Chcą przebadać 600 km kw. dna morza. Szukają wraku polskiego okrętu
Polski okręt podwodny ORP "Orzeł" zatonął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1940 roku. Polska jednostka patrolowała Morze Północne i już nigdy nie powróciła. Teraz grupa Polaków chce odnaleźć wrak okrętu.
Piąta próba odnalezienia wraku ORP "Orzeł" odbędzie się we wrześniu. Grupa Polaków - partnerem ekspedycji jest Instytut Morski w Gdańsku - wyznaczyła obszar dna, mający 600 - 700 kilometrów kwadratowych, na którym spoczywać może wrak okrętu. Duński kuter ze specjalnym sprzętem przez 14 dni będzie pływać po Morzu Północnym.
"Poszukiwania prowadzone będą z pomocą specjalistycznego sprzętu, w tym dokładnych sonarów i echosond umożliwiających skuteczne badanie dna morskiego w paśmie o szerokości nawet do 400 metrów oraz zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego wyposażonego w kamerę i oświetlenie (umożliwi on przeprowadzenie szczegółowych inspekcji ewentualnie odkrytych w trakcie wyprawy wraków)" - czytamy na portalu dzieje.pl.
W ramach wcześniejszych trzech wypraw – w 2014, 2015 i 2017 r. - przeczesano za pomocą sonarów trzy wytypowane obszary dna Morza Północnego w pobliżu angielskich wybrzeży. Z kolei w 2016 r. poszukiwania prowadzone były u wybrzeży Holandii.
Ciągle nie wiadomo, dlaczego zatonął ORP "Orzeł". Hipotez jest kilka. Jedna mówi o awarii, inna - o przypadkowym ostrzelaniu przez Brytyjczyków. Ci mieli pomylić polską jednostkę z niemieckim U-bootem. Właśnie taka hipoteza zostanie przyjęta podczas wrześniowych poszukiwań.
Wieczorem 23 maja 1940 roku załoga ORP "Orzeł" wypłynęła w swój kolejny patrol na Morze Północne. Z tej misji jednostka nigdy nie wróciła.