MiG‑105: kosmiczny myśliwiec z Rosji. Miał zestrzelić amerykańskie wahadłowce
Bojowa stacja kosmiczna Ałmaz nie była jedynym rosyjskim projektem zakładającym przeniesienie działań wojennych na orbitę. Przez lata Rosjanie rozwijali niezwykłą maszynę zdolnej do walki w przestrzeni kosmicznej. Jej celem miały być amerykańskie wahadłowce STS.
Spiral i samoloty hipersoniczne
Początki tego programu sięgają połowy lat 60., gdy w biurze projektowym MiG rozpoczęto prace nad kompleksem startowym Spiral. Była to bardzo ciekawa konstrukcja. Jej pomysłodawca, Artiom Mikojan, założył użycie dużego hipersonicznego samolotu w roli platformy dostarczającej na dużą wysokość rakietę ze statkiem kosmicznym.
Po osiągnięciu znacznego pułapu i prędkości rzędu Mach 6 miał następować start rakiety wynoszącej na orbitę statek kosmiczny. Równocześnie trwały prace nad statkami Sojuz, które miały osiągać orbitę w zupełnie inny (i praktykowany obecnie) sposób – dzięki startującej z ziemi rakiecie nośnej. Po co tworzono zatem kompleks Spiral?
Jego celem było wyniesienie na orbitę załogowego statku kosmicznego zdolnego do samodzielnego, kontrolowanego powrotu. Statkiem tym miał być pierwowzór współczesnych miniaturowych wahadłowców: jednoosobowy, niewielki MiG–105. Warto przypomnieć, że prace nad podobnym projektem prowadzili wówczas również Amerykanie.
Po co Amerykanom miniaturowy, bezzałogowy wahadłowiec?
MiG-105
Program z miejsca natrafił na poważne problemy, jak brak samolotu hipersonicznego. Prace nad nim prowadziło biuro Tupolewa, jednak nie udało się zbudować odpowiedniej maszyny. Opracowane wówczas technologie zostały jednak prawdopodobnie wykorzystane w naddźwiękowym bombowcu z biura Suchoja (T-4) i w pasażerskim, naddźwiękowym samolocie Tu-144.
Mimo to rozwijano jeden z kluczowych elementów całego systemu, czyli wahadłowiec znany pod nazwą MiG-105. Zaprojektowano go jako jednoosobową, niewielką konstrukcję ze skrzydłami o zmiennej geometrii; gdzie końcówki płata mogły być wychylane do góry. Ciekawie rozwiązano system ewakuacyjny dla pilota. W razie zagrożenia jego kabina była odstrzeliwana od reszty maszyny.
MiG-105 podczas powrotu na ziemię mógł korzystać z własnego silnika, pozwalającego np. na powtórne podejście do pasa startowego w przypadku jakichś problemów. Lądowanie miało odbywać się na wysuwanych z kadłuba płozach. Optymistyczne plany zakładały, że pierwsze próby wahadłowca zostaną przeprowadzone w 1967 roku, jednak gigantyczne opóźnienia sprawiły, że przystąpiono do nich dopiero 10 lat później.
Jak zniszczyć wahadłowiec?
W międzyczasie, w 1969 roku, projekt wstrzymano. Powrócono do niego kilka lat później na wieść o pracach nad amerykańskimi wahadłowcami STS i w latach 1976-78 MiG-105 wykonał w sumie 8 testowych lotów, startując o własnych siłach ze zwykłego lotniska. Już w 1979 roku projekt ponownie anulowano, przyznając najwyższy priorytet wahadłowcowi Buran.
Nie był to jednak koniec MiG-a-105. Udane loty wahadłowców STS sprawiły, że Amerykanie zaczęli planować misje na orbitach okołobiegunowych, które miały rozpoczynać się w wojskowej bazie Vandenberg. Znajduje się tam kosmodrom amerykańskich sił powietrznych (a zarazem rezerwowy kosmodrom dla cywilnych misji NASA).
Orbity okołobiegunowe oznaczały możliwość militarnego wykorzystania wahadłowców i Rosjanie rozpoczęli szybkie prace nad sprzętem umożliwiającym pokrzyżowanie amerykańskich planów. Większość szczegółowych danych na ten temat nadal nie została ujawniona – dostępne są jedynie nieliczne, dość ogólne informacje.
Powrócono wówczas do MiG-a-105, rozpoczynając dwa bazujące na nim programy. Pierwszy z nich, BOR-4, przewidywał wykorzystanie bezzałogowych modeli opartych na konstrukcji MiG-a w celu testowania rozwiązań, które miały być zastosowane w wahadłowcu Buran.
Drugi projekt nosił nazwę Uragan i zakładał wykorzystanie przeprojektowanego MiG-a-10 w roli kosmicznego myśliwca. Maszyna miała zostać wyposażona w broń umożliwiającą zniszczenie na orbicie wahadłowców STS, a w 1984 roku rozpoczęto szkolenie pierwszej 6-osobowej grupy pilotów.
Kosmiczny myśliwiec czy mistyfikacja?
Projekt przestał mieć sens w 1986 roku, gdy po katastrofie promu Challenger Amerykanie zawiesili na pewien czas loty promów kosmicznych, rezygnując przy tym z planowanych misji okołobiegunowych z bazy Vandenberg. Prawdopodobnie niedługo po tym (a z pewnością przed pierwszym i ostatnim startem wahadłowca Buran)
program Uragan został anulowany.
Warto w tym miejscu wspomnieć o wątpliwościach dotyczących planów związanych z wykorzystaniem jednoosobowych, bojowych wahadłowców. Testy MiG-a-105 są faktem, a sam wahadłowiec istnieje, podobnie jak maszyny używane w programie BOR-4. Dużo gorzej udokumentowany jest Uragan i choć amerykański Departament Obrony poważnie traktował jego istnienie, nie brakuje głosów sugerujących, że pogłoski o pracach nad Uraganem mogły być jedynie pomysłową i udaną akcją dezinformacyjną.
Niestety, brak dostępu do radzieckich dokumentów sprawia, że na razie nie sposób wykluczyć żadnej z możliwości. Wiadomo jednak, że Ałmaz i MiG-105/Uragan nie były jedynymi radzieckimi statkami kosmicznymi o wojskowym przeznaczeniu. Nad czym jeszcze pracowali Rosjanie? O tym za tydzień w kolejnym artykule.