Green Cell Solar Power: Ładuj smartfon za darmo [TEST]

No dobra, ale czy to działa?

Konstanty Młynarczyk

20.10.2022 16:31

Telefon, odbiornik GPS, aparat fotograficzny. Kamera sportowa, latarka, zegarek. Może czasem dron. Czym to wszystko zasilić, jeśli najbliższe gniazdko zostało kilka dni marszu za nami? To by było… ile kilogramów powerbanków? Nie, musi być inny sposób!

Cześć, ja nazywam się Kostek Młynarczyk, a wy oglądacie kolejny odcinek TL;DR. Odcinek, w którym sprawdzam, pod jakimi względami turystyczny panel Green Cell Solar Power jest dobry, pod jakimi zły, a pod jakimi brzydki.

W naszym nowym cyklu wideorecenzji nie opisujemy tylko, jakie dane urządzenie jest. Testujemy je w praktyce, a potem, niczym w starym westernie z Clintem Eastwoodem, bezlitośnie punktujemy, co okazało się dobre, złe i brzydkie.

Opowiem wam, jakie dobre cechy ma ten sprzęt, potem przejdę do minusów, żebyście wiedzieli, czego może wam w nim zabraknąć, a na koniec wyciągniemy to, co brzydkie - czyli rzeczy, których producent powinien się wstydzić albo które przeszkadzają tak bardzo, że tylko przez nie możesz zrezygnować z zakupu.

TL;DR - to, co dobre, złe i brzydkie w technologiiKonstanty Młynarczyk, TL;DR

THE GOOD: Cechy dobre

Oto przyjaciel wędrowca epoki elektroniki: panel z ogniwami fotowoltaicznymi, zamieniającymi promienie słońca w energię elektryczną. Zamiast nosić ze sobą zapas prądu w postaci baterii czy powerbanków, można podłączyć się do największego źródła mocy w okolicy, czyli naszej gwiazdy. W dodatku za darmo! I to bardzo dobra rzecz, od razu na wstępie.

Green Cell to firma, która świetnie zna się na sprzęcie do zasilania, do dobrze widać w ich produktach, które zawsze (jak do tej pory przynajmniej) odznaczały się topowymi możliwościami w swojej klasie. Tu jest podobnie. Zastosowane ogniwa mają bardzo wysoką sprawność sięgającą 25%, pozwalając uzyskać z całego, potrójnego panelu do 21 watów mocy. Można być pewnym, że ile tylko światła słonecznego uda się złapać, zostanie wykorzystane najlepiej, jak się da.

Dobrą cechą, która zdecydowanie pozytywnie wpływa na komfort używania panelu, jest obecność wbudowanego magazynu pozyskiwanej energii w postaci powerbanku o pojemności 10 000 mAh. Ta zaskakująco kompaktowa paczka ogniw sprawia, że możesz rozstawiać panel zawsze i wszędzie, czy nawet mieć go przypięty do plecaka, bo cokolwiek zdoła wyprodukować, nawet w nieoptymalnych warunkach, zostanie zmagazynowane do późniejszego wykorzystania. Żeby uzyskać ten efekt, musiałbyś trzymać swój telefon cały czas podpięty do panelu, zamiast - na przykład - robić nim zdjęcia.

Kolejny plus należy się Green Cell za elastyczność, jaką oferuje ich sprzęt. Pod gumową zaślepką chroniącą przed wilgocią i pyłem znajdziemy aż cztery różne złącza, każde oferujące coś specjalnego. Tak więc jest dwukierunkowe USB-C Power Delivery, pozwalające ładować podłączone urządzenia z mocą do 18W, są dwa gniazda USB typu A, jedno w sam raz do podładowywania sprzętu o małych wymaganiach, takiego jak smartwatche czy słuchawki, a drugie z technologią Quick Charge, do poważniejszych zastosowań, wreszcie złącze micro USB, dzięki któremu można powerbank doładować z zewnętrznego źródła, kiedy nam się takowe trafi… Wow, to najlepszy zestaw, jaki widziałem wśród paneli turystycznych, wielkie brawa!

Dobrą rzeczą jest też mała dioda, która zmienia kolor świecenia w zależności od tego, jak intensywne światło pada na ogniwa, pozwalając użytkownikowi zorientować się, jak wydajnego ładowania może się spodziewać.

Cztery pętle pomagające umocować panel gdzieś, gdzie będzie dobrze wystawiony na słońce uzupełniają dwa dodane w komplecie lekkie karabińczyki tu też plus.

THE BAD: Cechy złe

Panel Green Cell Solar Power jest starannie zaprojektowany od strony inżynierskiej, oferując świetną wydajność i możliwości. Ale jako sprzęt turystyczny… No, tu jest gorzej. Waga całego urządzenia wynosi ponad 700 gramów, a mogłaby być spokojnie o 100, 200 gramów niższa, gdyby pozbyć się zbędnych klapek, rzepów i zakładek. 200 gramów to mało? Zmienisz zdanie, jak będziesz niósł je czwartą godzinę w plecaku. Minus.

I nieduży minusik za to, jak umieszczona jest dioda pokazująca bieżącą wydajność panelu. Umieszczona jest z tyłu. Trudno na nią patrzeć, kiedy starannie ustawiasz ogniwa pod optymalnym kątem do słońca…

THE UGLY: Cechy brzydkie

To nie będzie nic wstydliwego, czy jakakolwiek wada tego sprzętu, ale chciałbym porozmawiać o tym, dlaczego możesz nie chcieć kupić panelu solarnego. Tego, czy innego podobnego.

Do tego, żeby naładować twój telefon, panel potrzebuje słońca i czasu. Powinien spędzić kilka godzin wystawiony bezpośrednio na światło, najlepiej pod optymalnym kątem dziewięćdziesięciu stopni, więc raczej nie będziesz mógł się wtedy przemieszczać. Jak już ustaliliśmy wcześniej, panel także swoje waży. Do czego zmierzam? Jeśli wybierasz się na wędrówkę, podczas której nigdy nie będziesz oddalony od gniazdek z prądem o więcej, niż dwa - no, trzy dni, lepiej zabrać ze sobą ze dwa pojemne powerbanki. Będą ważyły mniej, a spokojnie pozwolą ci doczekać do kolejnego "prądopoju". Za to jeśli jedziesz w dzicz na dłużej, albo i tak planujesz dłuższe postoje… O, to zupełnie inna sprawa.

PODSUMOWANIE

Green Cell Solar Power to świetne rozwiązanie, które pozwoli Ci korzystać ze wszystkich swoich urządzeń elektronicznych nawet tam, gdzie nie ma sieci energetycznej. Panel jest wydajny, wbudowany powerbank zapewnia bardzo przydatny bufor dający użytkownikowi więcej swobody, a świetnie dobrany zestaw złącz pozwala optymalnie wykorzystać zebraną darmową energię.

Za zdrowie wędrowca na szlaku - jak pisał London. I dodajmy - niech mu nigdy nie zabraknie słońca.

Tldrtestrecenzja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)