Koronawirus rozprzestrzenia się szybciej niż inne epidemie. Zaskakujące wyniki badań
Bezobjawowa transmisja koronawirusa utrudnia powstrzymanie pandemii - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Teksasie. Najnowsze badania przeprowadzone przez zespół specjalistów dowodzą, że SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się szybciej niż w przypadku innych epidemii.
Naukowcy z University of Texas wspólnie ze specjalistami z USA, Francji, Chin i Hongkongu przeprowadzili serię badań w celu ustalenia, w jakim tempie rozprzestrzenia się wirus SARS-CoV-2. Niestety, wyniki analiz nie są optymistyczne, a eksperci przyznają, że tempo transmisji koronawirusa jest szybsze, niż się spodziewali.
Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że czas pomiędzy pojawieniem się objawów u osoby chorej i tej, która została przez nią zarażona wynosi zaledwie 4 dni. Oznacza to, że tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa jest o wiele szybsze niż w przypadku epidemii SARS (około 8 dni) oraz MERS (około 13-14 dni).
Jak wynika ze statystyk, ponad 10 procent ludzi zaraża się od osób, które nie mają pojęcia, że chorują na COVID-19. Badania przeprowadzone przez naukowców w Teksasie są niezwykle istotne w kontekście podjęcia odpowiednich kroków w celu zahamowania pandemii. Wyniki analiz opublikowano na łamach "Emerging Infectious Diseases".
Od czego zależy rozprzestrzenianie się wirusa?
Tempo rozprzestrzeniania się epidemii zależy przede wszystkim od liczby osób zarażanych przez jedną zainfekowaną osobę oraz ilości czasu jaka mija pomiędzy zachorowaniami. 4 dni, jak ma to miejsce w przypadku COVID-19 to niezwykle krótki okres, przez co globalny kryzys jest bardzo trudny do zatrzymania.
- Ebola, w przypadku której średni czas pomiędzy zarażeniami wynosi kilka tygodni, jest łatwiejsza do opanowania niż grypa. Mamy tam więcej czasu, by zidentyfikować i izolować zarażonych, zanim zdążą zarazić innych. Zdobyte przez nas informacje wskazują, że koronawirus może rozprzestrzeniać się tak samo szybko, jak grypa. Oznacza to, że musimy działać szybko i agresywnie - mówi profesor Lauren Ancel Meyers.
Badaniami objęto ponad 450 par (zarażający-zarażony) z 93 miast w Chinach poza prowincją Hubei między 21 stycznia a 8 lutego 2020 roku. Podczas badań naukowcy doszli do wniosku, że wirusem SARS-CoV-2 mogą zarażać osoby, u których nie wystąpiły najmniejsze objawy choroby. W prawie 60 przypadkach potwierdzono, że symptomy choroby pojawiły się szybciej u osoby zakażonej, niż u zarażającej.
- Wyniki badań są dowodem na to, że takie działania jak domowa kwarantanna, zamykanie szkół, ograniczenia podróży oraz inne metody szerokiej izolacji są niezbędne do zatrzymania pandemii. Bezobjawowa transmisja znacząco je utrudnia - mówi profesor Meyers.
Chcesz wiedzieć więcej na temat koronawirusa? Zapisz się na nasz specjalny newsletter.