Grenlandia zarobi na zmianach klimatu. Będzie sprzedawać wodę z lodowców
Grenlandia nie zamierza bezczynnie patrzeć na topniejące lodowce. Władze kraju planują wyłapywać z nich słodką wodę i dzielić się nią z resztą świata. "Są kraje, dla których ten produkt będzie na wagę złota" - komentuje minister.
Choć globalne ocieplenie bez wątpienia jest niepokojącym zjawiskiem, Grenlandia widzi w nim także plus, w postaci szansy dla nowych gałęzi gospodarki. Władze autonomicznej wyspy, politycznie należącej do Danii chcą wydać pozwolenie 16 przedsiębiorstwom na odzyskiwanie i sprzedaż słodkiej wody powstającej na skutek topnienia lodowców. Takie rozwiązanie nie tylko pomoże w rozwinięciu gospodarki, ale także przyczyni się do rozwiązania problemu suszy w niektórych krajach świata.
- Dotychczas licencje na taką działalność wydano dziewięciu mniejszym firmom, ale planujemy znacznie poszerzyć tę grupę. Chcemy ekspandować i dzielić się naszą wodą z resztą świata - mówi minister ds. przemysłu i energii Jess Svane w rozmowie z berlińskim dziennikiem "Tagesspiegel”.
- Efektem zmian klimatycznych będzie także rosnący deficyt wody na świecie. Władze Grenlandii uznały zatem, że możemy oferować produkt rynkowy, który gdzie indziej będzie na wagę złota - dodaje Svane.
W grudniu 2019 roku, na łamach magazynu "Nature" opublikowano przerażające wyniki badań dotyczące Grenlandii. Okazało się, że od 1992 r. z wyspy zniknęło ponad 3,8 bilionów ton lodu. Według obliczeń naukowców, słodka woda spływająca do oceanów spowodowała wzrost poziomu mórz na świecie o ponad centymetr.
Zdaniem ekspertów, kolejne podniesienie tego poziomu o centymetr zagrozi zalaniem wybrzeży zamieszkiwanych przez sześć milionów ludzi.