Miało być szybko i tanio, ale Amerykanie przekombinowali. Problematyczne Constellation
Zgodnie z raportem GAO (Government Accountability Office, amerykański odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli) budowane w ramach programu FFG(X) fregaty rakietowe typu USS Constellation (przyszły FFG-62) już dziś są trapione przez problemy, mimo że do wodowania prototypu jeszcze daleko. Zgodnie z opublikowanym w końcu maja raportem, "Konstelacje" znacząco utyły.
W okresie między czerwcem 2020 r. a październikiem 2023 r. wprowadzono szereg zmian w projekcie, które poskutkowały znaczącym wzrostem wyporności o około 10 proc. Oznacza to, że przyszłe okręty US Navy, jedne z kluczowych dla sprawności amerykańskiej floty, jeszcze przed wodowaniem prototypu zużyły zapas wyporności, normalnie uwzględniany w projekcie a conto przyszłych modernizacji jednostek, które mają służyć przez 30-40 lat.
Według raportu GAO, środkiem zaradczym może być ograniczenie mocy (a więc i masy) napędu, co pozwoli na zachowanie zapasu modernizacyjnego, ograniczając jednak prędkość maksymalną okrętu. To z kolei musi się negatywnie odbić na możliwościach bojowych fregat rakietowych, jak również powiększyć już przewidywane niedobory nadmiaru energii czy niewydolność układów chłodzenia. Rekomendacja ta pochodzi z US Navy, która głowi się, co zrobić w tej sytuacji. Same problemy wynikają, według GAO, z zatwierdzenia budowy okrętów przed ukończeniem projektu, a zwłaszcza niektórych jego elementów.
Studium choroby
Inne trudności, na które natknięto się podczas realizacji programu, dotyczą dostosowania projektu do amerykańskich wymogów. USS Constellation wywodzi się bowiem z francusko-włoskiego typu FREMM, a dokładniej z jego włoskiej wersji (typ Bergamini).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okręt już w fazie projektu wstępnego w trakcie przetargu został dostosowany do montażu amerykańskich systemów, lecz w toku prac rozwojowych i opracowywania szczegółowego projektu wprowadzono dalsze zmiany, zgodne z oczekiwaniami amerykańskiej floty. Zmiany te najwyraźniej wprowadzano również po zatwierdzeniu projektu, co musi prowadzić – i prowadzi – do dalszych opóźnień.
Skala wprowadzonych zmian, wynikających m.in. z różnic w standardach bezpieczeństwa, jest ogromna. O ile pierwotnie zakładano podobieństwo przyszłego USS Constellation i włoskiego Bergamini na poziomie aż 85 proc., o tyle dziś jest to zaledwie 15 proc.
Innymi słowy, podczas wydania zgody na budowę prototypu serii (sierpień 2022 r.) projekt miał być gotowy w 80 proc., zaś okręt miał być ukończony w 2026 r. Tymczasem w kwietniu tego roku podano, że USS Constellation wejdzie do służby trzy lata później, a projekt jest gotowy w 80 proc. Oznacza to, że z włoskiego projektu nie zostało niemal nic, a sama platforma, której pozyskanie miało znacząco zmniejszyć koszty i ryzyko związane z budową nowych okrętów, została zaprojektowana niemal od zera.
Łącznie US Navy miała wpłynąć na zmiany w 511 różnych sekcjach, elementach wyposażenia okrętu itp. Zgodnie z raportem GAO, "obecnie oba okręty przypominają tylko dalekich kuzynów".
Co do wspomnianych opóźnień, US Navy zrzuca je na karb niedoboru siły roboczej w stoczni Fincantieri Marinette Marine w Marinette, lecz raport GAO sugeruje, że większe znaczenie ma stałe wprowadzanie zmian w projekcie. Opóźnienia w konstrukcji prototypu są ogromne, bowiem według US Navy we wrześniu ub.r. prototyp był gotowy w zaledwie 3,6 proc., podczas gdy harmonogram programu przewidywał na tym etapie gotowość na poziomie 35,5 proc.
Będzie drożej
Co nietrudno przewidzieć, szereg zmian pociągnął za sobą wzrost kosztów. Sekretarz Marynarki Wojennej USA, Carlos Del Toro, oskarżył wręcz przed Senatem producenta o celowe złożenie oferty o zaniżonej wartości. Wartość samego tylko prototypu wzrosła już o około 40 proc. (1,6 mld USD), a biorąc pod uwagę dalsze zmiany w projekcie i opóźnienia, może ona jeszcze wzrosnąć.
W związku z opóźnieniami kluczowego dla US Navy projektu GAO wydało zalecenia. Dotyczą one rekonfiguracji wskaźnika odnoszącego się do gotowości projektu (jakość dokumentów wyznacznikiem preferowanym ponad ilość), wdrożenia udoskonalonej metody oceny podczas budowy już drugiej fregaty (przyszły USS Congress), wdrożenia planu dodatkowych badań do programu testów, wreszcie poszukiwania dodatkowych rozwiązań w zakresie przyszłego rozwoju programu FFG(X). Na razie nie wiadomo, czy i kiedy uda się rozwiązać problemy trapiące ten jakże istotny program.
FFG(X)
Program FFG(X) dotyczy pozyskania przez US Navy serii 10 dużych fregat rakietowych (a nawet do 20 sztuk, tyle bowiem potrzebować ma US Navy, a 10 kolejnych zostanie kupionych w ramach innego postępowania). Będą to pierwsze fregaty z prawdziwego zdarzenia zbudowane na zlecenie US Navy od czasu USS Ingraham (typ OHP, zbudowany w 1989, wycofany w 2014, zatopiony jako okręt-cel w 2021 r.).
W kwietniu 2020 r. US Navy wskazała włoski koncern Fincantieri jako zwycięzcę konkursu, który pokonał trzy inne zespoły: Austal USA (nowa wersja trimarana typu Independence), General Dynamics Bath Iron Works (Alvaro de Bazan) oraz Huntington Ingalls Industries (zmilitaryzowany typ Legend). W celu ograniczenia kosztów wybrano istniejący projekt, choć miał być dostosowany do wymagań amerykańskiej floty i tym samym poważnie zmodyfikowany.
Okręty mają zostać wyposażone w pionowe wyrzutnie pocisków Mk.41, system kierowania walką AEGIS oraz stacje radiolokacyjne EASR. Rufa zostanie zagospodarowana dla lądowiska oraz hangaru przeznaczonego dla wielozadaniowego śmigłowca MH-60R Seahawk. Sam kadłub ma być dłuższy o ponad 7,3 m i szerszy o ponad metr od oryginału, zaś na zmianę sylwetki wpływa m.in. zastosowanie jednego masztu zamiast dwóch (oraz o innej konstrukcji) czy innych systemów uzbrojenia oraz innego wyposażenia.
Okręty będą stanowić rdzeń eskortowych sił nawodnych US Navy, obok niszczycieli typu Arleigh Burke i przyszłych DDG(X) i, być może, nowych krążowników rakietowych.
Niechlubna tradycja
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy US Navy stawia czoła nadmiernemu wzrostowi kosztów, komplikacji projektu oraz opóźnieniom. Można wręcz uznać, że jest to swego rodzaju norma, nie tylko w US Navy. W przeszłości z podobnymi problemami mierzyły się inne awangardowe projekty, jak atomowy myśliwski okręt podwodny typu Seawolf, okręty przybrzeżne typów LCS-1/2, wielki niszczyciel typu Zumwalt itp. Podobnie nowością nie są trudności z modernizacją, wynikające z nieprzemyślanego w szczegółach projektu. Dotyczyły one m.in. niszczycieli typu Kidd czy pierwszej piątki krążowników typu Ticonderoga. Jak pokazuje praktyka, nawet najnowocześniejsze narzędzia służące projektowaniu okrętów nie gwarantują gładkiego przejścia od koncepcji do udanej jednostki.
Z drugiej jednak strony, nie należy skreślać "Konstelacji" z góry. Mimo rodzenia się w bólach, finalnie mogą one być udanymi okrętami. Ponadto doświadczenie zebrane podczas tak problematycznego projektu może pozwolić na usprawnienie procesu realizacji kolejnych programów, np. II fazy programu FFG(X). Podobnie rzecz się miała z Seawolfami czy Zumwaltami, kiedy zbyt awangardowe, drogie i skomplikowane jednostki stały się mimo wszystko inkubatorami technologii dla przyszłych, bardziej udanych jednostek.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski