Dno Morza Bałtyckiego zostanie zbadane przez autonomiczne roboty
Autonomiczne rozwiązania, które są niewątpliwie przyszłością mapowania dna morskiego, już wkrótce zostaną wykorzystane do zbadania wybrzeża i dna Morza Bałtyckiego. Polski statek badawczy - Trimor, będzie wyposażony w najnowsze technologie.
21.10.2019 15:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dokładna wiedza na temat kształtu dna morskiego, ma niezwykle istotne znaczenie m.in. dla bezpieczeństwa nawigacji. Autonomiczne pojazdy, które mogą być rozmieszczane i kontrolowane prawie z każdego miejsca, są bez wątpienia przyszłością mapowania dna morskiego. Już niedługo, zbadają także wybrzeże i dno Morza Bałtyckiego.
- Jest cała seria projektów, których dziś jeszcze nie realizujemy. Nie prowadzimy np. wierceń w dnie morskim, a najnowsze technologie wierceń nie polegają już na tym, że stawia się platformę i buduje na niej urządzenia wiertnicze. Dziś możemy zastosować roboty, urządzenia rewolwerowe, które stawiamy na dnie i one pobierają rurę, wkręcają w dno, kolejną i tak do 60 metrów. W tym celu potrzebne są nieco większe jednostki. Niestety nasz statek badawczy Imor jest zbyt mały, w związku z tym powstał u nas projekt jednostki zdecydowanie większej, trójkadłubowej – wyjaśnia dr inż. Benedykt Hac, kierownik Zakładu Oceanografii Operacyjnej, Instytut Morski w Gdańsku.
Aktualnie Instytut Morski dysponuje statkiem badawczym IMOR. Jest to pierwsza polska jednostka przystosowana do badań strefy przybrzeżnej i płytkich wód zalewowych. "Pływające laboratorium" chociaż stosuje najnowocześniejsze urządzenia, nie jest w stanie wykonać wszystkich badań. Do tego potrzebne są większe statki, które są przystosowane do znacznie większych ciężarów i zabiorą na pokład autonomiczne pojazdy do mapowania dna morskiego. Takim statkiem może być Trimor.
Trójkadłubowy statek weźmie na powierzchnie najcięższe urządzenie
Trójkadłubowy statek Trimor, chociaż nie jest potężny i posiada niewielkie zanurzenie, to ma bardzo duży otwarty pokład.
- Statek ma zdolność dźwigania dużych ciężarów, potrafi udźwignąć nawet kilkadziesiąt ton. Sama wiertnica waży 12 ton, a cały zestaw urządzeń towarzyszących 70 ton. Statek Trimor może wziąć 2 takie wiertnice i równocześnie zapewnić serwis, pełną obsługę, a także warunki życiowe i do pracy dla całego zespołu 30 osób, które obsługują takie urządzenia - zapewnia dr inż. Benedykt Hac.
Trimor będzie mógł być wykorzystywany nie tylko do celów naukowych, ale także do celów komercyjnych. Na pokładzie znajdą się najnowocześniejsze urządzenia, m.in. ROV (Remotely Operated Vehicle), czyli zdalnie sterowana bezzałogowa jednostka zdolna do pływania pod wodą. Jednostki te wykorzystywane są do celów badawczo-naukowych, ale również przemysłowych.
Robot jest podłączony do statku za pomocą szeregu kabli, które przesyłają sygnały sterujące między operatorem a ROV i umożliwiają zdalną nawigację. ROV może mieć wiele zastosowań, do tych istotnych należą identyfikacja obiektów i inspekcje kadłuba statku.
Autonomiczny pojazd podwodny (A.U.V.) może być z kolei wykorzystywany w podwodnych misjach badawczych, takich jak wykrywanie i mapowanie zanurzonych wraków, skał i przeszkód w żegludze. Pojazd przeprowadza misję badawczą bez interwencji operatora, a po jej zakończeniu, wraca do wcześniej zaprogramowanej lokalizacji. Ma zdolność do zanurzenia do 6 km.
Według wstępnych szacunków budowa statku może wynieść 50-60 mln zł. Sprzęt pomiarowy to kolejne 30-50 mln złotych. Statek będzie mógł prowadzić pomiary przy stanie morza 5 w skali Beauforta (przy falach do 4 metrów wysokości). Obecne statki mogą funkcjonować przy ok. 1,25-2 metrach. Trimor będzie również ekologiczny. Pojazd ma zużywać mniej paliwa, w dużej mierze dzięki budowie z aluminium.