Klamka zapadła. Brytyjczycy potwierdzają losy najnowszego czołgu Rosjan

T-14 Armata
T-14 Armata
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Vitaly V. Kuzmin
Mateusz Tomczak

15.05.2024 11:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Z informacji brytyjskiego wywiadu wynika, że do służby w rosyjskiej armii wchodzą czołgi T-14 Armata. To samo źródło zaznacza jednak, że maszyny, które długo były kreowane przez Kreml na superbroń, nie pojawią się w Ukrainie. Wyjaśniamy, jaka jest specyfikacja techniczna T-14 Armata.

T-14 Armata został opracowany w 2014 r. Wyróżnia się kilkoma elementami. Jednym z najważniejszych jest bezzałogowa wieża zastosowana po raz pierwszy w seryjnie produkowanym współczesnym czołgu podstawowym. Osadzono na niej armatę gładkolufową 2A82-1M kal. 125 mm. Uzbrojenie pomocnicze stanowią już znacznie bardziej klasyczne karabiny maszynowe kal. 7,62 mm.

Bezzałogowa wieża w teorii (bo nie zostało to póki co zweryfikowane na polu bitwy) powinna przełożyć się też na większe bezpieczeństwo załogi przebywającej cały czas w kadłubie oraz na ogólne lepsze opancerzenie. Jednocześnie Rosjanie chwalą się zastosowaniem tu silnika o mocy 1500 KM, który ma pozwalać rozpędzać ważący prawie 50 t czołg T-14 Armata do nawet 90 km/h, oraz rozbudowaną elektroniką obejmującą m.in. system radarowy typu AESA.

Czołg T-14 Armata wchodzi do służby

"Potwierdzono, że czołg podstawowy Armata wszedł do służby w armii rosyjskiej, ale nie zostanie rozmieszczony na Ukrainie. Bardzo prawdopodobne, że dzieje się tak ze względu na wysokie koszty i potencjalną stratę wizerunkową związaną z utratą "prestiżowego" pojazdu w walce" - napisało w swoim komunikacie brytyjskie ministerstwo obrony.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Problemy najnowszego czołgu Rosjan

Rosjanie od samego początku mają liczne problemy z tym czołgiem. Od prezentacji prototypu do uruchomienia seryjnej produkcji minęło znacznie więcej lat niż początkowo zakładano. Pod drodze pojawiło się kilka problemów technicznych (m.in. z silnikiem oraz optyką) i wpadek wizerunkowych takich jak chociażby awaria T-14 Armata podczas przygotowań do jednej z defilad.

Rosjanie zakładali, że do 2020 r. wyprodukują ponad 2 tys. tych maszyn. Nic z tego jednak nie wyszło, a opóźniona produkcja zaowocowała tym, że do końca 2022 r. z taśm produkcyjnych zjechało zaledwie ok. 20 sztuk T-14 Armata. Na początku 2024 r. Dmitrij Miedwiediew stwierdził, że "T-14 nie jest najbardziej ekonomiczną opcją wśród rosyjskich czołgów".

Właśnie wysokie koszty produkcji, a także brak pewności co do efektywności T-14 Armata na polu bitwy sprawiają, że Rosjanie nie wysyłają tych czołgów do Ukrainy. Ich straty byłyby dużą stratą, także wizerunkową. Dzieje się tak już w przypadku czołgów T-90M, które Ukraińcy niszczą bardzo często, a które również było reklamowane przez Kreml jako maszyny niemal niezwyciężone, których Zachód może zazdrościć.

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także