Jak Wielka Brytania przygotowuje się do cyberwojny
Nie tylko Rosjanie interesują się wpływaniem na nastroje społeczeństw za pośrednictwem internetu. Jak donosi The Guardian, rząd brytyjski już od 2012 roku prowadzi wielomilionowy program badawczy na temat prowadzenia wojny w cyberprzestrzeni. W jego ramach naukowcy badają między innymi sposoby na wykorzystanie mediów społecznościowych i botów do wpływania na nastroje społeczeństw.
19.03.2014 13:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sun Zi, autor najstarszego w historii ludzkości podręcznika sztuki wojennej, w pierwszym rozdziale swojej pracy wymienia pięć czynników, jakie według niego pozwalają określić, która strona wygra w danym konflikcie. Pierwszym z nich jest "droga lub wpływ moralny", dzięki któremu "ludzie myślą tak samo jak rządzący, więc pójdą z nimi na życie i na śmierć, nie bojąc się jednego ani drugiego". Dziś powiedzielibyśmy, że jest to po prostu poparcie społeczne –. nie można długo prowadzić konfliktu zbrojnego, jeśli ma się przeciwko sobie jednocześnie wroga i własne społeczeństwo. Współcześni dowódcy i politycy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego chcą wykorzystywać współczesne technologie do wpływania na nastroje społeczeństwa (własnego oraz przeciwnika). Dzięki dokumentom, do jakich dotarł The Guardian, wiemy co w tym zakresie chodzi po głowie brytyjskim planistom.
Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii w roku 201. zainicjowało program badawczy, którego prowadzenie powierzono firmie zbrojeniowej BAE Systems. Program skupiać ma się na przyszłości prowadzenia wojny w cyberprzestrzeni i do tej pory kosztował już 20 milionów funtów, a kolejne 10 milionów ma zostać wydane w tym roku. W ramach programu BAE Systems, jako jednostka koordynująca, zleca instytucjom naukowym i ośrodkom badawczym szereg badań na wybrane tematy. Choć niektóre z nich, tak jak na przykład badanie na temat ilości spożycia alkoholu w siłach zbrojnych, są dość nudne, inne, zwłaszcza te, które skupiają się na tematyce "aktywności informacyjnej", już nie.
Według Guardiana "aktywność informacyjna" jest jednym z ważniejszych obszarów całego szerokiego programu badawczego i - jak zauważają dziennikarze założonego w Manchesterze dziennika - jest zbieżna z założeniami przyjętej w 201. roku strategii obronnej Wielkiej Brytanii. Jakimi więc konkretnymi aspektami "aktywności informacyjnej" zajmują się naukowcy wynajęci przez firmę zbrojeniową na zlecenie swojego rządu?
Okazuje się, że prowadzą na przykład badania zachowań użytkowników internetu pochodzących z różnych kultur, interesuje ich wpływ mediów społecznościowych na kształtowanie postaw społeczeństw czy psychologiczny wpływ zwiększonego wykorzystywania nagrań wideo na takich portalach jak YouTube. Badacze przede wszystkim skupiają się na wpływie tych mediów na młodego odbiorcę, który został uznany za szczególnie narażonego na obcą agitację lub rekrutację w szeregi terrorystów.
Brytyjscy naukowcy chcą także wykorzystywać zaawansowane algorytmy do identyfikowania osób wpływowych w internecie, kontrolowania kanałów informacyjnych oraz prowadzenia walki w oparciu o morale, a nie o fizyczną siłę. W zależności od potrzeb osoba wytypowana przez narzędzia opracowywane w ramach programu Full Spectrum Targeting mogłaby zostać zwerbowana albo uznana za cel, którego morale i wizerunek należy zniszczyć.
Rząd Wielkiej Brytanii zainteresowany jest także wykorzystaniem botów. Badania w tym obszarze skupiają się na metodach wykorzystania "botów wpływu", które miałyby być uaktywniane na forach internetowych, czatach czy w komentarzach, zarówno jawnie, jak i "pod przykrywką". Nie wiadomo dokładnie, jakie, jeśli w ogóle, technologie w tym zakresie zostały już opracowane, ale raport zajmującej się opracowywaniem czatbotów firmy Daden z 201. roku, który przywołuje Guardian, stwierdza, że takie boty musiałyby mieć między innymi możliwość wycofania się w przypadku, gdyby oprogramowanie doszło do wniosku, że zostało wykryte. Ten sam raport sugeruje także, że boty można byłoby wykorzystywać jawnie na przykład w formie "cyberkumpli", którzy mogliby towarzyszyć żołnierzom podczas ich kariery wojskowej.
Rzeczniczka brytyjskiego ministerstwa obrony zapytana o komentarz w tej sprawie stwierdziła, że strategia bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii "wymaga, by wywieranie wpływu znajdowało się w sercu przyszłych operacji militarnych. Celem [tej strategii] jest wczesne wykrywanie zagrożeń, angażowanie się i zwalczanie ich u źródła, jeszcze zanim kryzys przerodzi się w konflikt. Sposobem na to jest bardziej efektywne wykorzystywanie 'soft power' w celu kształtowania zachowań i wywierania przez Wielką Brytanię wpływu na arenie międzynarodowej. Kluczem do tego jest zrozumienie czynnika ludzkiego, wśród którego operować muszą nasze siły zbrojne oraz wyposażenie ich w możliwość promowania brytyjskich przekazów i wartości w globalnym środowisku informacyjnym".
Pojawił się więc pewien paradoks –. w Wielkiej Brytanii, która dzięki cywilnemu GCHQ posiada spore możliwości ofensywne w internecie, to wojsko zainteresowane jest prowadzeniem cyberwojny poprzez kształtowanie postaw społeczeństw.
Polecamy w serwisie Giznet.pl: Foldscope, czyli papierowy mikroskop, który wspomoże lekarzy w krajach trzeciego świata