Chcą zniszczyć Googla

Chcą zniszczyć Googla
Źródło zdjęć: © IDG.pl

30.07.2009 11:09, aktual.: 30.07.2009 12:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeszcze jedna historia, która miała szanse stać się "niekończącą się opowieścią" branży IT, najprawdopodobniej już wkrótce doczeka się happy endu: rozmowy między Yahoo! i Microsoftem zbliżają się do końca - informuje dziennik "The Wall Street Journal". Współpraca między koncernem software'owym a borykającym się z kłopotami portalem internetowym, będącym jednocześnie właścicielem wyszukiwarki, może zostać ogłoszona jeszcze dziś

Według informacji z kręgów osób zaangażowanych w negocjacje, które cytuje amerykański dziennik gospodarczy, Yahoo! miałoby zrezygnować ze swojej wyszukiwarki i w przyszłości na stronach własnego portalu używać Binga Microsoftu . W ten sposób przedsiębiorstwo z Redmond mogłoby pozyskać poważne udziały w rynku, jako że w przyszłości wyszukiwania za pomocą Yahoo! miałyby być przekazywane do wyszukiwarki Bing. Yahoo! miałoby nawet używać na swoich stronach marki Bing. Sam portal z kolei ma nadzieję, że dzięki współpracy uda mu się pozyskać dodatkowe dochody z reklam w wynikach wyszukiwania. Yahoo! zamierza w dalszym ciągu sprzedawać ogłoszenia powiązane z wynikami wyszukiwania na swoich stronach, a do tego jeszcze planuje przejąć marketing dla niektórych stron Microsoftu. Wpływy z ogłoszeń powiązanych z wynikami wyszukiwania obie firmy dzieliłyby między siebie.

Obraz
© (fot. wp)

Początkowo Microsoft chciał przejąć Yahoo! w całości, ale portal internetowy odrzucał kolejne oferty, łącznie z tą opiewającą na sumę ponad 4. miliardów dolarów. To była jedna z decyzji, które niechętnego fuzji założyciela firmy Jerry'ego Yanga kosztowały utratę stanowiska szefa firmy. Później oba koncerny ponownie wróciły do rozmów. W maju tego roku szefowa Yahoo! nie wykluczała już współpracy, a nawet sprzedaży działu wyszukiwania.

Z początku wielu obserwatorów sceptycznie oceniało potencjalne skutki całkowitego przejęcia Yahoo! przez Microsoft: podawano w wątpliwość również to, czy pozycja Google'a jako internetowego lidera może zostać realnie zagrożona w wyniku współdziałania dwóch przegranych. Microsoft już od dawna nie radzi sobie z popularyzacją własnych serwisów internetowych; dopiero w momencie wprowadzenia nowej wyszukiwarki Bing jego szanse na nadrobienie dystansu dzielącego go od lidera zaczęły wyglądać realnie. Yahoo! z kolei pojedynki z Google'em na razie kończy na tarczy.

Tym niemniej w pierwszych komentarzach w sprawie potencjalnej współpracy w dziedzinie wyszukiwania i reklam online, jaką właśnie planują wspólnie Microsoft i Yahoo!, szanse obu firm są postrzegane lepiej niż dotychczas. Microsoft z impetem wskoczy na drugie miejsce po Google'u w branży wyszukiwania internetowego, a reklamodawcy będą mieli wreszcie jakąś poważną alternatywę. "Będą mieli powód do zmartwień" - stwierdził jeden z analityków zapytany przez "The Wall Street Journal", odnosząc te słowa do Google'a.

Zmienimy krajobraz rynku usług wyszukiwania –. zapowiadają firmy Microsoft i Yahoo!, które w Internecie do tej pory nie były w stanie nawiązać walki z Google’em. Tak właśnie szefowie obydwu przedsiębiorstw skomentowali oficjalne ogłoszenie o podjęciu współpracy w dziedzinie wyszukiwania i reklamy online.

Doniesienia o tym, że oba przedsiębiorstwa wreszcie dochodzą do porozumienia, pojawiały się już od kilku dni. Początkowo Microsoft chciał przejąć Yahoo! w całości, ale portal internetowy odrzucił proponowaną cenę w wysokości 4. miliardów dolarów. Była to jedna z przyczyn, które kosztowały stanowisko niechętnego transakcji założyciela firmy – Jerry’ego Yanga. Później rozmowy między obydwoma koncernami były kilkakrotnie nawiązywane. W maju szefowa Yahoo! Carol Bartz nie wykluczała już współpracy ani nawet sprzedaży działu wyszukiwania Microsoftowi.

Z podjęcia decyzji o kooperacji dla Yahoo! wynika konieczność zrezygnowania z własnej wyszukiwarki internetowej. Od tej pory na stronach portalu będzie działał jedynie Bing Microsoftu. W zamian za to Yahoo! przejmie sprzedaż reklam online w wynikach wyszukiwania dla klientów Premium obu firm. Poza tym dział AdCenter Microsoftu będzie zarządzał pozostałymi segmentami reklam w wynikach wyszukiwania. Umowa o współpracy ma obowiązywać 1. lat; Microsoft otrzymuje na ten czas licencję na mechanizmy wyszukiwania Yahoo!, aby wykorzystywać je we własnych aplikacjach i w Bingu.

W ciągu pierwszych pięciu lat trwania porozumienia Yahoo! ma otrzymywać od Microsoftu 8. procent zysków osiąganych dzięki wynikom wyszukiwania na stronach Yahoo! ogółem firma będzie miała udział w zyskach ze wszystkich przychodów generowanych za pomocą ruchu wyszukiwarki na własnych stronach albo na stronach związanych z Yahoo! W pozostałych segmentach (także w przypadku reklamy banerowej i usług takich jak poczta) obie firmy będą operować niezależnie – podkreślają Microsoft i Yahoo!

Steve Ballmer spodziewa się teraz, że umowa nada nieco większą rangę wyszukiwarce Microsoftu –. tak aby stała się ona poważnym graczem w Sieci. Wprawdzie ani Ballmer, ani szefowa Yahoo! Carol Bartz nie wspomnieli o tym wprost, ale można się domyślać, że współpraca jest skierowana przeciwko internetowemu gigantowi Google'owi. Dzięki porozumieniu Microsoftu i Yahoo! obydwa przedsiębiorstwa powinny przyciągnąć więcej użytkowników i więcej reklamodawców.

Zdania co do tego, czy te nadzieje się ziszczą, są podzielone. Już w momencie próby przejęcia Yahoo! przez Microsoft powątpiewano w ich wspólne szanse zdziałania czegokolwiek w konkurencji z Google'em. W dziedzinie usług internetowych Microsoft za bardzo odstaje od lidera. Tymczasem potentat usług wyszukiwania, wprowadzając różnego rodzaju aplikacje działające online, a niedawno nawet zapowiadając własny system operacyjny, odważnie poczyna sobie w segmentach, które do tej pory były niemal wyłączną domeną koncernu software'owego z Redmond. Natomiast Yahoo!, który jako portal internetowy i operator wyszukiwarki bez najmniejszego uszczerbku przeszedł przez pęknięcie pierwszej bańki internetowej i rzeź dotcomów, teraz coraz bardziej traci grunt pod nogami. Nie wszyscy obserwatorzy są przekonani co do tego, czy minus i minus także w Internecie dają w rezultacie plus.

Z drugiej strony dla wielu reklamodawców po raz pierwszy pojawia się poważna alternatywa dla imperium Google'a. A pierwsze doświadczenia z wyszukiwarką Microsoftu Bing pokazują, że koncern software'owy potrafi wyciągać wnioski z niepowodzeń. W środowe przedpołudnie, zanim jeszcze umowa została oficjalnie ogłoszona, niektórzy analitycy twierdzili, że Google będzie miał teraz powód do zmartwień. Pewne jest jedno: internauci od dziś będą mieli o jedną wielką wyszukiwarkę mniej do wyboru.

wydanie internetowe www.heise-online.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (19)
Zobacz także