Giganci polskiego internetu wypowiadają wojnę "patostreamerom"
Alkohol, burdy na wizji, a nawet nakłanianie do pedofilii - to ciemna strona polskiego internetu. Patostreamy obecne są nawet na YouTube. Najwięksi w polskim internecie chcą z tym walczyć. Deklarację podpisało m.in. Google Polska czy wykop.pl.
29.11.2018 | aktual.: 29.11.2018 12:19
Patostreamy opływają wulgaryzmami i treściami nieodpowiednimi dla najmłodszych. To najłatwiejszy sposób na "ubarwienie" swoich transmisji, których widzami są głównie dzieciaki i młodzież. Wprawdzie najpopularniejsi tego typu "twórcy" w końcu zniknęli z YouTube'a, ale zanim do tego doszło, w sieci nie brakowało szokujących materiałów.
Ich autorzy "wsławili się" namawianiem nieletnich dziewczynek do rozbierania się przed nimi, obrażaniem ich, życzeniem im gwałtu i śmierci. Są "znani" z upijania się, obrażania domowników czy bicia swojej dziewczyny. Nikt tego nie oglądał, to tylko przykra nisza? Nie dość, że licznik wyświetleń bił jak szalony, to jeszcze nie brakowało osób, które z chęcią wpłacały pieniądze, nagradzając za takie zachowanie. Właściwie czas przeszły nie jest odpowiedni, bo nadal nie brakuje w internecie "patostreamerów".
Wkrótce może się to jednak zmienić. Już powstała deklaracja uczestników Okrągłego Stołu Rzecznika Praw Obywatelskich do walki z patotreściami w internecie.
Brzmi buńczucznie? Ruch należy traktować poważnie, skoro deklarację podpisało m.in. Ministerstwo Cyfryzacji, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Orange czy giganci polskiego internetu: wykop.pl, Google Polska, a także popularni youtuberzy i agencje.
W trakcie spotkania "zgłoszono liczne postulaty podjęcia działań, które mogłyby prowadzić do ograniczenia samego zjawiska patostreamingu oraz jego destrukcyjnych skutków społecznych i wychowawczych". Najważniejsze punkty to:
- Przygotowanie sprofilowanych instrukcji: „Co robić, gdy zetknę się z patotreściami w sieci?”.
- Wypracowanie mechanizmów, które pozwolą zwiększyć skuteczność zgłoszeń przypadków występowania patotreści platformom internetowym.
- Dążenie do stworzenia instytucji na wzór komisji etyki reklamy, która mogłaby się zająć monitorowaniem zjawisk związanych z patostreamingiem.
- Postulowanie zmian w prawie, które prowadziłyby zarówno do ograniczenia możliwości zarabiania na tym procederze, jak i pokusy sponsorowania go
Szczególnie cieszyć może "postulowanie zmian w prawie". Owszem, na razie to tylko postulaty, ale najważniejsze, że coś w tym kierunku już się robi. Pozostaje więc czekać na pierwsze efekty. Walka nie będzie prosta, skoro popularność patostreamerów jest tak duża, że ci organizują nawet własne imprezy.
Jednak ostatnie działania Ministerstwa Cyfryzacji pokazują, że można "przycisnąć" internetowego giganta, aby - przynajmniej w teorii - usprawnić jego działanie na terenie kraju. Facebook w bezprecedensowej decyzji wszedł w stałą współpracę z lokalną, polską administracją.