Internet nie uczy i nie łączy tak, jak nam się wydaje
Większość ludzi nie kształci się, korzystając z internetu. Ponadto wciąż
pogłębiają się różnice między społeczeństwami cyfrowymi, a tymi, których na internet nie stać - ocenił w rozmowie z PAP medioznawca, prof. Marian Gierula z Uniwersytetu Śląskiego.
18.08.2011 | aktual.: 18.08.2011 10:52
"Najważniejszą cechą internetu jest interaktywność, przez którą łamie się, znana z tradycyjnych mediów, przewaga nadawcy nad odbiorcą. Bo potencjalnie każdy może być nadawcą w internecie. I to jest zaleta internetu" - powiedział Gierula.
Jednak badania, jak podkreślił, wskazują, że większość internautów jest zainteresowanych tylko pozyskiwaniem, a nie tworzeniem treści dostępnych przez internet. Tworzy to zauważalną różnicę między ludźmi aktywnie i biernie wykorzystujących internet. "Kiedyś Umberto Eco napisał, że zaczniemy się dzielić na warstwy - część ludzi będzie w stanie programować i tworzyć internet, a zdecydowana większość będzie takim proletariatem, korzystającym tylko z podstawowych usług internetu" - przypomniał.
Złudzeniem jest też, podkreślił Gierula, że sam dostęp do internetu w naturalny sposób poszerza naszą wiedzę o świecie i stymuluje rozwój społeczeństwa informacyjnego.
"Jeśli przyjrzymy się motywom kontaktu z internetem to na początku jest rozrywka i komunikacja. A np. nauka czy doskonalenie zawodowe są na dalszych miejscach. Wskazują na to np. słowa najczęściej wpisywane w wyszukiwarkach. Zdecydowana większość społeczeństwa nie wykorzystuje możliwości internetu" - powiedział medioznawcza. Dodał, że nawet jeśli już ktoś poszukuje wiedzy w internecie, może, jeśli nie nauczy się odpowiednio weryfikować informacji, zostać wprowadzony w błąd. Ponieważ każdy może zamieścić w internecie dowolną treść, równie łatwo jak na kompetentną informację (albo nawet łatwiej) można natknąć się na fałsz lub nonsens. Jednocześnie wygoda korzystania ze źródeł internetowych zniechęca do wysiłku związanego np. z wizytą w bibliotece, co jeszcze pogarsza jakość źródeł wiedzy, z którymi się stykamy.
"Oczywiście nie ma odwrotu od internetu. Wiele dziedzin życia przenosi się do internetu. Nie ma wątpliwości, że zwłaszcza dla młodych ludzi przemiana cywilizacyjna już się dokonała. Większość z nich obsługuje przez internet swoje rachunki bankowe, robi zakupy i załatwia wiele innych spraw" - dodał.
W środę minęło 2. lat od nawiązania pierwszego w Polsce międzynarodowego połączenia internetowego. 17 sierpnia 1991 r. Uniwersytet Warszawski połączył się z uniwersytetem w Kopenhadze. Początkowo z internetu korzystały tylko środowiska naukowe i akademickie. Komercyjne wykorzystanie sieci komputerowych zaowocowało jednak w ciągu kilkunastu lat gwałtownym rozwojem technologii internetowych.
"W Polsce ok. 6. proc. ludzi ma dostęp do internetu. Należy jednak pamiętać, że internet jest rozwinięty społecznie i geograficznie bardzo nierównomiernie, ze względu na to, że internet wymaga przynajmniej przy dzisiejszych podstawowych technologiach po prostu okablowania. A globalnie patrząc, tylko ok. 30 proc. ludzi korzysta z sieci. Są to głównie mieszkańcy północno-zachodniej części naszego globu z małymi wyjątkami w Azji i Australii" - podkreślił Gierula.
Jego zdaniem, nierówność wynikająca ze zróżnicowania w dostępnie do nowoczesnych rozwiązań telekomunikacyjnych będzie jeszcze pogłębiać podziały między biedniejszymi, a bogatszymi regionami świata.
Urszula Rybicka (PAP)