Manta 3D LCD TV 32" - test pierwszego polskiego telewizora 3D (za 1500 zł!)

Niedawno, bo w październiku, na rynku zadebiutował pierwszy polski telewizor 3D firmy Manta. Załoga TECHa od razu wzięła go na warsztat i voilà! Przedstawiamy test 32-calowego LCD 3D z matrycą firmy LG, który można kupić w cenie niewiele przekraczającej 1500 zł.

Manta 3D LCD TV 32" - test pierwszego polskiego telewizora 3D (za 1500 zł!)
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Zawartość pudła

Oprócz telewizora, śrubek i podstawy, w zestawie otrzymujemy pilota, 3 pary pasywnych okularów 3D, 1 nakładkę na okulary (dla osób, które noszą okulary korekcyjne) i…. to wszystko. Żadnych przejściówek, żadnych dodatków.

Wygląd i wykonanie

Obraz
© (fot. WP)

Pewnie nie zaskoczy was fakt, że LCD Manty nie jest najpiękniejszym urządzeniem w dziale RTV. Już przy zdejmowaniu folii z telewizora, jej fragmenty zostały w szczelinach pomiędzy poszczególnymi elementami obudowy, wywołując w nas uczucie niezadowolenia. Jednak, mimo tej niedogodności, telewizor już na pierwszy rzut oka wydał się nam solidnie zbudowany –. nic w nim nie trzeszczy, bryła jest jednolita i dobrze skręcona. Należy w tym miejscu podkreślić, że plastik, z którego został wykonany nie zrobił na nas najlepszego wrażenia – z przodu błyszczący, z tyłu matowy, z ozdobnym, przezroczystym zakończeniem u dołu, mającym nawiązywać do produktów wiodących zagranicznych marek. Powierzchnia ta bardzo łatwo nabiera właściwości elektrostatycznych, przez co trudno dokładnie ją wyczyścić. Całkiem ładnie jednak prezentuje się na tym tle srebrne, wypukłe logo producenta.

Obraz
© (fot. WP)

Klawiatura lokalna, wraz z przyciskiem Power, została umieszczona na bocznej części obudowy. Może to i lepiej, bo nie wygląda ona zbyt reprezentacyjnie, a dostęp do niej, przy takim umiejscowieniu, nie jest w żaden sposób utrudniony.

Obraz
© (fot. WP)

Co z pewnością będzie irytowało niektórych użytkowników, to niebieska dioda święcąca bardzo silnym światłem w stanie uśpienia. Tak silnym, że wrażliwe osoby mogą zapomnieć o zaśnięciu w pomieszczeniu, w którym znajduje się telewizor. Z drugiej strony, można wadę zamienić w atut i wstawić odbiornik do pokoju dziecka, które boi się spać w zupełnych ciemnościach. Dioda z powodzeniem może służyć za delikatne, kojące źródło światła.

Obraz
© (fot. WP)

Trzeba mieć na uwadze, że telewizor jest niewielki –. w końcu w dzisiejszych czasach, 32 cale są minimalną przekątną ekranu. Jego dokładne wymiary to 787x494x101 mm bez podstawy, oraz 787x555x101 mm z podstawą. Dzięki niedużym rozmiarom i wadze (13 kg), odbiornik bardzo łatwo się transportuje. Bez problemu można wziąć go pod pachę i nieść w jednej ręce, nawet przez dłuższy czas.

Podstawę montuje się, zdejmując klapkę u dołu obudowy i wtykając trzon w powstałą lukę. Takie rozwiązanie gwarantuje, że telewizor będzie stał niewzruszony nawet wtedy, kiedy pozbawimy go śrub mocujących.

Telewizor nie powala swoją estetyką, szczególnie kiedy spojrzymy na jego bok –. grubość odstaje tutaj od standardów, do jakich przyzwyczaili nas wiodący producenci.

Złącza

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Można chyba postawić tezę, że jest to mocna strona modelu. Do dyspozycji mamy złącze antenowe, SCART, CI, złącze komponentowe, S-Video, VGA i PC Audio do podłączenia obrazu i dźwięku z komputera, 2 zestawy złącz AV, złącze USB, tradycyjne złącze słuchawkowe (mini jack) i 2 złącza HDMI. Całkiem sporo…. jak na telewizor tej klasy.

Obraz
© (fot. WP)
Obraz
© (fot. WP)

Pilot

Wolelibyśmy o nim nie pisać, ale niestety musimy. Pilot jest tandetny i wygląda jak zabawka –. wykonany jest z plastiku, który pozostawia wiele do życzenia, a plastik ten okraszony jest słabej jakości gumą w postaci przycisków. Jakby tego było mało – każde odchylenie o kilkanaście centymetrów od kierunku „na wprost” w stosunku do diody na telewizorze powoduje całkowitą niemożność skorzystania z jego funkcji. Jeśli mielibyśmy na siłę szukać jego dobrych stron, to wymienilibyśmy chyba przejrzystość rozkładu przycisków i niewielką wagę.

Obraz
© (fot. WP)

Uruchomienie i obsługa

Nie musimy się rozpisywać w tej kwestii. Producentowi niewątpliwie należy się pochwała –. menu jest bardzo proste i intuicyjne. Wszystkie funkcje są przejrzyście poukładane, nie ma niepotrzebnych fajerwerków, animacji itp. Nie ryzykowalibyśmy nadto, twierdząc, że poradzi sobie z nim nawet najmniej doświadczony użytkownik. Jedyne, co kłuje w oczy, to jaskrawo pomarańczowy ekran powitalny. Chyba dobrze byłoby go zastąpić czymś bardziej stonowanym.

Obraz
© (fot. WP)
Obraz
© (fot. WP)
Obraz
© (fot. WP)

Może warto wspomnieć, że oprogramowanie jest od początku do końca w języku polskim i nie znaleźliśmy w nim żadnych błędów ortograficznych, gramatycznych itd. Nie umniejsza tej zasługi Manty nawet fakt, że jest to polski produkt, ponieważ jest to jedna z niewielu cech, którą góruje nad swoimi rywalami z zagranicy. Brawo!

Obraz

Manta 3. LCD TV3214 jest wyposażona w 32 calową matrycę firmy LG. Jej obszar aktywny wynosi dokładnie 697,6845 mm na 392,256 mm. Niestety, nie oferuje ona obrazu w rozdzielczości Full HD, a jedynie WXGA (1366x768 pikseli) z funkcją HD Ready, przy odświeżaniu na poziomie 60 Hz. To niewiele i niestety da się to zauważyć podczas oglądania. Wielkość plamki wynosi 0,51075 mm x 0,51075 mm. Gołym okiem bez problemu można zauważyć, że każdy film wyświetlony na ekranie naszego telewizora, to obraz składający się z kwadratowych pikseli. Efekt ten przestaje być widoczny dopiero z dużej (3-4 metry) odległości – zbyt dużej dla tej wielkości telewizora. To prawdziwy zawód, bo do tej pory polskiemu produktowi szło w naszym teście całkiem dobrze.

Obraz
© (fot. WP)
Obraz
© Matryca z widocznymi "kwadracikami" (fot. WP)

Niedostatki w jakości obrazu, telewizor rekompensuje poniekąd jakością wyświetlania materiałów 3. (ograniczmy się w tym punkcie do natywnego 3D – funkcję „2D do 3D” uznajmy tylko za „bajer”). Technologia pasywna jest w tym przypadku naprawdę rewelacyjna, a kąty widzenia imponujące… przynajmniej w poziomie: możemy swobodnie poruszać się w prawo i lewo i, nawet patrząc na ekran zupełnie z boku, bez problemu dostrzeżemy głębię. Gorzej, kiedy postanowimy wstać – głębia zupełnie zniknie i zobaczymy ten sam rozmyty obraz, który zwykle widzimy bez okularów. A szkoda, bo jest co oglądać! Kompletny brak przesłuchów, charakterystycznych dla słabej jakości wyświetlaczy 3D, głębia widoczna w każdym ujęciu, doskonała ostrość (taka, na jaką pozwala rozdzielczość) na całej powierzchni ekranu (a nie tylko na wybranych elementach, jak bywa w przypadku technologii migawkowej). Jak łatwo się domyślić – jesteśmy pod dużym wrażeniem.

Obraz
© (fot. WP)

Okulary

Dlaczego wyróżniamy ten element? Bo to ważny punkt w odwiecznej walce technologii: migawkowej i pasywnej, a Manta niezaprzeczalnie odgrywa w tej walce pewną rolę. Mianowicie daje nam produkt, który jakością swojego 3. z powodzeniem może konkurować z najlepszymi w branży, zestaw kilku par okularów, który bez problemu możemy rozbudować o kolejne pary za bardzo niewielkie pieniądze, a to wszystko za cenę… 1500 zł, co odpowiada często kosztowi kupna dwóch par aktywnych okularów migawkowych. Daje do myślenia, prawda?

Obraz
© (fot. WP)

Dźwięk

Głośniki są. W zasadzie tyle wystarczyłoby o nich napisać. Dwa, o mocy 8 W każdy. Oferują przyzwoity dźwięk, który nikogo jednak nie zachwyci. Na dłuższą metę możemy oglądać przy ich użyciu programy informacyjne, ale jeśli nastawiamy się na wrażenia filmowe (a chyba się nastawiamy, skoro kupujemy telewizor z 3D), to musimy być świadomi, że czeka nas zakup kina domowego.

Złącze USB

Złącze USB to zupełnie inna bajka. Podłączamy pod nie dowolny dysk przenośny lub pendrive i korzystamy do woli! Oprogramowanie Manty pozwala na odczytywanie wszystkich popularnych formatów plików filmowych (w tym także MKV), muzycznych, zdjęciowych i tekstowych (w tym TXT). Jedyne niedociągnięcia, które zauważyliśmy, to brak możliwości poprawnego wyświetlania materiału 3. znajdującego się na nośniku (do czego przyzwyczaili nas już w większości inni producenci), oraz pewne trudności z polskimi znakami w niektórych plikach z napisami do filmów. Co ciekawe, producent w instrukcji ostrzega, że złącze nie obsługuje urządzeń z systemem plików NTFS, co nie jest prawdą - bez problemu odtwarzaliśmy materiały z tak sformatowanego nośnika.

Obraz
© (fot. WP)
Obraz
© W zestawieniu z 58 calową plazmą Manta nie wypada imponująco (fot. WP)

Podsumowanie

Długo zajęło nam myślenie, w jaki sposób moglibyśmy podsumować nasz test. Niewątpliwie podeszliśmy do niego nieco niepoważnie i już spieszymy z wytłumaczeniem, jakie są tego powody. Na pewno nie chcielibyśmy napisać negatywnej recenzji, bo nie pozwoliłyby nam na to uczucia patriotyczne. Gdybyśmy skupili się na wytykaniu wszystkich wad, to zebrałoby się tego pewnie całkiem sporo. Jednak w miarę upływu dni spędzonych z Mantą, zaczęło dominować w nas wrażenie, że te wady nie są wcale istotne. Producent nie mówi przecież, że jest to produkt idealny. To produkt dokładnie taki, na jaki wskazuje jego cena, a nawet trochę lepszy (3D!). Mamy drobny problem z tym, komu moglibyśmy go polecić. Może jakiemuś mniej zamożnemu fanowi nowych technologii, który chciałby mieć w domu możliwość obejrzenia filmu w 3D, a nie stać go na telewizory zagranicznych producentów? A może po prostu przyda się on komuś na działkę? Rynek sam zweryfikuje przydatność takiego rodzaju produktu. Nam pozostaje cieszyć się, że polska firma zdobyła
się na taki skok na głęboką wodę i kibicować jej w dalszych poczynaniach. Może kolejne telewizory Manty jeszcze milej nas zaskoczą?

Zalety:

  • polski produkt
  • ... za 150. zł

Wady:

- przy tej cenie, grzechem byłoby o nich pisać!

Jacek Górski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (76)