Czy Rosja jest jeszcze militarną potęgą? Jak liczebność jej marynarki zmalała od czasów Zimnej Wojny
W połowie listopada Rosja dokonała bombardowań terytorium Syrii kontrolowanego przez ISIS za pomocą bombowców dalekiego zasięgu i rakiet manewrujących. Te ostatnie zostały wystrzelone z okrętu, przebywającego na Morzu Kaspijskim. Czytając te informacje można było odnieść wrażenie, że rosyjska marynarka jest potężną siłą, z którą należy się liczyć. I niezależnie od tego, czy tak jest, to jedno jest pewne – jest ona w tej chwili zaledwie cieniem swojej dawnej chwały.
21.12.2015 | aktual.: 21.12.2015 14:04
Bardzo ciekawego porównania stanu rosyjskiej marynarki pomiędzy latami 1990 a 2015 dokonał blog "Contemporary Issues & Geography". Porównało ono w oparciu o serwisy Russianships.info, Wikipedię, Global Security i IISS Military Balance. Co z niego wynika? Przede wszystkim – w ciągu ostatnich 25 lat liczebność rosyjskiej floty doznała dramatycznej redukcji.
Aktualnie służą w niej 172 okręty – aż o 485 mniej niż w 1990 roku. Co również warte podkreślenia, bardzo duża część z nich to te same albo przynajmniej analogiczne jednostki jak te, które pływały po morzach 25 lat temu. Dumą floty pozostaje więc 1 okręt podwodny klasy Akuła (podczas Zimnej Wojny Rosja miała ich 6). Ta 110-metrowa maszyna z napędem jądrowym jest jedną z 13 jednostek zdolnych do przewożenia i odpalania rakiet balistycznych, jakie znajdują się obecnie na wyposażeniu rosyjskiej marynarki. W 1990 roku było ich w armii ZSRR 59.
Również w innych kategoriach okrętów marynarka Federacji Rosyjskiej wyraźnie ustępuje tej z czasów ZSRR. Okrętów podwodnych o napędzie jądrowym przenoszących pociski niebalistyczne jest aktualnie 6 – było 58, okrętów podwodnych o napędzie jądrowym o ogólnym przeznaczeniu 17 w porównaniu do 64. Maszyn o napędzie diesla, przeznaczonych do walki z innymi okrętami podwodnymi, zostało więc 20 – było 59.
Zauważalna redukcja dokonała się również w temacie okrętów nawodnych. Z 7 lotniskowców pozostał 1, do tego 1 lotniskowiec śmigłowcowy (w porównaniu z dawnymi trzema). Im dalej, tym różnice jeszcze bardziej zauważalne – z 30 krążowników pozostały 3, z 45 niszczycieli rakietowych – 14, ze 122 fregat rakietowych – zaledwie 10 (!). Ze 168 korwet zostało 68, a z 42 okrętów desantowych – 19.
Pod względem liczby okrętów podwodnych rosyjska marynarka liczy dziś łącznie 23 proc. tego, co było na jej stanie 25 lat temu. W przypadku nawodnych odsetek ten wynosi 27 proc.
Liczebność nie jest tu zresztą jedynym problemem. Warte podkreślenia jest również to, że duża część z okrętów, które pozostały, są albo _ dokładnie tymi samymi jednostkami _ co 25 lat temu, powoli zastępowanymi ich unowocześnionymi wersjami i z rzadka pojawiającymi się jednostkami zupełnie nowych typów.
Jaki z tego wniosek? Obserwatorzy zwracają uwagę przede wszystkim na jedno – rosyjskie ambicje mogą być olbrzymie, ale aktualnie pozostają one jedynie tym – ambicjami. Istnieją plany i projekty supernowoczesnych okrętów, które nie wejdą do produkcji nawet przez 5 kolejnych lat. Są jednostki, które już powstają, ale zasilają marynarkę niezwykle wolno (jak chociażby 4,5-tonowa fregata klasy Admirał Gorszkow). Ostatecznie więc może minąć jeszcze wiele dekad, nim rosyjska marynarka powróci do siły z czasów Związku Radzieckiego. I to pod warunkiem, że w ogóle wystarczy na to naszemu wschodniemu sąsiadowi pieniędzy.
_ Dominik Gąska _