Nie tylko wraki statków i trucizny. Zdziwisz się, co kryje dno Bałtyku
Bałtyk pełen jest śmieci. Dzięki akcji “Czysty Bałtyk” część z nich udało się wyłowić. Znaleziska wyciągnięte z dna morza zaskakują.
15.01.2018 13:05
147 ton sieci i śmieci wyłowili rybacy w 2017 roku. W ramach akcji “Czysty Bałtyk”, trwającej od maja do września ubiegłego roku, rybacy wyciągnęli z morza m.in. śmieci, liny, skrzynie czy nawet rowery.
Jak podkreślają koordynatorzy projektu, to pierwsze takie działania, prowadzone nie na dalekim Bałtyku, ale na wodach przybrzeżnych i zalewowych. Dno Zatoki Puckiej od niepamiętnych czasów nie było czyszczone z zalegających, porzuconych sieci. To jest program, który pozwolił ten unikatowy akwen oczyścić - czytamy na portalu Radio Gdańsk.
Niestety to kolejny dowód na to, jak zanieczyszczony jest Bałtyk. I to nie tylko takimi śmieciami jak sieci czy rowery (!). Według ekspertów, z naszego kraju do Bałtyku spływa najwięcej zanieczyszczeń. Rolnicy często nie mają pojęcia o tym, że przyczyniają się do złej jakości polskich wód. Nawet gdybyśmy dzisiaj zaczęli nagle dbać o środowisko, to stan naszych rzek i morza nie ulegnie znacznej poprawie jeszcze przez wiele lat.
Morze Bałtyckie boleśnie odczuło również skutki II wojny światowej. Dno morza to nie tylko wraki zatopionych statków, ale też zatopione składy broni chemicznej. W głębiach na Bałtyku zatopiono amunicję chemiczną oraz beczki z trującymi gazami m.in. parzącym iperytem. W Głębi Bornholmskiej, Gotlandzkiej oraz Gdańskiej znalazło się ponad 50 tys. ton bojowych środków chemicznych. Tak przynajmniej świadczą oficjalne źródła, w praktyce niebezpiecznych środków może być więcej i zdecydowanie bliżej. To bomby z opóźnionym zapłonem.
Eksperci uważają, że beczki pozostaną szczelne maksymalnie przez 150 lat. Jednak już teraz ostrzegają, że broń chemiczna z czasów drugiej wojny światowej może znajdować się nawet bardzo blisko popularnych, wakacyjnych kąpielisk w Darłowie, Kołobrzegu czy Dziwnowie. Beczki znajdują się tam nawet na głębokości 10-12 metrów. Nie wiadomo jednak dokładnie, gdzie i ile beczek zatopiono.
Akcja “Czysty Bałtyk” jest jak najbardziej szlachetna, ale jak widać, to tylko kropla w morzu potrzeb.