Kryptozoologia. Nauka o gatunkach, których istnienia nie potwierdzono

Yeti, potwór z Loch Ness czy chupacabra – stworzenia owiane tajemnicą, o których słyszała większość z nas. Dowodów na ich istnienie wciąż poszukują kryptozoolodzy wierzący, że takie zwierzęta, gdzieś istnieją. Na przykład w Polsce, gdzie w 2004 roku mieszkańcy Goleniowa zorganizowali obławę na „pomórnika”, czyli polską chupacabrę.

Kryptozoologia. Nauka o gatunkach, których istnienia nie potwierdzono
Źródło zdjęć: © Getty Images
Karolina Modzelewska

Kryptozoologia zajmuje się badaniem zwierząt, których istnienie jest odrzucane ze względu na brak wiarygodnych, naukowych dowodów. Wiedza na ich temat opiera się głównie na legendach, starych zapiskach, relacjach naocznych świadków czy nie zawsze wyraźnych zdjęciach i nagraniach wideo.

Uznaje się, że kryptozoologia jest kontrowersyjną dziedziną zoologii, która balansuje na granicy nauki i pseudonauki. Dlaczego? Kryptozoologia może być uprawiana zgodnie z zasadami badań naukowych, a samo poszukiwanie nowych gatunków zwierząt czy roślin jest jak najbardziej uzasadnione. Z drugiej jednak strony brak tych zasad oraz formułowanie daleko idących wniosków na podstawie niewystarczających dowodów oraz domysłów sprawia, że praca kryptozoologów przestaje być wiarygodna.

Polska chupacabra

Na całym świecie znane są różne kryptydy, będące przedmiotem zainteresowania kryptozoologii. Większość z nas słyszała o Yetim, Wielkiej Stopie, potworze z Loch Ness czy stworzeniu określanym jako chupacabra. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że i w Polsce nie brakuje kryptyd, które budzą zainteresowanie, a niekiedy i strach. O wielu z nich krążą powtarzane od lat legendy.

Ciekawym przypadkiem jest "pomórnik", którego często nazywa się polską chupacabrą. Pierwsze wzmianki o stworzeniu pojawiły się w 1998 roku. Wówczas pomórnik miał atakować w okolicach Radomia na obrzeżu Puszczy Kozienickiej. Zauważyli go dwaj mężczyźni, którzy kradli z lasu drewno.

Znaleziono również martwe kozy, uznane za ofiary pomórnika. Posiadały dwa otwory pod dolną szczęką. Ich średnica wynosiła około 2 centymetry. To przez nie kozy się wykrwawiły, ale, co ciekawe, prawie dobę od śmierci ich ciała nie ogarnęło stężenie pośmiertne (zazwyczaj występujące 8-12 godzin od zgonu).

Pomórnik po raz kolejny zaatakował parę lat później. W 2004 roku mieszkańcy Goleniowa na Pomorzu Zachodnim zorganizowali nawet obławę na zwierzę. Według opowieści pomórnik miał około 1,5 metra wielkości i potrafił zabijać inne stworzenia jednym ciosem w okolice serca. Stwór atakował swoje ofiary nocą. Były nimi zwierzęta gospodarskie, głównie króliki.

Zwierzęcia nie udało się schwytać. Władze gminy oraz policja uważały, że za ataki odpowiadają bezpańskie psy. Inna teoria wskazywała na rosomaka, który mógł dostać się w okolice Goleniowa z Rosji. Potwierdziły ją badania DNA przeprowadzone w Szwajcarii, gdzie poddano analizom próbki sierści znalezione w "zaatakowanych" przez pomórnika gospodarstwach.

Wielka Stopa z Polski

Interesującą kryptydą, której istnienia nie potwierdzono do dzisiaj jest zwierzę nazywane "Getzko". Według przekazów i legend żył pod koniec XIX wieku w okolicach miejscowości Orynka, która obecnie stanowi część Białorusi. Getzko mierzył około 2-2,4 metra, a jego ciało było pokryte ciemnym futrem. Zgodnie z opisami mógł poruszać się zarówno w pozycji wyprostowanej, jak i na czworaka, wydając parskające dźwięki.

Z różnych relacji o Getzko najciekawszą wydaje się ta o małym chłopcu, który zaginął podczas burzy. Wrócił do domu dopiero następnego dnia, a swoim bliskim powiedział, że noc spędził w jaskini ogromnego włochatego stwora. Olbrzym miał go tam zaciągnąć i trzymać do momentu ustania burzy.

Wśród teorii mających na celu wyjaśnienie istnienia Getzko znajdują się m.in. te, które wskazują, że mógł on być hominidem lub małpą człekokształtną. Najbardziej prawdopodobna wydaje się jednak ta, zgodnie z którą Getzko był po prostu pustelnikiem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)