Komputer sterowany spojrzeniem
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej pod kierunkiem prof. Andrzeja Czyżewskiego opracowali urządzenie dzięki któremu wystarczy ruch gałek ocznych aby osoba sparaliżowana mogła sterować komputerem i się z nim porozumiewać. Aparat będzie można też zastosować w diagnozie i terapii dzieci z trudnościami w nauce, podejrzeniem wady słuchu czy wzroku. Ma być dziesięciokrotnie tańsze niż systemy oferowane przez liderów rynkowych.
Na swoich innowacjach zarobią zarówno naukowcy, jak i wdrażający je przedsiębiorcy z firmy Young Digital Planet. "Eye-trucker" to kolejny - po "usto-myszy" i "inteligentnym długopisie" dla dyslektyków - efekt współpracy gdańskich inżynierów z biznesem.
Jak wyjaśnił dr inż. Piotr Odya z Katedry Systemów Multimedialnych Politechniki Gdańskiej, monitor komputera wyposażony jest w cztery specjalne latarki promieniujące światło w zakresie podczerwonym. Z takimi samymi diodami podczerwonymi mamy do czynienia w pilotach do telewizorów. Uzupełnieniem zestawu jest rozbudowana kamera internetowa rejestrująca obraz człowieka w zakresie podczerwonym. System wykrywa odbicia od latarek na źrenicy oka. Na podstawie zależności geometrycznych następuje identyfikacja miejsca, w które dana osoba patrzy.
"Nowość technologiczna polega na sposobie, w jaki oko jest podświetlane przez promienniki podczerwieni. W urządzeniu wykorzystano dwa algorytmy rejestrujące, które działają we współpracy zarówno z jasną, jak i z ciemną źrenicą. Do tej pory współdziałały albo z jednym albo z drugim rodzajem źrenicy" - mówił dr Odya.
Wynalazki prezentowane przez Politechnikę Gdańską na targach ITM Polska 200. w Poznaniu w ramach salonu Nauka dla Gospodarki - m.in. usto-mysz, inteligentny długopis i eye-trucker - to projekty realizowane we współpracy w ramach grantu celowego z firmą Young Digital Planet. Dzięki kooperacji inżynierowie mają pewność, że to, co stworzyli, trafi do sprzedaży. Dwa wynalazki pierwsze wynalazki będą dostępne na rynku już na jesieni, eye-trucker, który obecnie znajduje się w fazie prototypu, będzie można kupić w 2010 roku.
"Istnieją komercyjnie dostępne systemy, które mają podobne możliwości. Taki system dla osób niepełnosprawnych kosztuje ponad 5. tys. złotych, za najprostszy system trzeba zapłacić ponad 22 tys. zł. My zakładamy, że będzie to kosztowało ok. 4 tys. zł. O to właśnie chodziło, żeby zbudować dostępny w cenie system przy stosunkowo niewielkim koszcie" - tłumaczy dr Odya.
Jak podkreślił naukowiec, zastosowanie wynalazku nie ogranicza się wyłącznie do potrzeb osób niepełnosprawnych. Eye-trucker może być wykorzystany w badaniach marketingowych. System pozwala sprawdzić, czy witryna internetowa przyciąga wzrok, czy osoby badane patrzą na wybrany banner lub reklamę, co z kolei umożliwia tworzenie zaawansowanych statystyk. Kolejnym odbiorcą mogą być szkoły i poradnie psychologiczno-pedagogiczne.
"Z terapeutycznego punktu widzenia ważne jest, czy dziecko osiąga złe wyniki, ponieważ faktycznie ma jakiś problem czy wadę, czy może dlatego, że nie było skupione w czasie badania - patrzyło w inną stronę, nie zwracało uwagi na polecenia. Również w badaniu słuchu czy wzroku - wyniki mogą być zakłócone. My jesteśmy w stanie sprawdzić, czy dziecko zwraca uwagę na to, co jest wyświetlane na ekranie. Jeżeli widzimy, że traci ono koncentrację, potrafimy przykuć jego uwagę dodatkową animacją czy obrazkiem" - wyjaśnił dr Odya, który testował oprogramowanie i koordynował prace nad wynalazkiem prowadzone przez Rafała Rybackiego, Bartosza Kunkę, Adama Kupryjanowa i Macieja Kuleszę.