II wojna światowa. Brytyjski autor przyznaje: "cynicznie wykorzystaliśmy Polskę"
Brytyjczycy lubią powtarzać, że włączyli się do wojny z Hitlerem, by pomóc "małej, dzielnej Polsce". Zdaniem tego popularnego autora trudno o większą bzdurę. Peter Hitchens udowadnia, że Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji z czysto cynicznych względów. I wcale nie zamierzała ich dotrzymać.
01.09.2019 | aktual.: 01.09.2019 12:18
"Wielu Polaków wierzy […] że Wielka Brytania 3 września 1939 roku przystąpiła do wojny, kierując się «moralnym obowiązkiem» i «miłością do walczącej o wolność Polski»” – napisał we wstępie do książki Petera Hitchensa "Po co nam była ta wojna!" publicysta Piotr Zychowicz. Jego zdaniem te same szlachetne pobudki przypisujemy naszym zachodnim sojusznikom, w odniesieniu do francusko-brytyjskich gwarancji z marca 1939 roku.
Na bardzo podobną narrację można zresztą natknąć się na samych Wyspach. Powtarza się tam, że Brytyjczycy przystąpili do wojny, by obalić tyranię i ocalić europejskich Żydów; a także, że wcześniej pragnęli pomóc "małej, dzielnej Polsce".
Hitchens, konserwatywny dziennikarz i publicysta, przekonuje, że rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej. Jak pisze:
Wyspiarska Realpolitik
Autor książki "Po co nam była ta wojna!" przypomina, że przez niemal cały okres dwudziestolecia międzywojennego ani Francja, ani Wielka Brytania nie były zainteresowane obroną polskich interesów. Dobitnie dowiódł tego podpisany 16 października 1925 roku traktat w Locarno, który gwarantował nienaruszalność zachodniej granicy Niemiec. Wschodnia, pozbawiona podobnego oparcia, stawała się tym samym jeszcze bardziej narażona na rewizjonistyczne dążenia.
Rzeczpospolita nie była poza tym, zwłaszcza w latach 30., zbyt wiarygodnym sojusznikiem dla państw zachodnich. Hitchens określa ją wręcz jako "kraj dyktatury wojskowej", na dodatek o - jego zdaniem - wyraźnie antysemickim nastawieniu. Dobrej prasy naszemu rządowi nie przysporzył zwłaszcza udział w rozbiorze Czechosłowacji, do którego doszło w 1938 roku.
Sprawa polska, jak przekonywał przywoływany przez Hitchensa historyk Simon Newman, pojawiła się w rozmowach francusko-brytyjskich dopiero w marcu 1939 roku. To wówczas dwaj ministrowie spraw zagranicznych, lord Edward Halifax i Georges Bonnet, dyskutowali o udzieleniu rządowi nad Wisłą jednostronnych gwarancji. Newman komentował:
"Rozumowanie Halifaksa można uznać za trafne, jeżeli wychodziło z dwóch założeń: po pierwsze, że Niemcy zmierzają do dominacji w Europie, po drugie, jeśli Polska i inne państwa w Europie Wschodniej przyjmą, każde na własną rękę, porozumienie z Niemcami – brytyjskie możliwości stawienia oporu zostaną fatalnie uszczuplone".
W gruncie rzeczy chodziło więc o to, by nie dopuścić do podpisania jakiegokolwiek polsko-niemieckiego układu. Musiałby on zachwiać równowagą na kontynencie, pozostawiając Wielką Brytanię i Francję w pewnej izolacji. W związku z tym, jak przekonuje Hitchens na kartach "Po co nam była ta wojna!", przyszli alianci doszli do wniosku, że "coś trzeba uczynić".
W końcu – przynajmniej tak twierdzi brytyjski publicysta – osią wyspiarskiej polityki było zachowanie jej supermocarstwowego statusu:
Wojna? Tak, ale na wschodzie
Gwarancje udzielone Polsce miały jednak jeszcze jedno, zupełnie nieidealistyczne uzasadnienie. Hitchens utrzymuje, że w 1939 roku Wielka Brytania dążyła wyraźnie do konfrontacji z Hitlerem. Autor znowu odwołał się do badań Newmana. Ten z kolei uważał, że w "sześciomiesięcznym okresie, od maja do września 1939 roku, istniały w łonie brytyjskiej dyplomacji siły aktywnie wspierające politykę dążącą do wojny z Niemcami, i to za każdą cenę”.
Zgodnie z tą interpretacją, sam premier Chamberlain obawiał się "odnowionego i jeszcze ściślejszego niemiecko-polskiego układu o nieagresji", ponieważ… odbierałby on Anglii "drogocenny i mocno hołubiony pretekst do wojny"!
Ale Brytyjczycy, nawet ci najenergiczniej nawołujący do walki, zdawali sobie sprawę z faktu, że nie są na nią gotowi. Autor "Po co nam była ta wojna!" podaje:
Nieuchronna eskalacja polsko-niemieckiego konfliktu, będąca następstwem francuskich i brytyjskich gwarancji, była Brytyjczykom po prostu na rękę. Zwracała uwagę Hitlera na jego granice wschodnie. Gdyby problem Gdańska i "korytarza", łączącego Rzeszę z Prusami Wschodnimi, załatwiono polubownie, kto wie, czy dyktator nie zacząłby myśleć o agresji na Zachodzie?
Gwarancja? Tak, ale tylko na zachodzie
Zdaniem Hitchensa, cynizm brytyjskich gwarancji, rozszerzonych w sojuszu podpisanym 25 sierpnia 1939 roku, przejawia się też w fakcie, że odnosiły się one tylko do niemieckiego zagrożenia. Dziennikarz wyjaśnia:
W 1941 roku układ ten okazał się wyjątkowo korzystny – choć nie dla Polski, którą "w ostatecznym rozrachunku można było poświęcić na ołtarzu dalekosiężnych interesów Anglii i Francji". I może skwapliwa współpraca z ZSRR, a w 1945 roku także układ jałtański najwyraźniej pokazały, jak kruche były brytyjskie gwarancje.
Na tym jednak – zdaje się przekonywać Hitchens – polega prawdziwa polityka. "Poszliśmy na wojnę, by bronić agresywnego i antysemickiego despotyzmu. Niekiedy trzeba tak postępować" – pisze w książce "Po co nam była ta wojna!" – "Byłoby jednak oczywistą głupotą tworzenie pozorów, że takie postępowanie jest szlachetne czy też wynika z wierności zasadom".
Anna Winkler - doktor nauk społecznych, filozofka i politolożka. Zajmuje się przede wszystkim losami radykalizmu społecznego. Interesuje się historią najnowszą, historią rewolucji i historią miast, a także kobiecymi nurtami historii. Chętnie poznaje dzieje kultur pozaeuropejskich.