Czy to tylko propaganda? Rosyjskiego czołgu T-14 nie ma na froncie

Jak podaje serwis United24 Media, T-14 Armata uznawany jest za najnowocześniejszy rosyjski czołg w rosyjskim arsenale. Po raz pierwszy został zaprezentowany w 2015 r., ale do tej pory pozostaje pojazdem pokazowym, co rodzi pytania o jego rzeczywistą wartość bojową.

T-14 ma wyróżniać się się bezzałogową wieżą oraz zaawansowanym systemem ochrony aktywnej i pasywnej, co czyni go jednym z najbardziej innowacyjnych projektów pancernych na świecie. Teoretycznie T-14 miał stać się trzonem rosyjskich wojsk pancernych i znacząco wpłynąć na sposób prowadzenia walki pancernej. W praktyce jednak jego rola w rosyjskiej armii jest wciąż ograniczona. Produkcja przebiega powoli, a koszty i problemy techniczne sprawiają, że tylko niewielka liczba egzemplarzy trafiła do jednostek.

Obecnie T-14 pełni głównie funkcję propagandową i eksperymentalną, a jego realne zastosowanie bojowe jest znikome. Według „The National Interest”, Rosja może celowo unikać użycia T-14 w walce, by nie ujawniać jego ograniczeń. Analitycy sugerują, że Kreml obawia się, iż słabe wyniki mogłyby zniechęcić potencjalnych nabywców zagranicznych.

Jak twierdzi rosyjski koncern Rostiech, T-14 jest zbyt kosztowny do masowego użycia. Zamiast tego, armia rosyjska woli polegać na tańszych i sprawdzonych modelach, takich jak T-90M.

Problemy technologiczne i przemysłowe, w tym trudności z nowym silnikiem i systemami kontroli ognia, ograniczają produkcję T-14. Do tej pory dostarczono mniej niż 20 jednostek, co wskazuje na wyzwania w rosyjskim sektorze obronnym.

Rosja nadal opiera się na starszych modelach czołgów, takich jak T-72B3 i T-90M. Według Oryx, Rosja straciła ponad 4 tys. czołgów od początku wojny, co podkreśla potrzebę skutecznych rozwiązań bojowych.