Beton niezgody. Jak stacja nadawcza dzieli mieszkańców Konina

W Koninie znajduje się trochę ciekawych zabytków – synagoga, ratusz, gotycki kościół. Mnie jednak zainteresowała wylewka z betonu na osiedlu Laśkowiec. Kwadratowy blok spędza sen z powiek kilkudziesięciu osobom, chcących się go jak najszybciej pozbyć.

Beton niezgody. Jak stacja nadawcza dzieli mieszkańców Konina
Źródło zdjęć: © WP Tech | Grzegorz Burtan
Grzegorz Burtan

28.08.2018 | aktual.: 29.08.2018 14:01

Wylewka ta będzie służyć sieci Play do postawienia BTS - stacji bazowej, która zapewnia sygnał naszym komórkom. Postawiono ją na prywatnym terenie, w sąsiedztwie domów jednorodzinnych, kilka kilometrów od centrum, zaraz obok pola kukurydzy. Mieszkańcy jednak nie chcą, by stacja była w tak bliskiej odległości od ich osiedla. Jeszcze w zeszłym roku zawiązali komitet protestacyjny, który sprzeciwiał się planom budowy – początkowo na piśmie, w lipcu 2018 roku już w terenie. Dlaczego? Powodem są obawy o zdrowie mieszkańców, dla których bliskość stacji to proszenie się o problemy.

Elektroskażenia

Do Konina docieram po południu. Miasto niewielkie, bo mające niecałe 75 tysięcy mieszkańców. Z dworca przemieszczam się autobusem do miejsca wyznaczonego przez Arkadiusza Kamińskiego - rzecznika protestujących przeciwko postawieniu stacji w Laśkowcu.

- Dołączyłem do protestów, gdy okazało się, że stacja bazowa jest budowana przy działce, którą posiadam i obok domu mojej teściowej - tłumaczy mi. - W ciągu ostatniego roku dowiedziałem się też, jak szkodliwy wpływ mają na życie ludzkie i zdrowie. Czytałem sporo publikacji zagranicznych, zainteresowałem się też artykułami i działalnością Zbigniewa Gelzoka, który od kilkunastu lat działa przeciw elektroskażeniom - podkreśla.

Objawy elektroskażenia mają występować po wielu latach od wystawienia się na działanie promieniowania stacji. Mają być przyczyną pojawienia się glejaka (nowotworów mózgu) w najbardziej ekstremalnym stanie, ale mogą powodować też inne, pomniejsze dolegliwości - bezsenność, bóle głowy, zamazany wzrok. Kamiński tłumaczy mi, że od kiedy zamontował w domu światłowód i pozbył się starych routerów, jego żona nie ma problemów z zaśnięciem. Niektórzy są po prostu bardziej podatni i w tym jest problem, zauważa.

Jeden powie tak, inny powie nie

Podjeżdżamy pod stację bazową. Zaraz obok drogi i wysepki autobusowej skręcamy na krótką szutrowaną trasę, która prowadzi do sklepu meblowego. Mniej więcej w połowie znajduje się betonowy blok o powierzchni kilku metrów kwadratowych z wystającymi prętami zbrojeniowymi. Po zrobieniu kilku zdjęć zauważam, że w drzwiach stoi kobieta. Podchodzę, przedstawiam się i pytam, czy zna może sprawę.

Okazuje się, że to jedna z właścicielek sklepu. Początkowo nie chce ze mną rozmawiać, ale po chwili przyznaje, że stacja stoi na ich ziemi, a Play płaci im pewną kwotę za zgodę na postawienie BTS-u na ich terenie. To standardowa praktyka w całej Polsce. Rozmówczyni dodaje, że gdyby zaproponowano to jej sąsiadom, zgodziliby się z pocałowaniem ręki, co ma sugerować właściwą przyczynę obecnych protestów.

Tak samo nie obawia się promieniowania, bo ruchliwa droga również jej nie przeszkadza. Uważa, że protestujący próbowali ją zastraszyć, przysyłając wiadomości na temat potencjalnie szkodliwych skutków bliskiego położenia takiej stacji.

Wracam do Kamińskiego, który zdecydował się nie wchodzić na teren właścicieli salonu. Mówię mu o swoich rewelacjach, na co ten reaguje rozbawieniem. Nie doszło bowiem do żadnego zastraszania, przysłał pocztą informacje do wglądu. Spotkał się jednak z zerowym odzewem. Pytam, czy to prawda, że Play nie oferował postawienia bazy komuś innemu. Mój przewodnik mówi coś zgoła innego - przedstawiciele Play chodzili i pytali właścicieli Laśkowskich działek, która może zostać domem dla BTS-a. Przejeżdżamy do dużego budynku. To sklep z systemami grzewczymi.

- Play? Chcieli mi dać jakieś śmieszne pieniądze za postawienie tego masztu na mojej działce - mówi właściciel firmy szybko i tonem wskazującym, że interesują go tylko konkrety. - Ale za taką kasę się nie opłacało. Co jak będę tam kiedyś chciał postawić dom? Zresztą słyszałem o tych praktykach: najpierw jeden mały nadajnik, a potem zrobią z tego wieżę. I jak to będzie wyglądać? - pyta.

Obraz
© WP Tech | Grzegorz Burtan

Arkadiusz Kamiński

Problemy ze stacjami

Jego obawy są akurat słuszne. Sama szkodliwość sygnałów ze stacji jest dyskusyjna, nie istnieje konsensus naukowy na temat ich szkodliwości i nieszkodliwości. Ale już raporty NIK jasno wskazują, że operatorzy nie mają problemów z podkręcaniem mocy. Tak było na przykład w Krakowie na przełomie 2015 i 2016 roku:

"Ostatni raport NIK ujawnia, że stacje bazowe telefonii komórkowej powstają i rozbudowują się bez właściwej kontroli. Przepisy są tak nieprecyzyjne, że w przypadku anten o wysokości do 3 metrów nie trzeba nawet stacji zgłaszać nadzorowi budowlanemu. Wystarczy zgoda zarządcy budynku. Bez przeszkód można też zwiększyć moc nadajnika, gdyż nie istnieje obowiązek badania oddziaływania stacji na otoczenie po jej planowanej rozbudowie", pisał w 2016 Dziennik Polski.

Przeczytaj również: Jak ukrywa się nadajniki GSM?

- Zebraliśmy komitet kilkudziesięciu osób, które mieszkały najbliżej stacji. Pojawiły się komentarze, że każdy chce korzystać z komórki i o co nam chodzi. A chodzi o to, że stacje bazowe nie powinny być budowane 60 metrów od domostw, tylko znacznie dalej - mówi mi Kamiński. - Operatorzy powinni przestrzegać również parametrów, które deklarują przy budowie. A z raportów NIK wynika, że tego nie robią. Wartości przekraczają nawet 800 proc. deklarowanej mocy! Do tego nie ma za to żadnych kar. Wyobraża pan sobie, że ktoś wielokrotnie wsiada pijany za kółko, a policja nie odbiera mu prawa jazdy, bo wierzy, że następnym razem będzie trzeźwy? - dodaje.

Przepychanki

Pytam Kamińskiego, czy próbowali w ogóle porozmawiać z Play bądź włodarzami.

- Nie mieliśmy komunikacji z Play, wycofałem tylko telefony, które miałem w tej sieci. Na razie wszystko jest oczywiście w zgodzie z prawem, bo moce anten mieszczą się w limitach. Problem pojawia się później, bo po miesiącu do anteny o małej mocy dobudowuje się kolejne - wyjaśnia.

Protestowano szczególnie mocno, gdy prezydent miasta umorzył postępowanie środowiskowe, uznając, że nie jest potrzebne.

- Jak nie było potrzebne, skoro to tak blisko osiedla? - mówi Kamiński. - Jednak parametry, które podał Play, nie dawały włodarzowi miasta podstaw do wszczęcia postępowania. Odwołaliśmy się, ale w sądzie wojewódzkim podtrzymano tę decyzję. Jednak wyrok NSA to zmienił: nie wolno rozpatrywać mocy anten oddzielnie. Jeśli na bazie jest ich kilka, ich moc się sumuje. A sądy jeszcze sprawdzają je pojedynczo. Dlatego nie wiadomo, jaki będzie dalszy ciąg naszej walki. Ale istotne jest to, że operatorom pozwala się budować i rozbudowywać stacje wedle własnego widzimisię. Wszyscy wierzą, że deklarowane moce będą odpowiadały rzeczywistości - zauważa.

Kamiński nie może zrozumieć jednej rzeczy: dlaczego sędziowie ciągle dają operatorom kredyty zaufania przy budowaniu stacji? Deklarowane wartości istnieją tylko na piśmie. Tymczasem operatorzy dalej zakładają kolejne anteny, które również będą przekraczać zapisaną moc. Najczęściej nocą, bo ta pora według rzecznika jest najlepszą do pokątnej rozbudowy stacji.

Obraz
© WP Tech | Grzegorz Burtan

- Wiemy, że stacja bazowa jest potrzebna, ale osoby, które krytykują naszą postawę, nie mieszkają obok nich. Z takiej pozycji łatwo szafować opiniami. Dlatego chcemy, by zbudować taką bazę kilkaset metrów lub kilometr od jakichkolwiek zabudowań, by nikomu nie szkodzić – zaznacza.

O komentarz poprosiliśmy biuro prasowe Play oraz Urząd Miasta w Koninie. W momencie publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

[AKTUALIZACJA] Do redakcji WP dotarła odpowiedź od przedstawiciela sieci Play. Oto najważniejszy jej fragment:

"Play jest stroną postępowania, którego gospodarzem jest (w wypadku pozwolenia na budowę) Starosta Koniński. To on wyznacza strony postępowania, to (z praktyki) gospodarz postępowania zgłasza nam potrzebę spotkania z lokalną społecznością, wyznacza też termin i miejsce. W wypadku Konina takiego zaproszenia nie otrzymaliśmy. Proces inwestycyjny prowadzimy w związku z tym zgodnie z planem."

Wcześniej, w lipcu 2018, operator wypowiadała się też na łamach lokalnego portalu:

"Stacje są stawiane tam, gdzie są potrzebne mieszkańcom, którzy jej używają. Podobnie jest z budową nowych dróg - mieszkańcy nie zawsze chcą je mieć blisko domów, ale chcieliby mieć dobry dojazd do swoich posesji. Warto tu wspomnieć, że prawo nadało stacjom bazowym status inwestycji celu publicznego (wynika to z tzw. Megaustawy), podkreślając wagę tego typu infrastruktury dla rozwoju społeczeństwa. W tym miejscu jest bardzo dużo naszych klientów, którzy zużywają coraz więcej transmisji danych. Rozbudowa sieci jest potrzebna, abyśmy mogli zapewnić im wysokiej jakości usługi telekomunikacyjne", pisał Witold Tomaszewski, doradca zarządu Play.

A wylewka jak stoi, tak stoi. I dalej jest kością niezgody wśrod okolicznych mieszkańców.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)