Marshall Motif ANC: Najbardziej rock-and-rollowe słuchawki w okolicy [TEST]

Marshall Motif ANC: Najbardziej rock-and-rollowe słuchawki w okolicy [TEST]

Konstanty Młynarczyk
04.08.2022 20:00

Nie jest łatwo kupić dobre słuchawki, ale jeszcze trudniej takie, które mają charakter. Te spełniają oba wymogi.

Forma ponad treścią, styl jest wszystkim, rock and roll, wyróżnij się, albo zgiń! Coś z tego brzmi, jakby pasowało do twojego stylu życia i filozofii, którą się kierujesz? A nie szukasz przypadkiem słuchawek bezprzewodowych true wireless?

Tym razem przyglądam się słuchawkom Motif ANC, które bardzo głośno krzyczą "jesteśmy taaaaakie rock-and-rollowe"! No dobrze. Jesteście. Ale czy przy tym jesteście też raczej dobre, złe, czy brzydkie? Zobaczymy!

W naszym nowym cyklu wideorecenzji nie opisujemy tylko, jakie dane urządzenie jest. Testujemy je w praktyce, a potem, niczym w starym westernie z Clintem Eastwoodem, bezlitośnie punktujemy, co okazało się dobre, złe i brzydkie.

Opowiem wam, jakie dobre cechy ma ten sprzęt, potem przejdę do minusów, żebyście wiedzieli, czego może wam w nim zabraknąć, a na koniec wyciągniemy to, co brzydkie - czyli rzeczy, których producent powinien się wstydzić albo które przeszkadzają tak bardzo, że tylko przez nie możesz zrezygnować z zakupu.

TL;DR - to, co dobre, złe i brzydkie w technologiiKonstanty Młynarczyk, TL;DR

THE GOOD: cechy dobre

Większość producentów, projektując słuchawki bezprzewodowe, stara się sprawić, żeby były możliwie neutralne dyskretne, dzięki czemu będą mogły pasować do praktycznie każdego stylu, w jakim może ubierać się i żyć ich użytkownik. Marshall mówi "chrzanić to!" i wjeżdża co prawda nie cały na biało, ale za to cały w skórze. No dobra, skóra jest ekologiczna, czyli sztuczna, ale to prawda, że te słuchawki nie próbują niczego ukryć - wręcz przeciwnie, mają swój własny, mocny i wyraźny styl, który nie będzie może pasował każdemu, ale dla tych, do których trafi, będzie niezastąpiony. Jak dla mnie, to zdecydowanie dobra cecha!

Dobre jest też to, co w słuchawkach liczy się najbardziej - nawet dla osób opętanych stylem - czyli dźwięk. Marshall Motif grają ładnie, odstając pod tym względem od innych z tej półki cenowej. W aplikacji mamy do dyspozycji kilka ustawień, w tym "firmowy" profil Marshall, mający odtwarzać unikalne brzmienie wzmacniaczy tej marki. Jak niemal każdy nastolatek miałem kiedyś swój zespół, ale… nie, nie będę nawet udawał, że potrafię to docenić, czy wręcz zauważyć.

Na plus zapisuję system ANC, pozwalający odciąć się od otoczenia - dziś aktywna redukcja hałasu to praktycznie konieczność we wszystkich sprzętach z trochę wyższej półki (a do takiej aspirują Marshalle Motif), podobnie jak tryb transparentny, który w aplikacji łatwo znaleźć, bo nazywa się… TRA.

Są też czujniki obecności w uchu, więc jeśli chodzi o funkcje, to jest prawie wszystko, a więc, dobrze.

Rock and rollowe jajko, z którego kiedyś może wykluje się mały, buntowniczy wzmacniacz ładuje się za pomocą złącza USB-C, a także bezprzewodowo, za co zdecydowanie należy się plus.

A jak już mowa o etui, to jest jeszcze jedno dobro, które go dotyczy. A przynajmniej, także jego. Otóż, same słuchawki są odporne na polewanie wodą, mając szczelność zgodną ze standardem IPx5 i to już samo w sobie zasługuje na plus, ale co rzadkie i zdecydowanie dobre, także i etui ma klasę wodoodporności. Co prawda niższą, IPx4, a więc zapewniającą ochronę przed deszczem, ale szanuję!

THE BAD: cechy złe

Ok, prawdziwie rockowe słuchawki powinny być złe do szpiku kości… A co złego można powiedzieć o Marshall Motif?

Proszę bardzo - chociaż generalnie słuchawki bardzo dobrze leżą w uszach i trzymają się w nich pewnie, stylizowane na pokrętła "rączki" uciskają trochę płatek ucha. Nie, to nie boli, ale zwraca uwagę i czasem irytuje. Zbędna przeszkadzajka, której można było uniknąć.

Boli za to druga zła cecha: nie ma możliwości samodzielnego zmieniania ustawień korektora graficznego. Jest te sześć presetów i tyle, zapomnij o indywidualizmie i wolności… Oj, nie tak miało być.

THE UGLY: cechy brzydkie

Wreszcie, wyciągamy rzeczy brzydkie i wstydliwe. Hej, Marshall, czy wiecie, jak to fajnie móc zmieniać głośność odtwarzanej muzyki, bez wyciągania telefonu? Czy jesteście tak rock'and'rollowi, że zawsze słuchacie na maksa i nie potrzebujecie takich lamerskich funkcji? Bo to by tłumaczyło, czemu nie ma możliwości przypisania do kontrolek dotykowych słuchawek właśnie zmiany głośności…

No nie ma i tyle.

PODSUMOWANIE

Mocne słuchawki, z charakterem. Potrafią grać, oferują bogate wyposażenie i zdecydowanie mają swój własny styl, który chociaż - tak jak mówiłem - nie każdemu będzie się podobał, to ma tą wielką zaletę, że jest, w przeciwieństwie do wielu słuchawek, które są tak nijakie, że jeszcze trochę i nie byłoby ich wcale.

Chcesz się wyróżnić? Coś powiedzieć? Coś pokazać? Zobacz, może Marshall Motif pasują do tego, co masz do przekazania światu. Jeśli tak, to są duże szanse, że je pokochasz i pewnie odpuścisz im to, że nie dają zmieniać głośności…

Plusy
  • Zdecydowanie mają charakter!
  • Dobry dźwięk, z firmowym brzmieniem Marshall
  • System ANC i tryb transparentny
  • Ładowanie bezprzewodowe
  • Wodoodporność słuchawek IPx5, etui - IPx4
Minusy
  • W niektórych uszach mogą być mniej wygodne
  • Korektor graficzny ograniczony do presetów
  • [BRZYDKIE] Brak możliwości zmiany głośności z poziomu słuchawek
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)