco? Być może, jednak historia o Alfreda Wehringa została od początku do końca zmyślona. Wytłumaczenie kompromitacji floty działalnością superszpiega było jednak na tyle wygodne, że zarówno podczas wojny, jak na długo po niej, brytyjskie władze niczego nie dementowały.

Planowanie rajdu U-47

Bazująca na udokumentowanych źródłach historia ataku na Scapa Flow jest nieco mniej sensacyjna. Atak był planowany – owszem – z dużym wyprzedzeniem. Bazował jednak na kilku przeprowadzonych w różnym czasie patrolach lotniczych i wykonanych z powietrza zdjęciach.

Obraz
© Domena publiczna

U-47 powraca po rajdzie na Scapa Flow. W tle pancernik Scharnhorst

Ogromne zasługi oddał również dowódca okrętu U-16, który na początku wojny manewrował w pobliżu wejścia do Scap Flow. Niemiec naocznie stwierdził, że wraki nie blokują przejścia całkowicie, więc przy sprzyjających warunkach możliwe jest wpłynięcie do bazy.

Co istotne, Niemcy przed wojną prowadzili również rozpoznanie agenturalne. Nie przy pomocy mitycznych szpiegów „śpiochów”, ale standardowo – wysyłając swoich agentów na pokładach statków handlowych. Jeden z nich, dowodzący frachtowcem Thesus, nie tylko odwiedził rejon Scapa Flow, ale także skrzętnie spisał zasłyszane w okolicy plotki o niedostatecznym zabezpieczeniu brytyjskiej bazy.

Wszystkie te informacje pozwoliły na zaplanowanie i przeprowadzenie ryzykownej, ale możliwej do wykonania misji.

Agresywny prymus

Dlaczego wybrano do niej Günthera Priena? Ten utalentowany podwodniak cieszył się we flocie doskonałą reputacją, a podczas prowadzonych manewrów dał się poznać jako agresywny dowódca, uzyskujący najlepszy bilans trafień.

Obraz
© Bundesarchiv, Lic. CC BY-SA 3.0

Rajd na Scapa Flow tylko potwierdził tę opinię, a późniejsza służba jeszcze bardziej wzmocniła legendę Priena. Podwodniak zatopił w sumie 31 statków i okrętów wroga, posyłając na dno jednostki o wyporności 192 tys. ton. Dla porównania, dowodzony przez niego U-47 wypierał w zanurzeniu 857 ton.

Bilans ten byłby zapewne większy, gdyby nie tajemnicze zatopienie U-47. Kontakt z U-Bootem urwał się w marcu 1941 roku, a okoliczności zatonięcia niemieckiego okrętu wraz z jednym z najlepszych dowódców na pokładzie do dzisiaj pozostają źródłem niezliczonych teorii i spekulacji.

Podwodniak wszech czasów

Gunter Prien zapisał się w historii zarówno niezwykłą skutecznością, jak i – przede wszystkim – brawurowym atakiem na bazę Scapa Flow. Jego wyczyny bledną jednak przy największym asie broni podwodnej wszech czasów, jakim był Lothar von Arnauld de la Perière.

Ten urodzony w Poznaniu, w rodzinie o francuskich korzeniach, niemiecki wojskowy dowodził podczas I wojny światowej okrętem podwodnym U-35. Była to dość prosta, zaprojektowana jeszcze przed wojną jednostka, wyposażona w cztery wyrzutnie torped.

De la Perière dokonał tym okrętem rzeczy niebywałej, zatapiając podczas zaledwie 14 patroli na Morzu Śródziemnym 189 statków i okrętów. Pod sam koniec wojny został skierowany na Atlantyk, gdzie podczas swojego jedynego oceanicznego patrolu zatopił kolejnych 5 statków. W sumie podczas służby Niemiec zatopił jednostki o wyporności przekraczającej 450 tys. ton.

Komentarze (26)