Hulajnogi Lime. Polacy dostali mniej zaawansowane hulajnogi niż Niemcy

Niemieckie hulajnogi Lime wydają się bardziej zaawansowane technologicznie od Polskich. Firma jest globalna i sama produkuje swoje urządzenia, więc można się spodziewać, że wszystkie kraje i miasta dostaną ten sam sprzęt. Zapytaliśmy Lime, dlaczego tak nie jest.

Hulajnogi Lime. Polacy dostali mniej zaawansowane hulajnogi niż Niemcy
Źródło zdjęć: © WP.PL | Barnaba Siegel
Bolesław Breczko

28.08.2019 | aktual.: 28.08.2019 21:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Hulajnogi w Niemczech mają większe wyświetlacze, lepsze hamulce i ogólnie sprawiają wrażenie bardziej zaawansowanych od tych, na których można jeździć w Polsce – opisuje niemiecki sprzęt Barnaba Siegel, który był niedawno w Kolonii na targach Gamescom.

Kiedy dostaniemy lepsze modele?

Zaoferowanie Polakom pozornie "gorszych" hulajnóg niż Niemcom przez Lime może zasadnie budzić podejrzenia, że oto dla kolejnej firmy jesteśmy mniej wartościowym rynkiem. Sama firma Lime wyjaśnia, że różnice w hulajnogach nie są wcale spowodowane innym podejściem do Polski, a wynikają ze standardowej procedury firmy.

Obraz
© WP.PL | Barnaba Siegel

- Zarówno hulajnogi w Niemczech, jak i w Polsce są projektowane przez wewnętrzny zespół specjalistów z przeznaczeniem do użytku komercyjnego – mówi WP Tech Paulina Mróz, dyrektor Lime w Polsce.

- Nieustannie udoskonalamy nasze hulajnogi tak, aby były jeszcze lepiej przystosowane do miejskich warunków. Nowe modele testujemy w różnych miastach - po zebraniu opinii użytkowników i juicerów (pracowników ładujących baterie w hulajnogach - red.) możemy zdecydować o wprowadzeniu udoskonaleń lub wprowadzeniu nowego modelu do innych miast - dodaje Paulina Mróz. - Niewykluczone, że w przyszłości także w Polsce pojawi się większy model, taki jak w Berlinie lub nowszy.

Podwójne standardy

Było wiele przypadków oferowania w Polsce produktów pod tą samą marką i nazwą, ale o innej, czasem gorszej jakości, niż na Zachodzie. W branży spożywczej określa się to terminem "podwójnej jakość żywności". Oznacza to np. użycie oleju palmowego zamiast masła w produkcie lub mniejszą jego ilość w takim samym opakowaniu.

Różnice pomiędzy teoretycznie tymi samymi produktami z Niemiec i z Polski sprawdził w zeszłym roku UOKiK. Okazało się, ze np. czipsy Crunchips miały w Polsce 25 gramów mniej produktu niż niemieckie, a do tego były smażone na gorszej jakości oleju (palmowym) i miały więcej sztucznych dodatków. Jak widać różnice dotyczą nie tylko żywności.

Obraz
© WP.PL | Bolesław Breczko

Hulajnogi w Polsce

Różnice w jakości elektrycznych pojazdów są tym bardziej istotne, że hulajnogi elektryczne na minuty zawitały do polskich miast zaledwie kilka miesięcy temu, a już zdobyły ogromną popularność.

Jak mówił nam w rozmowie prezes firmy hive, Polacy najszybciej ze wszystkich europejskich nacji przyjęli ten środek transportu. Lime jest największą firmą w Polsce pod względem liczby udostępnionych urządzeń. W samej Warszawie jest ich około dwóch tysięcy. Ponadto firma działa we Wrocławiu i Poznaniu.

W polskim prawie cały czas nie funkcjonuje definicja hulajnogi elektrycznej, a osoba na niej uważana jest za pieszego, tym samym nie powinna np. poruszać się po ścieżce rowerowej. Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało nowelizację ustawy, która rozciągnęło by definicję roweru na hulajnogi elektryczne. Spowodowało by to m.in. obowiązek jazdy po ścieżkach rowerowych, tam gdzie jest to możliwe. Pomysł dobry, ale nie zmieniający dużo, bo w praktyce osoby na hulajnogach elektrycznych już teraz chętniej jeżdżą po ścieżkach niż po chodnikach.

Nowelizacja ustawy nie mówi też nic o strefach parkowania, czyli z problemem pozostawionych hulajnóg nadal będzie musiał walczyć Zarząd Dróg Miejskich. Natomiast ustawowe ograniczenie prędkości do 25 km/h nie zmieni absolutnie nic, bo takie ograniczenie mają już wszystkie hulajnogi na minuty. "Zwolnią" jedynie posiadacze prywatnych, mocniejszych modeli.

Komentarze (6)