Narząd przyszłości

Narząd przyszłości

Narząd przyszłości
06.04.2008 22:36, aktualizacja: 07.04.2008 12:54

Mijający (niestety) tydzień przyniósł nam informację, że telefon komórkowy ma 35 lat. Niby nic ważnego, ot kolejna rocznica. Jednak spowodowała u niżej podpisanego na kilka refleksji.

*Mijający (niestety) tydzień przyniósł nam informację, że *telefon komórkowy ma 35 lat., żeby skontaktować się, czy umówić na randkę, spotkanie trzeba było dzwonić z telefonu stacjonarnego na telefon stacjonarny. Pół biedy, jeśli druga osoba miała telefon domowy. Gorzej, jeśli ktoś musiał dzwonić z budki telefonicznej i kogoś nie było w domu. Nawet na moment. Randka mogła spokojnie nie dojść do skutku, ważna informacja nie dotrzeć do adresata. Jednak jakoś się
dało.

Później pojawiły się numery z prefiksem na 0-90. Tak zwane obronno-zaczepne, czyli takie, którymi poza możliwością prowadzenia rozmów, można było zrobić dużą krzywdę. Ze względu na gabaryty. Zdarzały się rachunki za 17 milionów złotych (starych oczywiście), bo przecież za odebrane połączenia też się na początku płaciło. Bywał obciach, że ktoś odbierał połączenie w tramwaju, co wzbudzało sensację, a dziś jest normą.

Dziś bez telefonu komórkowego nie da się obejść. Bywa przede wszystkim narzędziem kontaktu, cały czas narzędziem walki (wie coś o tym Andrzej Gołota), dowodem w sprawie. Ma też kilka innych możliwości dość przykrych. Może robić np. za zapalnik i doprowadzić do detonacji (w jakiej tragedii tak się stało kto wie, ten wie, kto nie wie, nie będziemy ściągać niemiłych wspomnień). To podstawowe narzędzie komunikacji, korzystania z Internetu.

No właśnie, czy aby narzędzie? Były, a wiele wskazuje na to, że i kolejny prezes Plusa Jarosław Bauc powiedział kiedyś, że telefon komórkowy jest narządem przyszłości (on jeden wie, czy to był żart, czy przejęzyczenie). Skoro narząd, to znaczy, że w zasadzie ciągle jest z nami i w zasadzie nie potrafimy sobie bez niego poradzić. Psychologowie określają to jako fonoholizm, czyli uzależnienie podobne, jak od alkoholu - nerwowe spoglądanie, czy ktoś do nas dzwonił. Albo wysłał wiadomość tekstową. Ilu z nas tak ma? Albo łatwiej. Kto nie ma?

Marcin Kwaśniak

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)