Nie tylko Czarnobyl - nuklearnych katastrof było dużo więcej

Nie tylko Czarnobyl - nuklearnych katastrof było dużo więcej

Katastrofy w elektrowniach atomowych? Do głowy przychodzi nam przeważnie tylko Czarnobyl i Fukushima. Ale na świecie doszło do znacznie większej liczby niebezpiecznych incydentów o stopniu 6, 5 czy 4 INES (Czarnobyl miał stopień 7). Ten parametr został wprowadzony w 1990 roku przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej. W skali od 0 do 7 ocenia się różnego awarie. Na całym świecie do tej pory tylko Czarnobyl został sklasyfikowany na 7 punktów, jako największa katastrofa w energetyce atomowej na świecie. Zaraz za nią znajduje się Fukushima, która posiada 6 punktów INES. Ta jednak nie jest jedyną w tej kategorii, tak poważnych katastrof było bowiem więcej. I tak, w ZSRR napromieniowanych zostało ok. 270 tys. osób, sam incydent był utrzymywany w tajemnicy przez długi czas, a skażone wioski usunięto z map. W USA usuwanie skutków katastrofy trwało 11 lat. Oto największe katastrofy jądrowe w energetyce atomowej.

Katastrofy w elektrowniach atomowych? Do głowy przychodzi nam przeważnie tylko Czarnobyl i Fukushima. Ale na świecie doszło do znacznie większej liczby niebezpiecznych incydentów o stopniu 6, 5 czy 4 INES (Czarnobyl miał stopień 7). Ten parametr został wprowadzony w 1990 roku przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej. W skali od 0 do 7 ocenia się różnego rodzaju awarie. Na całym świecie do tej pory tylko Czarnobyl został sklasyfikowany na 7 punktów, jako największa katastrofa w energetyce atomowej na świecie. Zaraz za nią znajduje się Fukushima, która posiada 6 punktów INES. Ta jednak nie jest jedyną w zaklasyfikowaną do tego stopnia. Tak poważnych katastrof było bowiem więcej. I tak w ZSRR napromieniowanych zostało ok. 270 tys. osób, sam incydent był utrzymywany w tajemnicy przez długi czas, a skażone wioski usunięto z map. W USA usuwanie skutków katastrofy trwało 11 lat. Oto największe katastrofy jądrowe w energetyce atomowej.

1 / 6

Zakłady Mayak - ZSRR

Obraz
Wikimedia Carl Anderson

Jednym z największych zakładów atomowych w historii rosyjskich badań nad bronią jądrową był ten znany pod nazwami Czelabińsk-40, następnie Czelabińsk-65. Oficjalnie jednak nosił on nazwę Kombinat Chemiczny "Majak" i położony był w Kysztymie na Uralu. W 1957 roku doszło do incydentu, który Związek Radziecki ukrywał przez 30 lat, a skażone wioski zostały wymazane z map.

ZSRR znane było z niespecjalnie dużej dbałości o bezpieczeństwo i nie zawsze (jeśli w ogóle) zachowywał standardy BHP w prowadzonych badaniach, pracach czy eksperymentach. Budowane w pośpiechu i tajemnicy zakłady nie gwarantowały wymaganych warunków pracy. 29 września 1957, kiedy awaria systemu chłodzenia zbiornika zawierającego dziesiątki tysięcy ton rozpuszczonych odpadów nuklearnych skutkowała eksplozją o sile porównywalnej do wybuchu 75 ton trotylu, doszło do skażenia 39 tys. kilometrów kwadratowych. Ponad 200 osób zmarło na chorobę popromienną, 10 tysięcy ewakuowano, a 470 tysięcy było narażonych na działanie promieniowania jonizującego.

Zobacz, jak wygląda praca nad nowym sarkofagiem w Czarnobylu:

Mieszkańcy pobliskich terenów popadli w histerię z obawy o skutki promieniowania i możliwość wystąpienia nowych, nieznanych i tajemniczych chorób. Widywano osoby, z których w wyniku poparzeń skóra samoistnie zsuwała się z twarzy, dłoni i innych odsłoniętych fragmentów ciała, co dodatkowo podsycało panikę. Ogromny obszar opuszczono i pozostawiono bezużytecznym na wiele lat. Wypadek nuklearny, najgorszy w historii ZSRR aż do katastrofy w Czarnobylu, skategoryzowano według międzynarodowej skali wypadków nuklearnych jako "poważną awarię". Otrzymał on 6 punktów w skali INES.

2 / 6

Chalk River - Kanada

Obraz
Wikimedia

12 grudnia 1952 roku miała miejsce pierwsza poważna awaria elektrowni atomowej na świecie. W tym przypadku nie zawiódł sprzęt, a człowiek. W wyniku pomyłki pracownika elektrowni doszło do częściowego stopienia prętów paliwowych. Efektem tego było skażenie wody, która przedostała się do rzeki Ottawa i wód gruntowych. Pożar, który wybuchł wewnątrz budynku, uwolnił też do atmosfery radioaktywny pył. Ten wypadek otrzymał 5 punktów skali INES.

3 / 6

Three Mile Island - USA

Obraz
Wikimedia John G. Kemeny

Wydarzenia w Pensylwanii zapisały się w historii, jako największa katastrofa nuklearna na ternie USA. 28 marca 1979, w wyniku błędów obsługi, doszło do stopienia rdzenia reaktora. Na szczęście nikt nie zginął. Samo zdarzenie okazało się niegroźne dla ludzi - nikt nie został poważnie napromieniowany i nie doszło do wydostania się czynników promieniotwórczych poza reaktor - jednak wywołało spore skutki społeczne i ekonomiczne. Zarządzono ewakuację i w ciągu kilku dni pobliskie tereny opuściło 140 tys. osób. Poparcie dla energetyki jądrowej w USA znacząco spadło w obawie przed podobnymi wypadkami. Proces oczyszczania (dekontaminacji) trwał bardzo długo i pochłonął gigantyczną kwotę pieniędzy, wynoszącą blisko 2,5 mld dolarów.

4 / 6

Tokaimura - Japonia

Obraz
Wikimedia Patrick Dep

Tokaimura to jeden z najstarszych ośrodków przemysłu nuklearnego w Japonii. 30 września 1999 roku doszło tam do wypadku, do którego przyczynili się sami pracownicy zakładu przetwarzania uranu. W wyniku błędu ludzkiego doszło do eksplozji. Dwóch pracowników uczestniczących bezpośrednio w zdarzeniu zginęło w skutek odniesionych obrażeń i napromieniowania, a trzeci przyjął sporą dawkę promieniowania. Ponadto napromieniowane zostały 33 osoby obsługi oraz trzech strażaków. Ponad 600 osób narażonych było na przyjęcie podwyższonych, jednak niezagrażających ich życiu dawek promieniowania.

5 / 6

Nieudany eksperyment w Czarnobylu

Obraz
Wikimedia

26 kwietnia 1986 roku pracownicy elektrowni atomowej przygotowywali się do przeprowadzenia eksperymentu, który miał wskazać, jak długo w sytuacji awaryjnej, po ustaniu napędzania turbin generatorów parą z reaktora, energia kinetyczna ich ruchu obrotowego produkuje wystarczającą ilość energii elektrycznej dla potrzeb awaryjnego sterowania reaktorem. Okrągłe trzydzieści lat temu, o godzinie 01:24 doszło do eksplozji, która spowodowana była wzrostem ciśnienia pary wodnej w reaktorze jądrowym elektrowni. Ważąca 1200 ton antyradiacyjna osłona biologiczna pokrywająca reaktor została wysadzona w powietrze. Doszczętnie zniszczony rdzeń reaktora wszedł w kontakt z chłodziwem i powstała reakcja cyrkonowych wyściółek kanałów paliwowych z wodą. Ta zaczyna się rozkładać, wydziela wodór, po zniszczeniu osłon styka się z rozżarzonym grafitem o temperaturze 3 tys. stopni Celsjusza. W wyniku tego doszło do termolizy z wydzieleniem mieszaniny prawdziwie piorunującej. Wodór i tlen w stosunku 2:1 zniszczyły budynek czwartego
reaktora. Do atmosfery wydostało się mnóstwo promieniotwórczych izotopów, a radioaktywny pył unosił się na wysokości nawet 1030 metrów i zmierzał ku Prypeci. W niektórych miejscach niezabezpieczeni pracownicy przyjęli śmiertelną dawkę promieniowania i to zaledwie w kilka minut.

Zobacz archiwalne zdjęcia z Czarnobyla:

Nieudany eksperyment doprowadził do wyrzucenia w powietrze około 190 ton radioaktywnych pyłów, który skaził obszar szacowany na 125 - 146 tys. kilometrów kwadratowych. Jednak silnie skażony obszar w okolicach elektrowni ma powierzchnię tylko pół kilometra kwadratowego. Pomiary wykonane poza nim w Czarnobylu 10 maja 2001 roku przez radiologów z Politechniki Warszawskiej zarejestrowały promieniowanie o mocy dawki 1 mSv na rok - takiej jak obecnie w Warszawie. Średnia dawka na całe ciało, jaką w wyniku czarnobylskiej awarii otrzymał mieszkaniec Polski w pierwszym roku po awarii wyniosła 0,3 mSv. W ciągu 70 lat będzie to prawdopodobnie około 0,9 mSv. W tym czasie dawka promieniowania z naturalnych źródeł wyniesie około 170 mSv.

Po 30 latach od katastrofy naukowcy wiedzą już, że prognozowane wówczas straty w ludziach czy liczba zachorowań związanych z promieniowaniem była mocno przesadzona.

Raport Forum Czarnobyla (w skład forum wchodzili przedstawiciele WHO i ONZ) ocenia, że bezpośrednio w wyniku katastrofy zmarło 31 osób, a ponad 200 zachorowało na chorobę popromienną. Prof. Wade Allison z Oxfordu oszacował ilość spowodowanych przez nowotwory zgonów z powodu Czarnobyla na 81. Natomiast Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej szacuje liczbę wypadków raka tarczycy powstałych z powodu katastrofy na 10 000 i sugeruje możliwość kolejnych 50 000 przypadków. Wśród mieszkańców skażonych terenów nie obserwuje się wzrostu ryzyka zachorowań na nowotwory inne niż nowotwory tarczycy.

6 / 6

Fukushima - Japonia

Obraz
Nuclear Regulatory Commission / Wikimedia

6 punktów w skali INES przyznano Fukushimie. 11 marca 2011 roku doszło do serii wypadków jądrowych w elektrowni Fukushima I, jednej z największych na świecie. U wybrzeży japońskiej wyspy Honsiu doszło do trzęsienia ziemi, a kraj nawiedziła fala tsunami. Początkowo systemy bezpieczeństwa zareagowały bezbłędnie - kiedy wykryły wstrząsy sejsmiczne, wyłączyły pracę reaktorów. W wyniku zniszczeń sieci elektrycznej elektrownia przełączyła się na awaryjne zasilanie generatorami Diesla. W elektrowni nie doszło do wycieku, ale do serii trudnych do opanowania awarii - jeden po drugim padały systemy bezpieczeństwa, awaryjne dostarczanie energii elektrycznej zaczęło szwankować, a kolejne systemy awaryjnego zasilania bateryjnego mogły podtrzymać pracę urządzeń przez 8 godzin. Kolejną dostawę akumulatorów otrzymano po 13 godzinach, jednak w wyniku zalania pomieszczeń nie udało się ich podłączyć. Do tego pojawił się przeciek, który doprowadził do spadku poziomu wody w rdzeniu i poważnego wzrostu temperatury oraz ciśnienia.

12 marca dochodzi do eksplozji wodoru, a budynek wali się jak domek z kart. Władze ewakuują wszystkich w promieniu 20 km od miejsca zdarzenia. Dwa dni później eksploduje reaktor numer 3, a systemy chłodzenia reaktora numer 2 ulegają uszkodzeniu. Dzień później wybucha pożar w reaktorze 4. Wprowadza się zakaz lotów w promieniu 30 kilometrów od elektrowni. 16 marca wybucha ogień w budynkach reaktorów 3 i 4. Do katastrof nie dochodzi z powodu błędu człowieka, a na skutek działań natury i przestarzałej technologii. Po trzęsieniu ziemi do incydentu stopnia 3. doszło także w elektrowni atomowej Fukushima II, położonej w odległości 11 km, lecz sytuację opanowano. Nie możemy zapominać o tzw. "pięćdziesiątce z Fukushimy". Nazwą tą określano na świecie członków japońskich ekip ratowniczych, którzy ochotniczo pozostali na terenie elektrowni po ewakuacji większości personelu 15 marca 2011 i kontynuowali pracę mimo zagrożenia promieniowaniem. Początkowo było ich od 50 do 70. W późniejszym okresie ich liczba się
zwiększyła.

Według WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) wzrost zachorowań na nowotwory po katastrofie będzie minimalny, wręcz znikomy. Należy też podkreślić, że wyniku tsunami, które doprowadziło do katastrofy Fukushimie, zginęło 26 tys. osób, a w wyniku samej awarii elektrowni szczęśliwie nikt nie zginął.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)