Miliony tajemniczych dziur na dnie Morza Północnego. Naukowcy rozwiązali ich zagadkę
Tajemnicze dziury na dnie Morza Północnego, zlokalizowane u wybrzeży Niemiec od dawna budzą zainteresowanie naukowców, którzy próbują dowiedzieć się, dlaczego powstają. Początkowo eksperci sądzili, że mogą mieć związek z metanem. Wytłumaczenie wydaje się jednak znacznie prostsze. Najprawdopodobniej tworzą je sympatycznie wyglądające, podwodne ssaki.
28.02.2024 10:19
Na dnie Morza Północnego, w płytkich rozlewiskach znajdują się miliony okrągłych lub owalnych dołów, które mają szerokość od kilku do nawet 60 metrów i głębokość ok. 11 centymetrów. Jak zaznacza serwis Live Science, zagłębienia łączą się w większe struktury, przypominające w niektórych miejscach diagram Venna. Początkowo eksperci tłumaczyli ich istnienie uwalnianiem się metanu z dna morskiego.
Tajemnicze dziur na dnie Morza Północnego
Na łamach czasopisma naukowego "Communications Earth & Environment" ukazały się jednak nowe badania, które przedstawiają zupełnie inną teorię. Wynika z niej, że odpowiedzialność za tworzenie dziur ponosi nie metan, a żyjące na tym obszarze morświny. Podwodne ssaki żerują na dnie i szukają tutaj pożywienia. Z badań wynika, że te zwierzęta i inna megafauna mogą odgrywać dużą rolę w kształtowaniu dna morskiego.
Geolog Jens Schneider von Deimling z Uniwersytetu w Kilonii sceptycznie podchodził do teorii o uwalniającym się metanie. Z tego też powodu podczas wyprawy badawczej na Morzu Północnym postanowił zweryfikować jej prawdziwość. Schneider von Deimling razem ze swoim zespołem wykorzystał m.in. specjalną echosondę, aby zgromadzić dane na temat dna morskiego i zobrazować płytkie rozlewiska. Ich późniejsza analiza nie wykazała żadnego związku z metanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Lenovo - centrum zarządzania wszechświatem
Eksperci dalej szukali wyjaśnienia zagadki milionów dziur na dnie Morza Północneg. Sięgnęli po echosondę wielowiązkową, która umożliwia badanie dna morskiego w wysokiej rozdzielczości, na co zwraca uwagę Live Science. Dzięki urządzeniu badacze mogli zbadać kształt wgłębień z dokładnością do centymetra. Okazało się, że nie jest on stożkowy, jak miałoby to miejsce w przypadku uwalniania się metanu. Dopiero rozmowa z biologiem i późniejsza współpraca z ekspertami badającymi morświny rzuciła nowe światło na całą sprawę.
W kolejnym kroku naukowcy sięgnęli po modele do przewidywania siedlisk węgorzy i morświnów. Uzyskane w ten sposób informacje nałożyli na dane oceanograficzne dotyczące prądów. Jak się okazało, siedliska pokrywały się z obszarem ich badań. Dzięki użyciu echosondy potwierdzono, że wszędzie tam, gdzie spodziewali się znaleźć morświny i dobijakowate, znajdowali także więcej dołów - zwraca uwagę serwis Live Science. Eksperci są też zdania, że większe doły to jamy morświnów, które wypłukały prądy morskie. Liczą też, że uda im się wkrótce pozyskać fotograficzny dowód na tworzenie dziur na dnie morza przez morświny.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski