Koniec świata? 5 mld ludzi bez jedzenia, wody i domów w ciągu 30 lat
Takie są prognozy naukowców. I nie chodzi tylko o jedno odosobnione badanie. Oczywiście możemy uniknąć klęsk, ale trzeba bić na alarm i już teraz podjąć odpowiednie działania na wysokich szczeblach. Nie możemy zrujnować naszej planety.
Badacze nie mają dla nas napawających nadzieją prognoz. Jeśli nic się nie zmieni w naszym podejściu do środowiska, bądź poprawa będzie zbyt mała, to czekają nas wielkie klęski. I to do 2050 roku, więc jeszcze za życia wielu z nas.
Głód, pragnienie i brak dachu nad głową
Według kilku prac, na które powołuje się National Geographic (m.in. naukowców z Uczelni Stanforda) 5 miliardów ludzi nie będzie miało dostępu do wody zdatnej do picia, 500 milionów z rejonów nadmorskich straci swoje domy z powodu podnoszenia się oceanów i mórz, a wiele kolejnych milionów będzie narażonych na głód (zabraknie wystarczającej liczby owadów, które mogą zapylić jadalne rośliny).
Naukowcy regularnie biją na alarm. Naturalne środowisko jest w coraz gorszym stanie. Fakt, lokalnie może się odradzać w pewnych aspektach (chociażby w Polsce przybyło dzikich zwierząt w lasach), ale ogólny stan Ziemi nie ma pozytywnych perspektyw.
Pomoc przyrody może się skończyć
Przyroda pomaga w naszym życiu. Filtruje wodę i powietrze, przynosi możliwość wyżywienia populacji, chroni nadbrzeżne tereny przed zalaniem. Oczywiście część z tego robimy sami organizując skrzętnie nasze działania, ale wciąż otrzymujemy sporo pomocy.
Ale natura już sama sobie nie radzi w wielu obszarach. Najbardziej zagrożone są ekosystemy doliny rzeki Ganges w Indiach i wschodnie Chiny. To nie tak, że nikt nic nie robi, ale my też nie możemy być obojętni. To, że sprawy rozgrywają się w innych rejonach świata (nawet nie tylko w wymienionych w Azji obszarach), nie sprawia, że zupełnie nas nie dotyczą.
Działania człowieka przyczyną degradacji środowiska
Naukowcy zauważyli też pewną prawidłowość. Tam, gdzie wzrost potrzeb ludności był największy, najbardziej cierpiało środowisko naturalne. Niestety nie ma wystarczająco dobrej współpracy międzynarodowej szczególnie dla biedniejszych rejonów. Wkrótce problemy środowiska w takich krajach będą narastać, więc potrzebują pomocy z zewnątrz.
Badacze z Uniwersytetu Minesoty i Uczelni Stanforda chcą, aby ich badania były źródłem informacji powszechnie znanym przez władze, środowisko finansowe i inne wysoko postawione grupy. Tak aby mogły z odpowiednią powagą podejść do tego problemu i zacząć działać.