Miliardy złotych na polską armię. Oto co PiS kupił za swoich rządów

Rządy Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęły się pod koniec 2015 r. Od tego momentu ówczesna władza wydała miliardy złotych na zakup sprzętu wojskowego. Co w ciągu ośmiu lat zyskała nasza armia i czy były to potrzebne wydatki?

Mariusz Błaszczak w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego podczas uroczystości związane z dostarczeniem do Polski pierwszych wyrzutni rakietowych HIMARS
Mariusz Błaszczak w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego podczas uroczystości związane z dostarczeniem do Polski pierwszych wyrzutni rakietowych HIMARS
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images
Karolina Modzelewska

11.12.2023 | aktual.: 11.12.2023 15:17

We wrześniu Mateusz Morawiecki uczestniczył w XXXI Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego MSPO w Kielcach. W trakcie tego wydarzenia polityk PiS zwrócił uwagę na środki, które zostały przeznaczone na polską armię przez rządzącą partię. Powiedział: "porównam 2015 r. i 2024 r. W 2015 r. – 37 mld. W 2024 r. – ponad 150 mld zł, około 155 mld zł".

Polskie wydatki na sprzęt wojskowy w ostatnich latach

Znaczący wzrost wydatków, jakie Polska poczyniła na zbrojenia w ostatnich latach, można również zauważyć w statystykach przygotowywanych przez NATO. W dokumencie o nazwie "Wydatki obronne państw NATO (2014-2023)" uwzględniono kwoty, jakie przeznaczono na zbrojenia zgodne z definicją wydatków na obronność NATO. Z tego też powodu wskazane liczby mogą się nieznacznie różnić o danych publikowanych przez władze krajowe lub podanych w budżetach krajowych. Dodatkowo dane za 2022 i 2023 to szacunki.

Wydatki Polski na obronność według NATO w latach 2014-2023
Wydatki Polski na obronność według NATO w latach 2014-2023© WP

Na co przeznaczono tak potężne sumy? Lista zakupów z ostatnich ośmiu lat jest naprawdę długa i obejmuje m.in. samoloty, czołgi, systemy obrony powietrznej, armatohaubice, fregaty, niszczyciele min, bezzałogowce czy pociski. Czy takie wydatki były nam potrzebne? Zapytaliśmy o to eksperta, Mariusza Ciemli, redaktora miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

Polska armia, w momencie gdy PiS przejmował władzę, była uzbrojona i wyposażona w przestarzały sprzęt, który wymagał wymiany. Można więc powiedzieć, że potrzebowała zakupów z wielu obszarów - od broni pancernej, przez obronę powietrzną, aż po lotnictwo. To stało się szczególnie widoczne po 2022 r., czyli po agresji Rosji na Ukrainę, kiedy sytuacja związana z bezpieczeństwem w naszym regionie uległa znaczącym zmianom. Nie można więc powiedzieć, że te zakupy nie były Polsce potrzebne.

Mariusz Ciemlaredaktor miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa"

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ciemla zwrócił jednak uwagę na formę kupowania sprzętu wojskowego w ostatnich latach. Chodzi głównie o sposób prowadzenia przetargów, a także wybór zagranicznych producentów i niedocenianie lub niezauważanie możliwości rodzimego przemysłu zbrojeniowego.

Inną kwestią jest natomiast sposób kupowania sprzętu wojskowego w ostatnich latach, bez przetargów, często bez praktycznych testów poligonowych, które pokazałyby, czy jest on najwłaściwszym wyborem dla polskiej armii. Tu warto się odnieść do zagranicznych zakupów. Wydaje się, że wiele z wypowiedzi polityków, które sugerowały, że polski przemysł zbrojeniowy zyska na tych zakupach, okazały się jedynie deklaracjami na papierze. Dobrym przykładem są tutaj południowokoreańskie haubice K9 czy polskie Kraby. W przypadku tych pierwszych, miały być nowe wersje polsko-koreańskie i produkcja w kraju. Zamiast tego, jest zamówienie kolejnych armatohaubic K9, produkowanych przez Koreańczyków.

Mariusz Ciemlaredaktor miesięcznika Nowa Technika Wojskowa

W ciągu ostatnich lat polskie władze zawarły umowy m.in. na zakup:

  • samolotów FA-50,
  • myśliwców F-35A Lightning II,
  • systemów rakietowych HIMARS,
  • śmigłowców AW149,
  • śmigłowców AH-64E Apache,
  • śmigłowców AW101,
  • czołgów K2 Black Panther,
  • czołgów Abrams M1A2,
  • niszczycieli min Kormoran,
  • fregat Miecznik,
  • armatohaubic K9,
  • armatohaubic Krab,
  • systemów rakietowych K239 Chunmoo,
  • bojowych wozów piechoty Borsuk,
  • karabinków Grot,
  • pojazdów minowania narzutowego Baobab-K,
  • baterii systemu Patriot,
  • przenośnych systemów przeciwlotniczych Piorun,
  • bezzałogowców Gladius,
  • moździerzy samobieżnych Rak,
  • kierowanych pocisków powietrze-ziemia JASSM-ER,
  • pocisków CAMM,
  • czy przeciwpancernych pocisków kierowanych SPIKE.


Warto również wspomnieć o wydatkach na modernizację sprzętu, który od lat jest na wyposażeniu polskiej armii. Dobrym przykładem jest modernizacja 128 czołgów Leopard 2A4 do standardu Leopard 2PL. Przedstawiamy możliwości wybranych rozwiązań.

Myśliwce F-35 Lightning II

W styczniu 2020 r. Mariusz Błaszczak, szef MON, podpisał umowę na zakup 32 wielozadaniowych samolotów piątej generacji F-35 dla Sił Powietrznych. Wartość umowy wynosi 4,6 mld USD, a jej przedmiotem jest dostawa 32 samolotów F-35A (w wariancie Block 4) wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym. Harmonogram zakłada, że pierwsze F-35 zostaną dostarczone polskim siłom powietrznym w 2024 roku, a następnie dostawy będą kontynuowane do 2030 roku.

F-35A Lightning II jest jednomiejscowym myśliwcem napędzanym silnikiem turbowentylatorowym Pratt & Whitney F135-PW-100. Maszyna ma długość 15,7 m, wysokość 4,38 m, a rozpiętość jej skrzydeł wynosi 10,7 m. Myśliwiec może poruszać się z prędkością 1,6 Ma, czyli blisko 2 tys. km/h. Zatankowany do pełna F-35A może pokonać dystans ponad 2 tys. km. Jest jednak dostosowany do tankowania z powietrza, co sprawia, że jego zasięg jest tak naprawdę nieograniczony. Maszyna naszpikowana jest nowoczesnymi technologiami, które zdaniem jej twórców umożliwiają gromadzenie, przetwarzanie i dystrybucję większej ilości informacji niż jakikolwiek inny myśliwiec w historii.

Czołgi K2 Czarna Pantera

W sierpniu 2022 r. Agencja Uzbrojenia i Hyundai Rotem podpisały umowę wykonawczą o wartości 3,37 mld USD. Jej przedmiotem jest 180 czołgów K2 Black Panther, które mają trafić do Sił Zbrojnych RP w latach 2022-2025. Są to jedne z najnowocześniejszych czołgów podstawowych świata i jednocześnie najdroższych. Cena jednego egzemplarza wynosi około 8,5 mln dolarów (ponad 36,3 mln złotych). Na jego pokładzie znajduje się miejsce dla trzyosobowej załogi, składającej się z dowódcy, działonowego oraz kierowcy.

K2, którego masa bojowa wynosi 55 ton, ma 10,8 m długości, 3,6 m szerokości i 2,4 m wysokości i może poruszać się z maksymalną prędkością 70 km/h po utwardzanych drogach i 50 km/h w terenie. Podstawowym uzbrojeniem czołgu jest armata gładkolufowa L/55 kal. 120 mm z automatem ładowania, której szybkostrzelność szacuje się na 10 pocisków na minutę (niektóre źródła mówią, że jest to nawet 15 pocisków na minutę). K2 posiada również dwa karabiny maszynowe - jeden kal. 12,7 mm, a drugi kal. 7,62 mm. Czołg podstawowy K2 jest wyposażony w pancerz kompozytowy i pancerz reaktywny (ang. Explosive Reactive Armour - ERA).

Systemy HIMARS

W 2019 r. Polska zamówiła 20 wyrzutni HIMARS, których dostawy już się rozpoczęły. Wartość tej umowy wynosiła 414 mln USD. Natomiast w lutym 2023 r. Błaszczak informował o zakończeniu procedury milczącej zgody dla notyfikacji Kongresu USA na kontrakt na prawie 500 wyrzutni HIMARS. W praktyce oznaczało to, że w lutym 2023 r. Departament Stanu USA zaaprobował potencjalną sprzedaż Polsce kolejnych HIMARS-ów.

M142 High Mobility Artillery Rocket System, w skrócie HIMARS to jeden z flagowych produktów amerykańskiego koncernu zbrojeniowego Lockheed Martin. Są to wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet opracowane dla armii USA pod koniec lat 90. XX wieku jako lżejsza wersja systemu rakietowego M270 MLRS. System osadzony na opancerzonym podwoziu ciężarówki Oshkosh M1140 ma masę ok. 16 ton (wyrzutnie M270 MLRS mają masę ok. 25 ton) i może przewozić 6 pocisków kal. 227. Standardowo są to pociski M30/M31 o zasięgu od 30 do 70 km. Modułowa budowa HIMARS-ów pozwala jednak na zmianę zasobnika z pociskami M30/M31 na zasobnik z pociskami MGM-140 ATACMS. W ten sposób znacznie zwiększa się zasięg rażenia tej broni. HIMARS w połączeniu z pociskami MGM-140 ATACMS pozwala atakować cele oddalone nawet o 300 km.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Komentarze (69)