Minęło już 12 lat. Wyciek ropy naftowej z platformy Deepwater Horizon wciąż daje o sobie znać

W Zatoce Meksykańskiej, a dokładniej na mokradłach Luizjany wciąż można znaleźć ślady katastrofalnego wycieku ropy z platformy Deepwater Horizon z 2010 roku.

Akcja gaśnicza platformy Deepwater Horizon.
Akcja gaśnicza platformy Deepwater Horizon.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
Przemysław Juraszek

Jak wskazuje portal Sciencealert mimo desperackich prób oczyszczenia Zatoki Meksykańskiej z ropy dużo pozostało niezebrane, a niektóre chemikalia służące do jej neutralizacji były bardziej szkodliwe dla środowiska niż sama ropa. Część związków zawartych w ropie wyparowała pod wpływem światła słonecznego, część się rozpuściła lub została zmieniona przez działalność bakterii morskich. Niestety sporo składowych zmieniło się w lepką nierozpuszczalną maź, która do dziś zalega na bagnach u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej.

Te pozostałości mogą pozostawać w środowisku przez dekady, powodując zaburzenia ekosystemu. Z najnowszego raportu opublikowanego na łamach Frontiers in Marine Science wynika, że wiele chemikaliów utrzymywało się na bagnach przynajmniej do 2018 roku, a 2020 roku wykryto te nierozpuszczalne pozostałości na bardzo niskich poziomach mokradeł. Niestety zanieczyszczenia znajdowały się za głęboko, aby wykorzystać metody czyszczenia mechanicznego.

Badacze wskazują też, że wciąż niewiele wiemy, co się dzieje z ropą naftową w środowisku naturalnym przez tak długi czas oraz jak wpływa ona w analogicznym okresie na zwierzęta i rośliny. Niektóre pozostałości ropy potrafią się kumulować w tkankach organizmów, a inne są silnymi substancjami rakotwórczymi. Pewnym jest jednak, że nawet w 2021 roku znajdujące się na dnie zatoki zanieczyszczenia z wycieku negatywnie wpływały na wskaźnik reprodukcji lokalnych zwierząt pokroju ryb czy delfinów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

naukaropa naftowakatastrofa ekologiczna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)