Najpopularniejsza aplikacja w Polsce. Przebija nawet Allegro i Yanosika
"Czy ma pan/pani aplikację?" - najwyraźniej to pytanie zadawane klientom przy kasie poskutkowało, bo najpopularniejsza w tej chwili polska aplikacja to "Rossmann PL". Przebija nawet Allegro czy Yanosika - wynika z raportu POLSKA.JEST.MOBI 2018.
Rossmann PL to najpopularniejsza polska aplikacja w tym roku - wynika z raportu POLSKA.JEST.MOBI 2018. Korzysta z niej średnio 4 miliony aktywnych użytkowników miesięcznie. Dla porównania z aplikacji Allegro korzysta 1,75 mln MAU, Yanosik - 1,5 mln MAU, JakDojade - 1,3 mln MAU, IKO - prawie 1,3 mln, mBank - prawie 1,1 mln MAU. Sukces aplikacji drogerii nie powinien dziwić nikogo, kto choć raz robił w niej zakupy - klienci zachęceni promocjami najwyraźniej posłuchali kasjerek, które bardzo często zachęcają do ściągnięcia programu.
Aplikacja sklepu jest najpopularniejszym polskim programem mobilnym. Ale wciąż daleko jej do zagranicznych, które wśród polskich użytkowników cieszą się największym uznaniem.
- Polskim aplikacjom mobilnym ciężko jednak dostać się do TOP 10 najczęściej używanych aplikacji przez Polaków. W zestawieniu najpopularniejszych aplikacji królują bowiem propozycje ze stajni Facebooka i Google. Niezmiennie od lat na szczycie tego rankingu znajdują się: YouTube, Messenger, Facebook, Google Maps, Gmail. Potrzeba niesamowitej konsekwencji, determinacji i przemyślanej strategii produktowej, aby wejść do grona najpopularniejszych aplikacji mobilnych - mówi w rozmowie z WP Tech Monika Mikowska, CEO i współwłaścicielka agencji Mobee Dick, projektującej rozwiązania mobilne i tworzącej strategie obecności marek w świecie mobilnym.
To nie przypadek, że w zestawieniu najpopularniejszych aplikacji znalazły się te bankowe. Do TOP-5 aktywności online Polaków z przytupem wchodzi bankowość mobilna.
- Zaskakujące jest to, że w 2013 roku ponad połowa użytkowników w Polsce nie widziała wartości dodanej w bankowości mobilnej. Wówczas 51 proc. użytkowników bankowości mobilnej mówiło, że "bankowość mobilna to tylko dodatek do bankowości internetowej" i "jak naprawdę nie muszą, to z niej nie korzystają". Ta postawa zmieniła się w niespełna 3 lata - zauważa Mikowska.
Coraz istotniejszym trendem jest załatwianie spraw w sieci wyłącznie za pomocą smartfona, bez korzystania z komputera i "tradycyjnych" przeglądarkowych serwisów.
- Gdy zaczynałam eksplorować to zjawisko w 2014 roku, w największych polskich bankach grupa ta liczyła około 3 proc. użytkowników ich bankowości mobilnej. Na koniec 2017 roku grupa ta zwiększyła się do ponad 30 proc.! - dodaje.
Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka. Coraz więcej osób korzysta ze smartfonów, spada też udział komputerów. A poza tym aplikacje bankowe są po prostu wygodniejsze i wzbudzają też zaufanie.
- Polska bankowość mobilna jest naprawdę zaawansowana, rozbudowana i ma doskonałą propozycję wartości dla swoich użytkowników, szczególnie na tle innych krajów europejskich. Zeszłoroczne badanie Finansowego Barometru ING wykazało, że Polacy wyprzedzają mieszkańców reszty europejskich krajów w korzystaniu z bankowości mobilnej. 65 proc. badanych Polaków deklaruje, że skorzystało z niej chociaż raz, czyli więcej niż np. Niemcy (38 proc.), Francja (57 proc.), Wielka Brytania (57 proc.) czy Hiszpania (64 proc.). Tylko Turcy (80 proc.) okazali się bardziej aktywni od Polaków - mówi Mikowska.
Monika Mikowska w swoim raporcie przewiduje, że Polska będzie się stawała coraz bardziej mobilecentric. Czyli Polacy więcej czasu będą spędzać przy telefonie niż innych urządzeniach. To powoli już się dzieje - w 2017 roku 57 proc. czasu poświęciliśmy na korzystanie z PC, smartfona i tabletu, a jedynie 43 proc. na tradycyjne media jak telewizja, radio czy prasa. Z czasem udział smartfonów będzie się tylko zwiększać.
- Spodziewamy się, że jeszcze w tym roku będziemy wejdziemy do kategorii multi-device mobile centric, gdzie czas spędzany na smartfonach przekracza 50 proc. Świadczy to o tym, że w pełni zrozumieliśmy możliwo ści smartfonów, doceniamy oszczędność czasu, jaką nam dają i niezależność od miejsca, w którym przebywamy. Coraz więcej zadań dnia codziennego (zarówno prywatnego, jak i zawodowego) realizujemy na smartfonach, co więcej, przestaliśmy siadać do nich do komputera. Pomyśl, ile znasz osób, które na Facebooka wchodzą już tylko ze swojego telefonu? - komentuje Mikowska.
Paradoksalnie 29 proc. Polaków przyznaje, że korzysta ze swojego smartfona za dużo. Co pokazuje, że Tim Cook z Apple, podobnie jak i reszta dużych korporacji, doskonale odczytują nastroje użytkowników. Stąd wdrażanie przez technologicznych gigantów funkcje, które mają sprawić, że zaczniemy mniej korzystać z telefonów. Nawet jeśli nikt nie chce tego robić, to przynajmniej ludzie mają świadomość, że ich ulubione marki w jakiś sposób się o nich troszczą.
Niby spora część osób może i chciałaby odłożyć telefon. Ale tego nie zrobi, bo korzystanie ze smartfona jest po prostu wygodniejsze. Najlepiej świadczą o tym płatności mobilne.
- Jeszcze do niedawna mogliśmy polemizować z wyższością płatności kartami vs płatnościami mobilnymi. Odkąd Apple Pay weszło do Polski, dyskusje te zostają ukrócone. Żadną kartą płatniczą ani żadnym telefonem z Google Payem za zakupy powyżej 50 zł nie zapłacisz szybciej niż iPhonem. Apple Pay nie wymaga bowiem podawania na terminalu kodu PIN (autoryzujesz się błyskawicznie biometrycznie na telefonie). To przykład na to, że dużo jeszcze przed nami. Tym bardziej w dobie PSD2, które pozwoli nam kreować całkowicie nowe zredefiniowane rozwiązania. A te rozwiązania zdefiniują nie tylko nowe usługi, produkty, ale przede wszystkim zupełnie podejście do płatności, które do tej pory były tylko modernizowane i usprawniane - komentuje Mikowska.