Kupili samoloty Rosjan. Teraz mają ogromne problemy
Bangladesz ma ogromne problemy z rosyjskimi samolotami Jak-130. W ciągu niespełna 10 lat eksploatacji azjatycki kraj utracił jedną czwartą całej floty tych maszyn. Wyjaśniamy, co to za konstrukcja i z czego mogą wynikać takie problemy sił powietrznych Bangladeszu.
Jak-130 to rosyjski samolot szkolno-treningowy. Jest produkowany przez Zakłady Lotnicze Sokół Irkut. Został oblatany w 1996 r, ale po raz pierwszy zaprezentowany publicznie dopiero w 2005 r., w związku z czym nie może być uznawany za przestarzałą jednostkę.
Bangladesz stracił kolejny samolot Jak-130. Co to za maszyna?
Jak-130 cechuje się długością niespełna 12 m oraz rozpiętością 9,72 m. Masa startowa tego samolotu wynosi 6,5 t, co przy jednoczesnej obecności dwóch silników turboodrzutowych AI-222-25 pozwala pilotowi na osiąganie prędkości nieco ponad 1 tys. km/h oraz pułapu do 13 tys. m.
9 maja 2024 r. w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie katastrofy samolotu Jak-130 należącego do Bangladeszu. Występnie za jej przyczynę uznano pożar na pokładzie, ale dokładne ustalenia będą znane dopiero po zbadaniu wraku.
Ukraiński serwis Defence Express specjalizujący się w tematyce militarnej zawraca jednak uwagę na fakt, że nie jest to pierwszy wypadek z udziałem tego samolotu. Co najmniej kilka miało to miejsce w Rosji i raz na Białorusi (w 2021 r.), ale szczególnie pechowo wyglądają losy tej jednostki właśnie w Bangladeszu.
W 2014 r. w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje o umowie oscylującej na 800 mln dolarów na linii Moskwa-Dhaka, którą objęto 16 samolotów Jak-130. W jej ramach przewidywano możliwość zwiększenia zamówienia o kolejne 10 egzemplarzy, do czego ostatecznie nie doszło m.in. z powodu nieterminowych dostaw bazowej puli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy lotnictwa Bangladeszu
Katastrofa Jak-130 z 9 maja 2024 r. jest już trzecią, do jakiej doszło w Bangladeszu. Sumując wszystkie straty tamtejsze siły powietrzne straciły już cztery takie maszyny (w jednym wypadku, w 2017 r., zniszczone zostały aż dwie). To jedna czwarta wszystkich tego typu samolotów, jakie otrzymał Bangladesz.
Na łamach Defence Express zauważono, że już na pierwszy rzut oka widoczna jest wyjątkowo niska jakość tych rosyjskich samolotów, bo tak duża liczba wypadków nie może być spowodowana jedynie zdarzeniami losowymi czy brakiem umiejętności pilotów. Bangladesz nie dość, że musiał cierpliwie czekać na opóźniające się dostawy, to już teraz musi myśleć o kolejnych zakupach, które pozwolą na uzupełnienie strat. Wątpliwe, aby udał się na nie do Rosji, z którą ma coraz chłodniejsze relacje. Efektem tego było m.in. zerwanie negocjacji w sprawie pozyskania śmigłowców Mi-28NE.