"Fortnite": Epic Games znowu pozwane. Matka żąda odszkodowania
Złośliwi powiedzieliby, że tam gdzie duże pieniądze, tam szybko znajdą się ci, którzy chcieliby skubnąć kawałek tortu. A "Fortnite" to kura znosząca złote jaja. Nie dziwi więc fakt, że Epic Games po raz kolejny musi zmagać się z pozwem.
16.01.2019 | aktual.: 16.01.2019 17:44
Tylko w 2018 roku Epic Games zarobiło na "Fortnite" 3 mld dolarów. Sukces produkcji sprawił, że szef studia znalazł się na liście 500 najbogatszych ludzi na świecie - wprawdzie nawet nie w pierwszej setce, ale 195. lokaty też śmiało możemy zazdrościć. "Fortnite" daje zarobić tym, którzy pokazują grę w akcji - najpopularniejszy streamer pochwalił się niedawno zyskiem wynoszącym prawie 10 mln dolarów.
Są też tacy, którzy chcą zarobić na "Fortnite", ale nie mają z grą nic wspólnego. Gra podatna jest na ataki hakerskie, a na YouTube furorę robią filmiki polegające na aranżowaniu scen, w których pociechy wydają pieniądze swoich rodziców na np. V-bucksy, walutę z gry "Fortnite". Szydło szybko jednak wychodzi z worka, na końcu wszystko się wyjaśnia, a rodzina znowu jest w komplecie, kochająca się i zgrana.
Rzecz jasna również istnieje inna próba zarobku - konflikt. "Fortnite" już kilka razy zaprowadziło Epic Games do sądu. Teraz pretensje ma matka nastolatka, według której Epic Games bezprawnie wykorzystał pracę syna.
Chłopak wziął udział w konkursie na taniec, który miałby zostać przeniesiony do gry. Jak wyjaśnia Eurogamer, choreografia nie zachwyciła twórców, ale za to spodobała się fanom "Fortnite". Ich zaangażowanie doprowadziło do tego, że taniec trafił do hitowej produkcji.
Matka uważa, że Epic Games zmienił nazwę tańca i przede wszystkim nie podzieliło się zyskami. Co więcej, popularność filmiku sprawiła, że młodemu chłopakowi zaczęli doskwierać hejterzy.
Epic Games jednak od razu w regulaminie zastrzegł, że przesłane w ramach konkursu materiały od razu przechodziły na własność firmy. Na dodatek taniec trafiał do gry bezpłatnie, w ramach pakietu Battle Pass. Brutalne, ale uczestnicy musieli wiedzieć, na co się piszą. Jeżeli nie chcesz, żeby gigant zdobywał pieniądze także dzięki twojej pracy, po prostu z nim nie współpracuj.
Cała sytuacja może być też przestrogą dla rodziców, by uważnie sprawdzali, co ich pociechy wrzucają do sieci. I uświadomili im, jakie mogą być tego konsekwencje. Hejt w sieci jest niestety powszechny, a bardzo często udostępnionych materiałów nie da się usunąć. Zaczynają żyć własnym życiem.
Ciekawym wątkiem w tym konflikcie jest również to, kto reprezentuje matkę nastolatka. To kancelaria Pierce Bainbridge Beck Price & Hecht. Czyli ci sami ludzie, którzy pod swoje skrzydła wzięli celebrytów twierdzących, że Epic Games ich okradło. Jak widać, ktoś wziął twórców "Fortnite" na celownik i cały czas szuka kija, którym dałoby się giganta zdzielić.