Który to jest rok? Dostałem informacje o kampanii GG, czyli Gadu-Gadu
"Komunikator GG (dawne Gadu-Gadu) przygotowuje się do ponownej ekspansji na polskim rynku" – przeczytałem nagłówek informacji prasowej. "Dobrze dla was, ale ja teraz mam parę memów do obejrzenia", pomyślałem. W kwestii emocji to wszystko.
15.02.2019 | aktual.: 18.02.2020 14:21
Co to jest GG?
GG, znane dawniej jako Gadu-Gadu to polski komunikator internetowy opracowany w 2011 roku przez firmę GG Network S.A. W pewnym momencie był to najpopularniejszy komunikator w naszym kraju zrzeszający ponad 15 mln użytkowników.
Czy ktoś wciąż używa GG?
Na moją skrzynkę pocztową przychodzą różne wiadomości, które mniej lub bardziej mnie ruszają. Ale fakt, że po raz kolejny próbuje się wskrzesić Gadu-Gadu jest tak porażająco wręcz obojętny, że aż postanowiłem podzielić się z czytelnikiem kilkoma refleksjami.
Do pomocy wykorzystam otrzymaną informację prasową, w której zawarto informacje może nie tyle ciekawe, co pozwalające nieco wgryźć się w temat.
Część 1 - dlaczego
"Firma England.pl - nowy właściciel kultowego polskiego komunikatora - nie zraża się popularnością zagranicznych komunikatorów z Menlo Park".
Zacznijmy od samego właściciela. Informacja o przejęciu przez England.pl praw do komunikatora pojawiła się już w marcu 2018 roku. Firma poczekała jednak rok na to, by podzielić się swoimi planami.
Serwis docelowo zajmuje się transferami pieniężnymi – głównie między Polską a Wielką Brytanią, więc jego nazwa ma sens. I dla internautów, jak i dla wyszukiwarki, bo nazwa brzmi jak dobry lep dla potencjalnych użytkowników. Inwestycja brzmi jak rozbudowanie swojego portfolio. Ale czy kryje się za tym coś więcej? Czytajmy dalej.
Zobacz także
Część 2 - jak
"Update GG poprzedzony będzie odświeżeniem szaty graficznej strony www.gg.pl, launchem bloga lifestylowego dostępnego na stronie gadu-gadu.pl oraz kampanią wizerunkową w mediach społecznościowych prowadzoną pod hasłem #poGGadajmy. GG chce trafić z jej pomocą do odbiorców w różnym wieku: młodzieży, millenialsów, jak i przedstawicieli starszych pokoleń, w tym seniorów (górny limit wyszukiwarki to 120 lat!)".
Deszyfrując zagraniczne i modne hasła, twórcy chcą pokazać, że GG ma zbliżać ludzi. Żeby ze sobą pogadali, powymieniali się swoimi spostrzeżeniami, uczuciami. Jeśli nie mogą zrobić tego osobiście. Bo na przykład dzieli ich wielki dystans. Nawet na poziomie państw. I są na przykład rodziną. Gdzie jedna pracuje, powiedzmy, w Anglii. I chce przesłać pieniądze i przy okazji pogadać…
Zaraz, dlaczego w takim razie GG nie reklamuje się w ten sposób? Zamiast nawijania makaronu na uszy, łączymy funkcję przesyłania danych z rozmawianiem. Tyle. Jaki jest sens stawać w szranki z Messengerem, WhatsAppem czy Viberem?
Rozbijanie monopolu to oczywiście szlachetna motywacja niezależnie od branży, ale trzeba oferować coś ekstra. Za dużo jechania na sentymentach, za mało konkretów. Jak byłem młody, lubiłem gumy turbo żuć. Tak samo jak oranżadę w woreczkach. Ale to nie znaczy, że zaraz wykupię cały wolumen tych dziecinnych przysmaków, jak tylko gdzieś na niego natrafię.
Nostalgia jest dobra do momentu wspominania. Nawet teraz nie nosi się ubrań z lat 90. – tylko współczesne, ale stylizowane w jakiś sposób na tamte lata. Ale wróćmy do GG.
Część trzecia - czym?
"Chcemy promować nie tylko sam komunikator, lecz także ideę komunikacji jako takiej. A dziś ta odbywa się w dużej mierze online. I nic w tym złego - wymiana myśli przesyłanych w wiadomościach tekstowych pomaga ludziom poznać się wzajemnie, poznać swoje potrzeby, oczekiwania, światopogląd. Wiadomości tekstowe pomagają okazać innym wsparcie i zainteresowanie. Ułatwiają to dodatki do tekstu: emotikony, gify (które niedawno wprowadziliśmy), możliwość wysyłania zdjęć"– czytamy wypowiedź Agnieszki Remus, współwłaścicielki England.pl.
W 2016 roku użytkownicy Messengera wysyłali 31,25 miliona wiadomości na minutę. W 2018 roku wysłano ponad 65 miliardów wiadomości dziennie za pomocą WhatsAppa. To ryzykowna hipoteza, ale idea komunikacji broni się sama na tyle dobrze, że promowanie jej nie jest konieczne. Firma chwali się też tym, że niedawno wprowadzono do GG gify, czyli krótkie zapętlone wideo. Które są standardem u największych graczy. Podobnie jak szyfrowane rozmowy, co jest oczywiście bardzo dobrym rozwiązaniem, ale w 2019 roku też jest standardem. Nawet gracze mają swój ulubiony program do rozmawiania, czyli Discord.
Część czwarta - kończą mi się już pytania
"Uważamy, że dobra komunikacja to podstawa zdrowych relacji i sukcesu w biznesie. Świat będzie lepszym miejscem, gdy będziemy przykładać większą wagę do jej jakości: precyzyjności, otwartości, szczerości. Pragniemy mieć w tym swój udział, dlatego chcemy przywrócić popularność, jaką GG miało przed laty" – czytamy.
Ale czy jest co przywracać? GG to jedna z tych aplikacji, o której myślisz, że jest totalnie niszowa, a potem wchodzisz na Google Play i nie możesz uwierzyć. Na Androida pobrano ją ponad pięć milionów razy, ponad 79 tysięcy osób wystawiło oceny dające średnią 4,1. To naprawdę bardzo dobry wynik. Zwłaszcza, że niektórzy przychodzą tam właśnie po to, by móc sobie ustawić status zaraz wracam albo wysłać komuś klasyczną emotkę, którą pamiętamy z połowy zeszłej dekady. Tylko zazwyczaj to jakaś losowa osoba – ideą GG jest szukanie innych przez opcję losowania rozmówcy. Można rzecz jasna rozmawiać ze swoimi znajomymi jeśli mają oni konto. Albo użyć Messengera.
Część piąta - wnioski
"Kampania GG #poGGadajmy prowadzona będzie na Facebooku, Instagramie, YouTubie i blogu GG (gadugadu.pl). Oprócz treści tekstowych i graficznych na kanałach tych publikowane będą filmy reklamowe" - no właśnie, czy reklamy kogoś ruszą? GG i tak ma zaskakująco dużą liczbę pobrań jak na rozwiązanie, które dla wielu pozostało gdzieś w odmętach internetowej nostalgii. A ludzie nie przesiądą się z lubianych i dobrze poznanych komunikatorów, bo mają tak dobre wspominki. Na tym polega retromania – fajnie zagrać w "Super Mario Bros.", ale na telewizorze 4K, tak samo fajnie ustawić sobie słoneczko z GG w awatarze, jednocześnie pisząc z Messengera.
Nie życzę źle England.pl. Mam nadzieję, że ich ambicje nie staną się początkiem kłopotów spod znaku "byliśmy głupi", a ich przykład nie będzie case'm do popularnych spotkań "Fuck Up Nights" na którym opowiada się o pouczających porażkach.