Czy Evan Spiegel żałuje decyzji z 2013 roku? Teraz nawet Spotify chce dołączyć

Konia z rzędem temu, kto niebawem będzie w stanie znaleźć apkę społecznościową bez popularnej usługi Stories. I temu, kto dowiedzie, w jakim nastroju zwykle kładzie się spać Evan Spiegel.

Evan Spiegel, współtwórca Snapchata. (Photo by Steve Jennings/Getty Images for TechCrunch)
Evan Spiegel, współtwórca Snapchata. (Photo by Steve Jennings/Getty Images for TechCrunch)
Źródło zdjęć: © Getty Images for TechCrunch | Steve Jennings

29.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 15:44

Aplikacja, która serwuje muzykę w wysokiej jakości, teraz będzie serwowała także krótkie filmiki, czyli tzw. storiesy. Ich idea jest prosta – użytkownicy, zamiast pisać lub wrzucać zdjęcia, mogą powiedzieć, co u nich słychać, wprost do kamery. Takie krótkie, kilkunastosekundowe formy są wielkim hitem w sieci od kilku lat.

Zaczęło się dziewięć lat temu, gdy 21-letni Evan Spiegel wraz z dwoma kumplami z grupy na Uniwersytecie Stanforda założyli Picaboo. Był to szkolny projekt na potrzeby zaliczenia. Główną ideą aplikacji miała być możliwość publikowania krótkich filmików przez użytkowników. Innowacja w filozofii działania była jedna – filmiki miały znikać po 24 godzinach.

Niedługo potem trzej koledzy zmienili nazwę aplikacji na Snapchat, a w ciągu roku stali się milionerami. Nie umknęło to uwadze innych milionerów z Doliny Krzemowej.

W 2013 roku Mark Zuckerberg, założyciel i twórca Facebooka, zaoferował właścicielom Snapchata 3 mln dol. za jego przejęcie. Ku zaskoczeniu wszystkich, prezes Evan Spiegel i spółka propozycję odrzucili. Uznali, że będą w stanie sami walczyć na trudnym rynku nowych technologii.

Potem zaczęły się kłopoty. Zuckerberg uznał, że skoro usługi nie może wykupić, to stworzy taką samą, tylko że własną. Stories najpierw trafiły do Instagrama, potem pojawiły się na Facebooku, w Messengerze i WhatsAppie. To był bardzo ważny krok szczególnie dla tej pierwszej aplikacji.

Dziś funkcję Stories chcą mieć wszyscy i Snapchat nie jest już w tym względzie wyróżnikiem. Swoją opcję o nazwie Fleets testuje Twitter. Teraz okazuje się, że taki sam bajer chce mieć też Spotify – usługa, która służy do słuchania muzyki, nie patrzenia w ekran.

Snapchat beneficjentem problemów TikToka

Czy Evan Spiegel żałuje swoich decyzji sprzed lat? Dziś wymyśloną przez jego i kolegów usługę mają lub chcą mieć wszyscy. To powód do dumy, ale jednocześnie do zmartwień, bo Snapchat stał się jedną z wielu takich aplikacji.

Prym wiedzie TikTok, który jednak… ma z tego powodu kłopoty. Od kilku miesięcy administracja amerykańska z inspiracji Donalda Trumpa dąży do tego, by przejąć tę chińską aplikację lub przynajmniej część jej aktywów na terenie Stanów Zjednoczonych.

To sprawiło, że od TikToka odwrócili się amerykańscy reklamodawcy. Postanowili przenieść swoje pieniądze na… Snapchata. A więc historia zatoczyła koło – Evan Spiegel, protoplasta tego rodzaju rozrywki w sieci, znów zbiera owoce swego pomysłu. Pytanie tylko, jak długo to potrwa, skoro lada moment nie będzie żadnej aplikacji bez storiesów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)